Amerykanie zostaną w Norwegii dłużej. Rosja jest zaniepokojona

26 czerwca 2017, 06:45 Alert

Norwegowie podjęli decyzję o przedłużeniu obecności amerykańskich Marines na ich terytorium. Wzbudziło to niezadowolenie rosyjskiej ambasady w Oslo. – Przedłużenie amerykańskiej obecności może pogorszyć stosunki z Rosją i skutkować eskalacją napięć na północnej flance NATO – poinformowała agencję Reuters rosyjska ambasada w Oslo.

Rząd w Oslo zdecydował się przedłużyć obecność 330 Marines w Norwegii do końca 2018 roku. Początkowo mieli oni stacjonować tylko przez rok na okres próbny. Na początku roku brali oni udział w zimowych ćwiczeniach wojskowych. Byli to pierwsi zagraniczni żołnierze państw NATO, którzy stacjonowali w Norwegii od czasu zakończenia II wojny światowej.

– Uważamy, że rozmieszczenie obcych baz wojskowych w czasie pokoju, jest sprzeczny z polityką Norwegii – uważa rosyjska ambasada w tym kraju. Zdaniem Rosjan sprawia to, że Norwegia nie jest przewidywalnym partnerem. Może też prowadzić do eskalacji napięcia oraz destabilizacji w regionie północnym.

Norwegia sprzeciwia się rosyjskiej argumentacji, podkreślając znaczenie ćwiczeń z Marines. Zaprzecza, że ich obecność jest skierowana przeciwko Rosji. Wojska amerykańskie stacjonują około 1500 km od granicy z Rosją, w Værnes.

– Wysoki poziom regularnej obecności sojuszników stabilizuje sytuację w czasie pokoju i przyczynia się do jego utrzymania – uważa norweska minister obrony Ine Eriksen Soereide.

– Reakcja ambasady rosyjskiej nie jest niczym nieoczekiwanym – powiedziała premier Norwegii Erna Solberg w komentarzu dla norweskiej agencji NTB. Solberg odrzuca stwierdzenie, że decyzja rządu narusza norweską politykę bezpieczeństwa, która stanowi, że w czasie pokoju nie powinny stacjonować na terenie kraju obce wojska. Powiedziała, że chodzi o ćwiczenia z wykorzystaniem magazynów, które znajdują się w Norwegii, na wypadek gdyby zaszła taka potrzeba. – To do Norwegii należy podejmowanie decyzji, co jest dla niej dobre i słuszne – podkreśliła Solberg.

Rząd chciał przedłużyć obecność amerykańskich żołnierzy o kolejne 3 lata, ale na zamkniętym posiedzeniu komisji spraw zagranicznych i obrony okazało się, że nie ma większości dla tego planu w parlamencie. Mimo to przedłużenie okresu stacjonowania Amerykanów o rok zyskało szerokie poparcie ze strony partii opozycyjnych, poza skrajnie lewicowymi ugrupowaniami. – To działanie pokazuje, że rząd koncentruje się bardziej na byciu lubianym przez USA i NATO niż na prowadzeniu odpowiedzialnej polityki bezpieczeństwa – powiedział w rozmowie z telewizją NRK Lars Haltbrekken z norweskiej partii lewicowej (Sosialistisk Venstreparti).

Przypomnijmy, że na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 roku, przywódcy państw członkowskich podkreślili, że w efekcie działań Rosji oraz jej asertywnej postawie pogarsza się stan bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego i na wschodniej flance Sojuszu. NATO zdecydowało się o wysłaniu na wschodnią granice Paktu 4 tys. żołnierzy.

W konkluzjach ze szczytu podkreślono, że rozwój sektora energetycznego może mieć znaczące implikacje polityczne oraz dla bezpieczeństwa. -Stabilne i niezawodne dostawy energii, dywersyfikacja tras importu, dostawców i źródeł energii oraz wzajemne połączenia sieci energetycznych mają kluczowe znaczenie dla zwiększenia odporności przeciwko presji politycznej i gospodarczej – podkreślono w konkluzjach ze szczytu. W tym aspekcie warto podkreślić, że Polska oraz Dania planują wybudowanie do 2022 gazociągu Baltic Pipe, będącym elementem Korytarza Norweskiego, który pozwoli Polsce oraz krajom regionu Europy Środkowo – Wschodniej sprowadzać gaz z Norwegii i zdywersyfikować szlaki, kierunki oraz dostawców surowców energetycznych co jest zgodne z duchem szczytu NATO.

Reuters/Norway Today/Bartłomiej Sawicki