KOMENTARZ
Robert Zajdler
Instytut Sobieskiego
Okres 5 lat funkcjonowania gazociągu Nord Stream pokazał w skali politycznej, że wewnętrzny rynek gazu ziemnego UE jest w istocie rynkiem krajowym lub regionalnym. W skali UE nie można mówić o solidarności, nawet trudno byłoby wskazać istnienie „ducha solidarności”, o którym mówi art. 194 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
W tym zakresie polityka UE wymaga korekt. Powyższe ma znaczenie również w kontekście Nord Stream 2, tj. na ile państwa przez które przebiegać będzie gazociąg oraz instytucje UE położą większy nacisk na wspólne cele, jak ochrona środowiska wód Bałtyku, czy solidarność na wewnętrznym rynku gazu.
Z biznesowego punktu widzenia, Nord Stream spowodował zwiększenie wolumenu dostarczanego do UE gazu ziemnego, który – przy względnie stałej konsumpcji w UE – służył bardzie redystrybucji na Ukrainę. Mamy zatem do czynienia bardziej ze zmianą modelu zaopatrywania, niż znacząco zwiększonym udziałem w rynku. Średnie dostawy roczne gazu ziemnego z Rosji są bowiem na względnie stabilnym poziomie ok. 150 mld m3/r.
Powyższe jednak może stanowić ryzyko w zakresie faktycznej dywersyfikacji dostaw, zwłaszcza zwiększonego udziału LNG w strukturze dostaw, paliwa gazowego do UE. Istniejąca infrastruktura gazociągowa z Rosji może służyć „podcinaniu” cen gazu ziemnego, czyniąc LNG nieopłacalnym, z korzyścią dla odbiorców, jak pokazuje przykład Litwy, ale niekorzystnie z punktu widzenia dywersyfikacji dostaw, co w perspektywie długoterminowej może mieć znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego.