Zielińska: Należy zastąpić gaz rosyjski biogazem, a ropę zielonym wodorem (ROZMOWA)

21 kwietnia 2022, 07:35 Atom

Alternatywą dla importowanego gazu ziemnego są biogaz i biometan produkowane w Polsce. Z odpadów spożywczych dostępnych już dziś na polskim rynku można wyprodukować i wtłoczyć do sieci 8 mld m sześc. gazu o właściwościach identycznych z gazem ziemnym. Alternatywą dla ropy jest m.in. zielony wodór i elektryfikacja transportu. W zeszłym roku rząd przyjął strategię wodorową, ale mało słyszymy o jej wdrażaniu i inwestycjach w tym zakresie – mówi posłanka Urszula Zielińska (Partia Zieloni, Koalicja Obywatelska) w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Urszula Zielińska
Urszula Zielińska. Fot. Autorki

BiznesAlert.pl: Złożyła Pani serię poprawek mających na celu uszczelnienie i rozszerzenie wprowadzonego zakazu na Białoruś do rządowego projektu ustawy dotyczącego embarga na import rosyjskiego węgla. Jakie są szczegóły tego rozwiązania?

Urszula Zielińska: Chodziło o ustawę sankcyjną, która dwa tygodnie temu była procedowana przez Sejm; dawała ona możliwość tworzenia listy sankcyjnej, czy zamrażania majątków; był też tam zapis o zakazie importu węgla z terytorium Rosji do Polski. W Sejmie i na Komisji zaznaczyłam dwa problemy: zakaz importu węgla wydawał się nieszczelny; mówił on o Rosji, a nie mówił o Białorusi – tymczasem wiemy, że przez Białoruś płyną z Rosji do Polski różne towary, w tym węgiel. Była więc możliwość ominięcia embarga i udało się nam to uszczelnić na Komisji. Złożyłam więc poprawkę i została ona przejęta przez ministra Wąsika i wprowadzona do ustawy. Druga poprawka, którą złożyłam, została odrzucona; chodziło w niej o embargo na import rosyjskiej ropy i gazu od stycznia 2023 roku.

Dwa tygodnie przed procedowaniem ustawy o sankcjach premier Morawiecki zapowiedział przedstawienie najbardziej ambitnego w Europie planu derusyfikacji węglowodorów jeszcze w pierwszym tygodniu kwietnia. Można było się więc spodziewać, że plan ten zostanie przedstawiony jako część ustawy sankcyjnej. To się jednak nie stało, dlatego jako Zieloni podkreślaliśmy pilną potrzebę przedstawienia tego planu i szerszych sankcji, które wdrożyłyby w życie to, co zapowiedział premier. Od zapowiedzi minęło już ponad trzy tygodnie, a w międzyczasie pojawiło się tylko embargo na węgiel. Podnosiliśmy, że to wciąż zbyt mało, ponieważ większość importu paliw z Rosji stanowi ropa. W tym zakresie nie ma kamieni milowych.

Co w takim razie powinien zrobić rząd, by szybciej zrezygnować z importu paliw kopalnych z Rosji?

Nie płacimy Rosjanom mało. Według danych portalu Europę Beyond Coal jesteśmy czwartym importerem w Europie, jeśli chodzi o rosyjskie paliwa kopalne. W 2021 roku wydaliśmy na to ponad 42 mld złotych. Najwięcej importują Niemcy, Włochy i Holandia, potem Polska. Kiedy wskazujemy jak premier Morawiecki, palcem na inne kraje, że nie robią one tego szybciej, powinniśmy spojrzeć na własne podwórko.

Po pierwsze rząd powinien odblokować rozwój OZE w Polsce. Ustawę “antywiatrakową” z 2016 roku można zmienić dosłownie jedną ustawą, złożyliśmy jako Zieloni i Koalicja Obywatelska taki projekt do Sejmu jeszcze w lutym. Po drugie, powinniśmy wrócić do korzystniejszego rozliczania energii z paneli fotowoltaicznych, bo nowe, mniej korzystne zasady weszły w życie od 1 kwietnia. Nasze rozwiązanie tego problemu również czeka, gotowe do wdrożenia, w Sejmie Po trzecie, pilne jest wdrożenie ogólnopolskiego planu termoizolacji domów i poprawy efektywności energetycznej. Plan ten został w końcu przyjęty przez rząd w lutym, z ponadrocznym opóźnieniem. Teraz więc trzeba skupić się na tym, by go jak najszybciej wdrożyć. Dzięki dociepleniu polskich domów możemy obniżyć rachunki za ciepło o 60 procent!

Oczywiście, budowa Baltic Pipe jest ważna, ale nie powinno być naszym jedynym celem przejście z rosyjskiej ropy i gazu na równie drogie paliwa kopalne z innych krajów jak Norwegia czy Arabia Saudyjska. Dziś musimy zastanowić się nie tylko nad tym, jak szybko zdywersyfikować dostawy gazu i ropy, ale przede wszystkim nad tym jak szybko zastąpić je lepszymi dla klimatu i tańszymi dla naszego budżetu alternatywami.

Alternatywą dla importowanego gazu ziemnego jest produkowany w Polsce biogaz i biometan. Z odpadów spożywczych dostępnych już dziś na polskim rynku można wyprodukować i wtłoczyć do sieci 8 mld metrów sześciennych gazu o właściwościach identycznych z gazem ziemnym. To niemal połowa rocznego zapotrzebowania na gaz w Polsce. Barierą dla rozwoju biogazu i biometanu jest głównie stabilna legislacja.

Alternatywą dla ropy jest m.in. zielony wodór i elektryfikacja transportu. W zeszłym roku rząd przyjął strategię wodorową, ale mało słyszymy o jej wdrażaniu i inwestycjach w tym zakresie. Elektryfikacja transportu też stoi w miejscu – kolej się nie rozwija, transport publiczny nie jest priorytetem rządu, liczba samochodów elektrycznych jest śladowa, jeszcze gorzej jest z liczbą stacji do ich ładowania. Za to trzeba się wziąć bardzo prężnie, o ile naprawdę chcemy uniezależnić się od paliw z Rosji. Tylko realizując zielone, ekologiczne cele, przeprowadzimy rzeczywistą derusyfikację importu paliw, o której mówił premier Morawiecki. Tymczasem jest dużo do zrobienia i prawie żadnych konkretów ze strony rządu. Przypomnę jeszcze raz, że jako Zieloni złożyliśmy w lutym projekt ustawy w tym zakresie. Ona jest gotowa do wdrożenia.

Czy atom również może stanowić sposób na derusyfikację polskiej energetyki?

Nie do końca – po pierwsze, plany związane z atomem są bardzo długofalowe; pierwsza elektrownia jądrowa ma planowo powstać dopiero w 2033 roku. Do tego wiemy, że konstrukcje bloków jądrowych w innych krajach europejskich są mocno opóźnione, czasami nawet o 10 lat. Przykładem choćby francuski EDF, którego inwestycja w nowy reaktor jądrowy w elektrowni Flamanville jest opóźniona o dekadę, a jej koszt jest czterokrotnie wyższy niż pierwotnie zakładano. Podobne problemy i 13 lat opóźnienia w budowie reaktora Olkiluoto-3 miała Finlandia. Nie jest to więc dobre rozwiązanie, jeśli chodzi o derusyfikację dostaw źródeł energii, która jest potrzebna tu i teraz. Drugą kwestią są koszty; atom jest jedną z najdroższych technologii na świecie, która konkuruje z tańszymi i bezpieczniejszymi technologiami jak energetyka wiatrowa, słoneczna, biogaz czy wodór. Te technologie już dziś dają nam tańszą energię. Po co więc zapożyczać kraj na kilkaset miliardów złotych na coś, co zostanie zbudowane o wiele za późno i w istocie zablokuje inne inwestycje – szybsze w budowie, tańsze dla użytkowników i bezpieczniejsze dla środowiska? Dziś jest to już nieatrakcyjne i nieopłacalne.

Rozmawiał Michał Perzyński

Kellner: Niemcy muszą szukać nowych źródeł gazu, ale powinny się też skupić na wodorze