Demagodzy nazywają go „stalinowskim planem”, który odbierze Amerykanom samochody, samoloty i hamburgery, Donald Trump buczy na niego go na wiecach, a jego przeciwnicy śmieją się, że jeżeli prezydent na coś buczy, to musi to być coś dobrego. Zielony Nowy Ład (Green New Deal) na dobre wszedł do głównego nurtu debaty publicznej w USA, i mimo że nie został przyjęty, to i tak może zmienić zasady politycznej gry za Oceanem i daje nadzieję w walce o klimat – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Trendy
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA miał stanowić odwrót od dotychczasowych trendów w amerykańskiej polityce energetycznej i klimatycznej, szczególnie od kierunku wyznaczonego przez jego bezpośredniego poprzednika, ale nawet głos i gniew ludu nie mogą zaprzeczyć faktom: Stany Zjednoczone, wzorem Europy, potrzebują planu na transformację energetyczną i ochronę klimatu. Do dzisiaj niewyjaśnione i nie do końca legalne socjotechniczne triki, pseudointelektualna moda na kwestionowanie oczywistości, między innymi takich jak fakt globalnego ocieplenia, które dały Trumpowi wyborcze zwycięstwo, nie są w stanie odwrócić ogólnoświatowego trendu odejścia od paliw kopalnych na rzecz czystych technologii. Wyrazem tego miał być projekt Zielonego Nowego Ładu, którego twarzą jest kongresmenka Alexandra Ocasio-Cortez.
Globalne ocieplenie jak II wojna światowa
Zaledwie 14-stronnicowy Green New Deal określa kilka kluczowych zasad, zakładających dążenie do gospodarki zeroemisyjnej, stworzenie milionów miejsc pracy za pomocą inwestycji publicznych, remont infrastruktury energetycznej, poprawę jakości powietrza i wody oraz dbałość o sprawiedliwość społeczną podczas dokonywania zmian. Ponadto wzywa do stworzenia 10-letniego programu „mobilizacji narodowej”, który pozwoli osiągnąć sto procent zapotrzebowania USA na energię ze źródeł czystych, odnawialnych i zeroemisyjnych. Nawiązanie do międzywojennego programu New Deal prezydenta Franklina Delano Roosevelta nie jest przypadkowe; jego twórcy przekonują, że walka ze zmianami klimatu jest największym wyzwaniem naszych czasów, a wysiłek, który trzeba w nie włożyć można porównać z ciężarem walki całego społeczeństwa z globalną recesją, czy nawet z II wojną światową.
Założenia
Green New Deal przewiduje budowę energooszczędnych, rozproszonych i „inteligentnych” sieci energetycznych. Istniejące budynki zostaną poddane gruntownemu remontowi, podczas gdy nowe budynki mają osiągnąć „maksymalną wydajność energetyczną, efektywność zużycia wody, bezpieczeństwo, przystępność cenową” i tym podobne. – Nawet takie rozwiązania, które uważaliśmy za znaczące i odważne, nie rozwiążą problemu, jakim dla Stanów Zjednoczonych i dla świata są zmiany klimatu – mówiła dziennikarzom Ocasio-Cortez. Póki co Zielony Nowy Ład nie wymagał wprost wprowadzenia podatku węglowego i, co ważniejsze, unikał wyraźnego wezwania do zakończenia wydobycia paliw kopalnych. Nadal jednak celem jest radykalne obniżenie, jeśli nie zakończenie, wykorzystania ropy, gazu i węgla do wytwarzania energii elektrycznej w USA.
Sondaże
Sama koncepcja jest coraz bardziej popularna. W grudniu zeszłego roku w sondażu zapytano Amerykanów, czy popierają propozycję wygenerowania stu procent energii elektrycznej z czystych źródeł w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Około 92 procent respodentów określających się jako Demokraci poparło ten pomysł, ale co zaskakujące, aż 64 procent Republikanów również zgodziło się z tym postulatem. Tym bardziej, że to wśród konserwatywnych Amerykanów najszybciej rośnie świadomość wyzwań klimatycznych i troska o środowisko naturalne. Tym lepiej wróży to na przyszłoroczne wybory prezydenckie, ponieważ coraz trudniej będzie budować polityczny kapitał na hasłach przeczących globalnemu ociepleniu i pozostaniu przy paliwach kopalnych.
Popularność = sukces
Sami zwolennicy szybkich zmian i zdecydowanej walki o klimat krytykowali kongresmenkę Ocasio-Cortez za to, że jej plan, choć szczytny w zamyśle, nie zawierał konkretnych wytycznych jakie działania podjąć, jest zbyt mocno skoncentrowany na samych Stanach Zjednoczonych, zamiast mówić o zadaniach dla całego świata, w zbyt małym stopniu kładzie nacisk na badania i rozwój technologii, niedostatecznie jasno określa rolę sektora prywatnego w walce z globalnym ociepleniem, ani to, kto miałby zapłacić za całe przedsięwzięcie. Mimo wszystko dokument ten już teraz odniósł sukces, jakim w dzisiejszych czasach jest popularność sama w sobie. Gdyby nie fakt, że w języku angielskim nie ma przypadków, można by powiedzieć, że Green New Deal jest w Stanach odmieniany na wszelkie przypadki. I to jest światełko w tunelu w walce ze zmianami klimatu.