(Reuters/Bloomberg/AP/TASS/Teresa Wójcik/Gazprom/Wojciech Jakóbik)
Wczoraj w czasie oficjalnej wizyty w Ankarze prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że Moskwa rezygnuje z budowy South Streamu, jeśli Europa jest przeciwna tej ważnej inwestycji. – Rosja obecnie nie może realizować projektu South Stream, ponieważ Bułgaria na polecenie Komisji Europejskiej zablokowała budowę podmorskiego odcinka rury – ujawnił wczoraj na wspólnej z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem konferencji prasowej Putin. – Biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas nie mamy pozwolenia od władz z Sofii, nie możemy kontynuować żadnych prac – wyjaśniał prezydent Rosji.
-Jeśli Europa nie chce realizacji projektu South Stream, nie będzie on realizowany. Uważamy, że rezygnacja z South Stream jest dla krajów UE szkodliwa i godzi w ich bezpieczeństwo energetyczne oraz jest wbrew ich interesom gospodarczym. Nie wolno zapominać, że Europa otrzymuje z Rosji jedną trzecią koniecznego gazu. Jeżeli Bułgaria jest wciąż jeszcze suwerennym państwem, niech zażąda od Komisji Europejskiej pieniędzy za poniesione straty przez rezygnację z South Streamu – powiedział rosyjski przywódca.
Dodał, że Rosja ewentualnie jest gotowa wybudować na granicy turecko-greckiej rozgałęzienie systemu gazociągów, aby zaopatrywać Europę w gaz i zastąpić brak tak bardzo potrzebnej rury – poinformował Reuters. Szef Gazpromu Aleksiej Miller po oświadczeniu Putina powiedział wczoraj dziennikarzom w Moskwie, że „projekt budowy South Streamu jest martwy”. Według ostatnich wyliczeń South Stream miał kosztować 40 mld dol. Miał być realizowany przez rosyjski koncern państwowy Gazprom i prowadzić Po dnie Morza Czarnego do Europy Południowej poprzez Bułgarię aż do Austrii.
Gazprom prezentuje jednocześnie założenia nowego projektu w sprawie którego podpisał memorandum o porozumieniu z tureckim Botasem. Jest to forma deklaracji woli realizacji projektu, która jeszcze nie zobowiązuje stron do faktycznych prac.
Chodzi o nowy gazociąg o przepustowości 63 mld m3 rocznie (jak South Stream), który miałby doprowadzać słany obecnie przez Bałkany gaz do Turcji przez Morze Czarne. Z tej ilości około 50 mld m3 miałoby trafiać do nowego hubu gazowego na granicy turecko-greckiej.
Komisja Europejska przekonuje, że swoimi oświadczeniami Rosja próbuje zamaskować faktyczną przyczynę upadku projektu South Stream, jaką jest ekonomiczna nieopłacalność. Mówią o tym źródła Interfaxu w Brukseli. – Po tym jak spadły ceny ropy naftowej i gazu ziemnego South Stream stał się nieopłacalny – mówi anonimowy oficjel cytowany przez agencję.