Polska posiada ogromne, niewykorzystane zasoby wód polodowcowych. Są to zbiorniki odnawialne, płytko zalegające pod ziemią i łatwo dostępne. Zagospodarowanie podziemnych plejstoceńskich jezior mogłoby raz na zawsze rozwiązać problem suszy i stepowienia kraju. Ale tak się nie dzieje.
Odnawialne zasoby pod nogami
Wbrew pozorom wody jest u nas pod dostatkiem. Dzięki lodowcom, które pokrywały kiedyś znaczną część Polski. Polodowcowe zbiorniki podziemne (plejstoceńskie) rozsiane są na trzech czwartych powierzchni kraju. Są różnej wielkości. Ale ich największym walorem jest odnawialnych charakter zasobów wody. Sprowadza się to do tego, że można je eksploatować w nieskończoność, to tylko kwestia remontu studni i urządzeń czerpiących z nich wodę.
Odnawialność tych zasobów polega na ich zasilaniu w czasach intensywnych opadów, które infiltrują w piaszczyste struktury polodowcowe, wypełniając je wodą. Zbiorniki te mogą być stale eksploatowane niezależnie od stanu pogody. Proces zasilania tych zbiorników istnieje również podczas suszy, nawet wtedy, gdy nie ma opadów. Wynika to z infiltracji wody opadowej, która zanim dotrze do punktu odbioru mijają lata. Aktualnie pobierana woda z tych struktur dopłynęła do nich kilka lat temu.
Jeżeli woda podczas suszy szybko wysycha na powierzchni, to pod ziemią trwa jeszcze jej przepływ z poprzednich lat mokrych. To opóźnienie przepływu jest gwarancją, że podziemne, płytko zalegające polodowcowe zbiorniki wód podziemnych nie wysychają, a wody w nich nie brakuje, mimo trwającej suszy.
Polodowcowe rynny i doliny erozyjne
Kilkanaście tysięcy lat temu, lodowiec wielokrotnie przesuwał się przez tereny naszego kraju. Pozostawił po sobie liczne struktury piaszczyste i żwirowe z reguły zalegające do 100 m głębokości. To one wypełniają się wodami infiltrującymi z powierzchni stanowią swoiste jej magazyny.
Szczególnie zasobne w wodę są długie i głębokie rynny i doliny erozyjne, wypełnione piaskami i żwirami tworzącymi. To współcześnie dostępne warstwy wodonośne. Tworzą on też wyniesienia, u podstaw których często znajdują się źródła odprowadzające nadmiar wody z tych piaszczystych warstw. Tych warstw może być kilka stosownie do nawrotów lodowca. Mimo licznego występowania tego rodzaju zbiorników wód podziemnych ich znalezienie wymaga specjalistycznych poszukiwań. Dlaczego? Gdyż lodowiec tworzył też bezwodne moreny czołowe i denne zbudowane z różnego rodzaju nieprzepuszczalnych glin i spiętrzonych iłów. Są one zwykle swoistą izolacją przed zanieczyszczeniami powierzchniowymi tych zbiorników wodnych.
Wielkopolska na wielkiej wodzie
Polodowcowe zasoby wodne są w skali kraju trudne do oceny. Brak jest sumarycznych zestawień w tej kwestii, bo wody podziemne nie są zaliczane do kopalin, chociaż spełniają wszystkie wymagania ich definicji. Dokonano jednak pewnych szacunków dla Niziny Wielkopolskiej. Dzięki profesorowi Zdzisławowi Pazdro, twórcy polskiej szkoły hydrogeologicznej. Przy 20 metrowej warstwie piasków i żwirów zbadano zasoby wodne na powierzchni ok. 38 tysięcy km kwadratowych. Wyniosły około 80 miliardów metrów sześciennych! A to tylko około 12 proc. powierzchni kraju. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego – Akademia Rolnicza w Warszawie ocenia, że pod koniec XX wieku polodowcowe poziomy wodonośne w Polsce były mało lub zupełnie niezbadane.
Natomiast Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) w Warszawie podaje bez rozróżnienia z którego poziomu pochodzą wody podziemne, że istnieją korzystne warunki dla budowy ujęć głębinowych i szczegółowego rozpoznania zasobów dyspozycyjnych wód podziemnych na obszarze całego kraju. Według PIG niski stopień ich zagospodarowania umożliwia zwiększenie wykorzystania wód podziemnych na pokrycie niedoborów wody, zwłaszcza w okresach suszy.
Czwarte miejsce od końca w Europie
Zasoby dyspozycyjne wód podziemnych w Polsce wynoszą 33,7 milionów metrów sześciennych na dobę, czyli około 900 litrów wody na jednego mieszkańca dziennie. Warto porównać to z oficjalnymi statystykami dostępności wody pitnej w Europie, żeby wyobrazić sobie potencjał podziemnych zasobów.
Według raportu rządowego z 2021 roku wielkość odnawialnych zasobów wody słodkiej przypadająca na jednego mieszkańca Polski wynosi niecałe 1600 metrów sześciennych rocznie, co wskazuje na zagrożenie stresem wodnym.
Raport ten zaznacza, że w blisko połowie krajów UE zasoby świeżej wody są niepokojąco niskie (poniżej 3000 m3 na osobę), w tym w Polsce, na Malcie, Cyprze i w Czechach są poniżej poziomu bezpieczeństwa wodnego. Czołówką europejską jeśli chodzi o odnawialne zasoby słodkiej wody w przeliczeniu na jednego mieszkańca są: Chorwacja (28800 m3 na mieszkańca) Finlandia (20000 m3 na mieszkańca) oraz Szwecja (19300 m3 na mieszkańca). Do pierwszej europejskiej piątki zaliczamy dodatkowo Łotwę (18900 m3 na mieszkańca) i Słowenię (15500 m3 na mieszkańca). Według ONZ granicą, poniżej której kraj uznaje się za zagrożony takim niedoborem wody jest 1700 m3 na mieszkańca.
Woda z podziemi dla Lubina i KGHM
Podziemne zasoby wody z powodzeniem wykorzystał Lubin i KGHM. Rozwiązanie zaopatrzenia w wody pitne największego krajowego potentata górniczego oraz mieszkańców pobliskich miast i osiedli można uznać za przykładowe. Odkrycie w 1957 roku złóż rud miedzi w rejonie Lubina spowodowało szybki rozwój regionu. Wzrastała ilość mieszkańców, pracowników oraz zakładów przemysłowych. Dostęp do wody stał się jednym z priorytetów zagospodarowania tego regionu. Szczegółowe badania doprowadziły do odkrycia kilku polodowcowych rynien erozyjnych wypełnionych piaskami i żwirami o miąższości ok. 20 metrów. Strop warstwy wodonośnej znajduje się najczęściej do kilku metrów pod powierzchnią terenu, a niekiedy głębiej (kilkanaście lub 20-30 m). Miąższość tego poziomu może osiągać około 40 metrów (najczęściej do 20 m).
Istnieją tu dwa systemy zaopatrzenia w wodę dla miasta Lubina i KGHM, korzystających z polodowcowych struktur wodonośnych. Ujęcie Koźlice dla miasta Lubina składa się z 10 studni głębinowych, które w okresie rozwoju miasta dawały do 24 000 metrów sześciennych wody na dobę. Obecnie tylko 10 000, ze względu na spadek ludności, koszty i oszczędności. Kilka podobnych rozwiązań zastosowano również dla potrzeb KGHM, dla którego dystrybucją wody z sześciu ujęć w utworach polodowcowych zajmuje się Spółka Energetyka. Produkuje ona i dystrybuuje około 4 000 000 m3 wody rocznie dla odbiorców przemysłowych z Grupy Kapitałowej KGHM Polska Miedź S.A. A także zakładów na terenie gminy Lubin, Polkowice, Rudna, Warta Bolesławiecka, Złotoryja, Chocianów, Głogów, Jerzmanowa oraz Żukowice oraz odbiorców indywidualnych i zbiorowych. Łączna ich wydajność wynosi 2700 metrów sześciennych na godzinę.
Dary lodowców czekają na gospodarza
Zamiast korzystać z polodowcowych źródeł podczas kolejnej suszy będziemy, jak co roku, godzić się, na braki wody i ograniczenia w dostępie do niej. Akceptować straty powstałe z tego powodu w rolnictwie, ogrodnictwie, a nawet w przemyśle i energetyce liczone w miliardach złotych.
Jak dotychczas istniejące już rozwiązania problemów wodnych w wielu miastach i ośrodkach gospodarczych kraju wyczerpuje dalsze idące w tym kierunku innowacje. Dlatego, że dotychczas problematyka ta była podejmowana stosownie do lokalnej potrzeby. I na ogół po dokonanym rozpoznaniu, osiągano zadowalający efekt w skali zakładu, miasta, osiedla, czy innej zbiorowości.
Można na tym poprzestać i z darów polodowcowej przyrody korzystać stosownie do potrzeby. Te zaś realizowane są według posiadanych na ten cel funduszy. Jak wiadomo większy ośrodek, miasto, czy zakład produkcyjny łatwiej je może zdobyć dla realizacji swojego celu wodnego. Ludność Polski w około 60 procentach zamieszkuje w miastach, które mogą przeznaczyć na ten cel większe lub mniejsze nakłady finansowe. Około 15 milionów ludzi mieszka na wsi, która zaopatruje w żywność siebie i owe 60 procent miejskiej populacji. Wieś jest na ogół rozproszona, a zbiorowe wodociągi nadal należą tu do rzadkości, nie mówiąc już o potrzebie nawadniania pól i ogrodów w czasie suszy. Brak wody dla celów rolniczych odbija się negatywnie na całej populacji. Z tego powodu szersze aniżeli dotychczas wykorzystanie wód w strukturach polodowcowych staje się już koniecznością cywilizacyjną.