Baca-Pogorzelska: PGG szoruje po finansowym dnie. Nie spełni żądań związkowców

18 lutego 2020, 07:30 Energetyka

Już nawet prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala wprost przyznaje, że spełnienie żądań 12-procentowych podwyżek płac zaszkodzi firmie, bo połowa jej kosztów to wynagrodzenia – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Odpisy wartości akcji PGG w wysokości 65 mln zł, 79 mln zł i 53 mln zł zadeklarowały już w komunikatach giełdowych odpowiednio Energa, PGE i Enea – udziałowcy Polskiej Grupy Górniczej. Biorąc pod uwagę wielkość pakietów ich akcji minus sumaryczny to pół miliarda złotych. Teoretycznie taką stratę w 2019 roku powinna wykazać PGG, choć nieoficjalnie można było usłyszeć o 160 mln zł dysku. Biorąc pod uwagę ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli na temat – jej zdaniem – nieprawidłowych wycen w PGG żaden wynik nie jest nieprawdopodobny. Jednak fakty, że spółka nie sprzedała ok. 10 procent swojej produkcji wartej szacunkowo miliard złotych, wypłaciła rekordowo wysoką „czternastkę” załodze na Walentynki (311 mln zł), spłaca dwa mld zł obligacji, a w latach 2016-2019 wydała na wynagrodzenia ponad miliard złotych więcej niż zakładała w 2016 roku, gdy powstawała, oznaczają poważne problemy.

Poszukiwanie pieniędzy na uspokojenie górników, którzy 17 lutego zorganizowali w kopalniach dwugodzinny strajk ostrzegawczy nie jest łatwe. Ale gdy sięgają oni po wysypywanie węgla w biurach posłów, w tym odpowiedzialnego za górnictwo wiceministra aktywów państwowych Adama Gawędy, to chyba czas na koniec ustępstw. Prezes Rogala mówi, że taka podwyżka oznaczałaby konieczność zaplanowania straty PGG w 2020 roku 12-procentowej podwyżki dla 42-tysięcznej załogi tej górniczej firmy to niemal 0,5 mld zł kolejnych kosztów stałych. Energetyka odmówiła dosypania kolejnych pieniędzy (od 2016 roku w PGG wpompowano ok. 4,5 mld zł), z budżetu dosypać się nie da, bo byłaby to forma pomocy publicznej możliwa do zakwestionowania przez Unię Europejską.

Był jednak plan przypominający zakup kopalni Knurów-Szczygłowice przez Jastrzębską Spółkę Węglową od nieboszczki Kompanii Węglowej za 1,5 mld zł. Według naszych nieoficjalnych informacji rozważano, że JSW odkupi od TFI Silesia koksownię Victoria za 0,5-1 mld zł (dla przypomnienia w 2016 r. sprzedała ją z powodu swej trudnej sytuacji za 350 mln zł). TF Silesia mogłaby przekazać te pieniądze PGG, w której ma ok. 15 procent udziałów. Jest to najwyraźniej plan nie do realizacji – wszystkie strony, a także resort aktywów państwowych, zapewniły nas na piśmie, że taki scenariusz nie wchodzi w grę. A to oznacza, że nie ma sposobu na znalezienie pieniędzy na spełnienie żądań związków zawodowych. Oczywiście na poziomie 12 procent. Być może strony zatrzymają się na 7 procent, ale na taką podwyżkę PGG też nie stać. I dziwię się, że nie rozumieją ci sami związkowcy, którzy tak głośno oprotestowują plan zamknięcia kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej dwa lata wcześniej niż wynikało z założeń.