Zblewski: UE i Rosja walczą o Bałkany

3 czerwca 2015, 10:07 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociągi na Bałkanach. Grafika: OSW

Dr Maciej Zblewski

Ekspert bezpieczeństwa energetycznego

Po latach zaniechań Unia Europejska znowu zaczyna wykazywać zainteresowanie regionem Bałkanów (Serbia, Bośnia-Hercegowina itp.). Lata mniejszego zaangażowania UE w tych państwach zostały wykorzystane przez Federację Rosyjską do rozbudowy swojej pozycji w tym regionie.

Szczególnie ważne miejsce zajmuje w strategii Rosji Serbia, która od lat jest uznawana za najbardziej prorosyjskie państwo regionu. Jest to uwarunkowane zarówno w dalekiej historii jak i w decyzjach podejmowanych przez Rosję w ramach wojen jugosłowiańskich i kwestii Kosowa. Stosunki między tymi państwami osiągnęły taki poziom zażyłości, że rząd serbski pozwolił przejąć rosyjskiemu kapitałowi swoje firmy z branży surowcowo-energetycznej.

Serbia zajmuje kluczową rolę dla dalszego wygaszania konfliktów narodowościowych na Bałkanach, dlatego jej możliwa akcesja do Unii Europejskiej byłaby korzystna zarówno dla Brukseli (unijna zasada dążenia do pokojowej i stabilnej sytuacji na rubieżach Unii) jak również dla innych państw tego regionu, które jak przykładowe kostki domina mogłyby integrować się z UE jedno po drugim.

Rząd w Belgradzie doprowadził też przez swoją politykę ostatnich lat (oddanie sektora energetycznego Rosji) do tego, że jest w sytuacji bez łatwego wyjścia: z jednej strony w ramach procesu akcesyjnego musi przejmować acquis communautaire, w tym też pakiety energetyczne. Z drugiej zaś, rozpoczęcie renacjonalizacji branży surowcowo-energetycznej skutkować będzie drastycznym pogorszeniem stosunków bilateralnych z Federacją Rosyjską, która uznaje Bałkany, a szczególnie Serbię, jako strefę dla siebie o strategicznym, geopolitycznym znaczeniu.

Nie jest przypadkiem, że Serbia była bardzo aktywna w projektach infrastrukturalnych, realizowanych i inicjowanych przez Federację Rosyjską, szczególnie w kwestii South-Streamu i aktualnej propozycji Turkish-Streamu. Było i jest to tym bardziej znaczące, że Unia Europejska stwierdziła w kontekście South-Streamu niezgodność z prawem unijnym. Dotyczy to zwłaszcza struktury własności gazociągu przebiegającego przez państwa Unii. Serbia umożliwiła Federacji Rosyjskiej wybrnięcie z tej kłopotliwej sytuacji, przez zmianę przebiegu tego gazociągu. Podobne założenia dotyczą też Turkish-Streamu. Jeden i drugi gazociąg przebiegałby głównie przez państwa niebędące członkami UE, tj. przez Serbię i Macedonię. Jedynym państwem unijnym w kontekście Turkish Streamu jest borykająca się z problemami gospodarczo-politycznymi Grecja, którą Federacja Rosyjska zmobilizowałaby do właściwego działania np. przez gwarancje bankowe itp.

Dla Rosji realizacja jednego z dwóch powyższych projektów inwestycyjnych ma znaczenie strategiczne: po pierwsze gwarantuje dalszą silną obecność na Bałkanach; po drugie otwiera bezpośredni korytarz na południe Europy; po trzecie w znaczący sposób ogranicza możliwości dywersyfikacji dostaw energetycznych szlakiem południowym.

Inicjatywę Unii Europejskiej dotyczącą alternatywnych źródeł dostaw surowców energetycznych dla państw bałkańskich należy uznać za próbę odbicia tego regionu Federacji Rosyjskiej. Zarówno realizacja TAP jak i gazoportu na wyspie Krk umożliwi tym państwom dostawy surowców z innych źródeł niż tylko rosyjskie. Poza tym, wpisuje się to w politykę Unii, w zakresie budowy potencjałów przesyłowych w państwach Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, zmierzających do stworzenia połączonej sieci gazociągów zapewniających bezpieczeństwo energetyczne państwom członkowskim. Polityka dywersyfikacji surowcowo-energetycznej umożliwiłaby państwom typu Serbia ograniczenie wpływu Federacji Rosyjskiej na ich politykę wewnętrzną i zagraniczną.

Na sztandarach Unii Europejskiej w ostatnich latach widać coraz wyraźniej hasło dywersyfikacji. Na ile zostanie ono zrealizowane, szczególnie w regionie Bałkanów, trudno dzisiaj ocenić. Jedno jest pewne – batalia o Bałkany pomiędzy UE, a Rosją dopiero się zaczyna.