Niedawno w Warszawie odbyła się (zorganizowana przez Zarząd Targów Warszawskich i Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie) konferencja pod nazwą „Lotnictwo Nowej Generacji – strategie, technologie, rozwiązania”. Stała się ona miejscem ożywionych dyskusji na temat kondycji i przyszłości polskiego lotnictwa – – komentuje dla portalu BiznesAlert.pl Tomasz Zakrzewski, ekspert w dziedzinie obronności, lotnictwa i bezpieczeństwa.
Dwudniowy program i trafny dobór tematyki sesji oraz panelistów spowodował, że zainteresowanie konferencją było bardzo duże. Dodatkowym atutem była zmiana formuły konferencji. Do tej pory bowiem odbywała się ona jako wydarzenie jednodniowe i była poświęcona głównie infrastrukturze lotniskowej i problemach związanych z działalnością krajową i międzynarodową przewoźników i lotnisk. Dołączenie Szkoły Orląt z Dęblina i rozszerzenie formuły o projekty i technologie związane z lotnictwem w obszarze militarnym przyczyniły się do uatrakcyjnienia konferencji.
CPL – gdzie i kiedy
Najgorętszym tematem była idea Centralnego Portu Lotniczego (od kilku lat trwają dywagacje na ten temat), a właściwie centralnego portu komunikacyjnego, bo trudno sobie wyobrazić, aby realizacja tego typu przedsięwzięcia odbyła się bez zaprojektowania dróg i transportu kolejowego. Jeśli projekt ten rozwinie się (na razie mamy tylko pozytywną rekomendację zespołu pracującego nad tym projektem – do decyzji o realizacji jeszcze droga daleka), pojawia się wiele pytań.
Czy tym razem zaprojektujemy go w odpowiedni sposób, wykorzystując naszą wiedzę i doświadczenie? Pamiętamy budowanie lotnisk regionalnych przed EURO 2012 w Polsce i jak wiele błędów wtedy popełniono. Regionalne porty lotnicze obsługują obecnie około 35 milionów pasażerów rocznie. Gdy zbudujemy CPL (choć realizacja może potrwać kilka lub nawet kilkanaście lat), co wtedy z Okęciem? Czy zostanie wygaszone? Co z portami w Łodzi i Radomiu, jeśli lokalizacją CPL miałyby być okolice Mszczonowa? Na te i wiele innych pytań próbowali odpowiedzieć przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury, PPL, linii lotniczych i firm handlingowych. Przy okazji tej dyskusji odrodziło się kilka innych kwestii, takich jak systemy ACDM (Airport Collaborative Decision Making – standardowa metoda zarządzania portami lotniczymi), których praktycznie nie ma w Polsce.
Inny ważki temat to systemy kontroli ruchu lotniczego ATM (Air Traffic Management Systems). W tym przypadku płynnie wchodzimy w tematykę związaną z wojskiem, ponieważ w zeszłym roku Ministerstwo Obrony Narodowej rozpoczęło procedurę implementacji systemów ATM stricte na potrzeby wojska. Do tej pory bowiem korzysta ze wspólnych systemów kontrolowanych przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, a potrzeby lotnictwa wojskowego są inne. Jeśli dodamy, że w niedalekiej przyszłości MON planuje zakupy nowych statków powietrznych różnego rodzaju – zarówno załogowych, jak i bezzałogowych – to najlepiej pokazuje nam wagę tematu.
Narodowy przemysł lotniczy
W czasie konferencji rozgorzała dyskusja na temat polskiego narodowego przemysłu lotniczego. Według niektórych ekspertów leży on na kolanach po wyprzedaży polskich firm z tego obszaru (PZL Mielec, PZL Świdnik), a według innych ma nadal ogromny potencjał. Dlatego trzeba się mocno wziąć do pracy, używając polskiej myśli technicznej i naszych zdolnych inżynierów, by przywrócić możliwości naszego lotnictwa. Warto przypomnieć, że przed II wojną światową mieliśmy 102 projekty nowych samolotów. Obecnie trzeba opracować strategię odbudowy i rozwoju polskiego lotnictwa. Kto powinien się tym zająć: rząd czy może Narodowy Instytut Technologiczny, który ma być tworzony w niedalekiej przyszłości?
Inna rzecz to projekty związane z wojskiem. Przedstawiciel Inspektoratu Uzbrojenia opowiadał o PMT (Programie Modernizacji Technicznej) Sił Zbrojnych RP w obszarze lotnictwa. Chodzi o śmigłowce, samoloty transportowe, samoloty VIP i tak dalej. Pytanie tylko, kiedy i co ma być faktycznie zrobione. Na razie programy są albo zatrzymywane, albo zamykane. Priorytety znowu się zmieniły i śmigłowce nie są już tak pilne? Przedstawiciel Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON opowiadał, jak wyglądają procedury zakupowe, ale nie usłyszeliśmy, czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie.
Bardzo ciekawa była prezentacja wyposażenia, zakupów i planów w obszarze lotnictwa Straży Granicznej. Po wysłuchaniu przedstawiciela SG można było odnieść wrażenie, że polskie granice strzeżone są w odpowiedni sposób, z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu – zarówno systemów załogowych, jak i bezzałogowych.
Mieliśmy też okazję zapoznać się z kilkoma faktami dotyczącymi platform UAV, czyli bezzałogowców lub dronów, jak potocznie się mówi o tych statkach powietrznych. I tym razem nie dotyczyło to zakupów MON, tylko w sferze cywilnej. Polska jest trzecim krajem na świecie (po USA i Japonii) pod względem liczby przeszkolonych i posiadających licencje operatorów UAV. Jest ich około 4 tysięcy. Tymczasem w Izraelu jest tylko około 40, bo ten kraj praktycznie nie korzysta z takich systemów w zastosowaniu cywilnym. Natomiast w USA trzeba rejestrować drony. Stąd wiadomo, że jest ich ponad 300 tysięcy – prawie tyle samo, co załogowych statków powietrznych. Jak się dowiedzieliśmy, Polska ma jedną z najszybciej ustanowionych i najlepszych regulacji, jeśli chodzi o statki bezzałogowe.
W czasie konferencji informowano też, w jakich kierunkach rozwija się w kraju szkolenie przyszłych kadr dla lotnictwa i związanego z nim przemysłu. Mówili o tym przedstawiciele dęblińskiej Szkoły Orląt i cywilnych uczelni zajmujących się tą tematyką. Przy czym oba te sektory ściśle z sobą współpracują.
Jest wiele do zrobienia
Rozszerzona formuła konferencji pozwala stwierdzić, że w przyszłym roku może być jeszcze ciekawiej, chociażby w kwestii decyzji o budowie CPL. Ale mam też smutną refleksję. W programach modernizacyjnych naszych Sił Zbrojnych dzieje się niewiele, a Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest skore do kontaktów z partnerami technologicznymi oprócz PGZ. Zaczyna się więc tworzyć obraz wyciszania ich aktywności na polskim rynku. Międzynarodowe firmy z obszaru obronności coraz rzadziej się pojawiają na tego typu konferencjach, ponieważ brakuje na nich przedstawicieli polskiego przemysłu oraz zamawiającego (MON).
Do niedawna takie konferencje były doskonałą okazją do spotkań, rozmów i demonstracji technologii, do pochwalenia się obustronną współpracą polskiego i zagranicznego przemysłu. Miejmy nadzieję, że PMT wreszcie ruszy i transfer technologii oraz polonizacja staną się ponownie gorącymi tematami. A firmy, które chcą współpracować z polskim przemysłem, znowu chętnie będą przyjeżdżać i rozmawiać o współpracy.