KOMENTARZ
Rafał Zasuń
WysokieNapiecie.pl
Z Kompanii odchodzi człowiek, który wierzył w mission impossible, jaką coraz bardziej staje się uratowanie Kompanii Węglowej. Jego miejsce zajmie śląski prawnik Tomasz Rogala.
Ministerstwo Energii nie podało przyczyn dymisji. Można się domyślać, że powodem była utrata poparcia związków zawodowych, które chciały pokazać kto naprawę rządzi w Kompanii.
Sędzikowski stał na czele spółki rok i trzy miesiące. Niewątpliwie odcisnął ślad jako prezes, którą zerwał z górniczą tradycją wyrażającą się w powiedzonku „lepszy węgiel na zwale niż prezes w kryminale”. Jego poprzednicy woleli gromadzić węgiel na przykopalnianych hałdach niż sprzedawać w kraju poniżej kosztów, choć węgiel na eksport wypychano ze stratą bez skrupułów. Sędzikowski wiosną 2015 urządził wielką wyprzedaż węgla. Surowiec, który kosztował wtedy ok. 10 zł za gigadżul Kompania sprzedawała za 7 zł, czasem mniej. To podtrzymywało płynność, ale Kompania i tak by splajtowała gdyby nie trzymano jej na państwowej kroplówce.
Niewątpliwie udało mu się sporo osiągnąć. Oprócz sprzedaży zwałów obniżono koszty w 11 kopalniach Kompanii z 283 zł do 259 na tonie, zrobiono analizy rentowności poszczególnych kopalń i ścian.
Z punktu widzenia Kompanii Węglowej była to strategia słuszna. Czy z punktu widzenia skarbu również? Mamy wątpliwości. Przed dokładnie takim scenariuszem ostrzegały jeszcze w 2014 roku dr hab Lidia Gawlik i dr Urszula Lorentz z Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN.
Analiza przedstawionych badań wskazuje, że wskazuje, że w najbliższych latach w górnictwie nie są potrzebne inwestycje w zwiększenie zdolności produkcyjnych, bez względu na scenariusz rozwoju polskiego modelu energetyki. Do 2020 roku niezbędnym będzie ograniczenie wydobycia węgla energetycznego o około 10–13 mln ton.
Obecna trudna sytuacja finansowa większości podmiotów górnictwa zmusza do podjęcia gruntownych procesów restrukturyzacyjnych. Zważywszy na przyszłą sytuację podażową należy przestrzec przed takimi planami, które upatrują poprawy sytuacji poprzez rozwój wydobycia i tym samym obniżenie jednostkowych kosztów produkcji węgla. Takie działania nie dadzą oczekiwanego rezultatu, bo dodatkowo wydobyty węgiel nie znajdzie odbiorcy i pozostanie na zwałach kopalnianych.
Najwyżej może to prowadzić do wzajemnego wyniszczania się poszczególnych producentów, ze szkodą dla kondycji całego sektora. Nie będzie również możliwa poprawa wyników dzięki wzrostowi cen zbytu węgla, albowiem jeszcze przez najbliższe 2–3 lata ceny węgla energetycznego na rynkach międzynarodowych mogą się utrzymywać na niskim poziomie”.
Była to niestety trafna diagnoza – strategia Sędzikowskiego pomogła Kompanii, ale ciągnęła w dół pozostałe spółki górnicze.
Za kadencji Sędzikowskiego skierowano do Spółki Restrukturyzacji Kopalń trzy kopalnie, z których zamknięte będą tylko dwie – „Centrum” i „Makoszowy”. Ile kopalń trzeba zamknąć żeby Polska Grupa Górnicza stanęła na nogi ? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl