Wiarygodność Rosji jako dostawcy ropy została zakwestionowana przez kryzys zanieczyszczonego surowca. Spór o odpowiedzialność toczy się także między podmiotami rosyjskimi. Jeden z nich mógł przez przypadek ujawnić fakty dodatkowo obciążające Rosjan – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Transnieft i Rosnieft wymieniły się uwagami na temat kryzysu zanieczyszczonej ropy, który nadszarpnął wizerunek dostawców rosyjskich w Europie.
Trzeciego lipca prezes rosyjskiego Rosnieftu Igor Sieczin odwiedził rafinerię Schwedt w Niemczech znajdującą się pod częściową kontrolą tej firmy, gdzie podziękował pracownikom za reakcję na czas pozwalającą uniknąć uszkodzenia infrastruktury wskutek odbioru zanieczyszczonej ropy z Rosji ropociągiem Przyjaźń.
Nie wiadomo, czy oznacza to, że niemiecka rafineria wiedziała o problemie wcześniej niż inni odbiorcy ropy rosyjskiej dzięki związkom z rosyjskim Rosnieftem. Oznaczałoby to jednak, że Rosjanie mogli ukrywać prawdę o problemie przed pozostałymi klientami. Co ciekawe, w przededniu kryzysu zanieczyszczonej ropy PCK Schwedt zarządziła prace remontowe, które uniemożliwiły odbiór zepsutego wolumenu. Ta sprawa powinna stać się elementem rozmów o odszkodowaniach za zanieczyszczoną ropę i zagrożenie dla infrastruktury. Warto jeszcze raz podkreślić, że są to dwa aspekty do rozpatrzenia oddzielnie.
Operator ropociągów rosyjskich Transnieft zareagował 6 lipca stanowiskiem, że zatrzymanie dostaw ropy z zaniżonymi parametrami jakości na terenie Rosji było niemożliwe ze względu na niechęć Rosnieftu do poniesienia kosztów dodatkowej kontroli pomimo zaleceń rządowych. Firma zarzuciła podmiotowi Sieczina nieuzasadnione oczekiwanie odszkodowań zamiast aktywnego wsparcia. Według niej Rosnieft stale blokował „jakiekolwiek praktyczne kroki na rzecz usunięcia problemu do czasu rozstrzygnięcia sporu o pieniądze”. Transnieft ubolewa, że Rosnieft „źle mu życzy”.
Firma Sieczina nie pozostaje dłużna. Rzecznik prasowy Michaił Leontiew powiedział portalowi RBC, że zaleca Transnieftowi „trzymanie nerwów na wodzy”, do czego najlepszym narzędziem ma być „mówienie prawdy”. – Nikt nie wie jak mogło dojść do zanieczyszczenia 5 mln ton ropy przez Łopatino (infrastruktura Transnieftu – przyp. red.). To ich wiedza. Niech nam powiedzą jak jest i wszyscy się uspokoją – zasugerował rzecznik.
Zanieczyszczenie ropy w kwietniu 2019 roku spowodowało zatrzymanie dostaw do Polski, Białorusi, Niemiec i Ukrainy. Część surowca dotarła do odbiorców w tych krajach, którzy przez to – jak polskie PKN Orlen i Grupa Lotos – słusznie domagają się odszkodowań za dostarczenie ropy niskiej jakości oraz konieczność oczyszczenia infrastruktury z zanieczyszczonego surowca.