Sankcje blokują Rosję w Arktyce. Mogłaby pomóc konkurencja Gazpromu i Rosnieftu

31 stycznia 2018, 06:00 Alert

Rosja posiada ogromne zasoby ropy i gazu w Arktyce. Jednak ze względu na przestarzałe technologie, którymi dysponują państwowe giganty Gazprom i Rosnieft, brak dostępu do nowoczesnych metod wydobywczych spowodowany zachodnimi sankcjami, a także z powodu niechęci do współpracy z prywatnymi rosyjskimi firmami z tego sektora, arktyczne złoża są niewykorzystane, pisze Stanisław Pritczin w analizie dla brytyjskiego think tanku Chatham House.

Praca przy gazociągach. Fot. Gazprom
Praca przy gazociągach. Fot. Gazprom

Sankcje uderzają w Rosję w Arktyce

Biorąc pod uwagę bieżące ceny ropy naftowej na rynkach międzynarodowych, wydobycie jej z dna Oceanu Arktycznego powinno być opłacalne ekonomicznie. Jednakże sankcje nałożone na Moskwę uniemożliwiają przyciągnięcie zachodnich firm, dysponujących odpowiednim potencjałem technologicznym do wydobycia w Arktyce. Do tego dochodzą problemy, które Kreml sam sobie stworzył: prywatnym rosyjskim firmom z odpowiednim doświadczeniem i technologiami zablokowano dostęp do nieużywanych rezerw rosyjskich węglowodorów, znajdujących się za Kołem Podbiegunowym. Na razie jedynie państwowe spółki Gazprom i Rosnieft mają dostęp do rosyjskiego szelfu arktycznego, czytamy w analizie Pritcznina.

Według szacunków w rosyjskiej części Arktyki znajduje się 14 procent rezerw ropy naftowej i 40 procent rezerw gazu tego kraju. Według US Geological Survey, przy użyciu obecnie wykorzystywanych technologii, istnieje możliwość ekonomicznie opłacalnego wydobycia 90 miliardów baryłek ropy i 47 bilionów m sześc. gazu ziemnego. Większość złóż znajduje się pod dnem rosyjskiej części Oceanu Arktycznego. Potencjalny wolumen wydobycia z tego obszaru oscyluje w okolicach 48 miliardów baryłek ropy i 43 bilionów m sześc. gazu ziemnego. Do tej pory prace wydobywcze rozpoczęto tylko na obszarze Morza Barentsa, Morza Peczorskiego i Morza Karskiego.

Rosyjski rząd, niezależnie od wysokich kosztów produkcji tego typu węglowodorów, pomimo stale utrzymującej się tendencji do dekarbonizacji światowych rynków energii, a także ogólnie znanego i powszechnie akceptowanego ryzyka dla środowiska naturalnego, nadal uważa zasoby Oceanu Arktycznego za ważną strategicznie inwestycję. Moskwa, mimo ogromnego apetytu na petrodolary, nie jest w stanie skutecznie realizować arktycznych projektów. Udaje się to jedynie w przypadku Gazpromnieftu, opracowującego pole Prirazłomnoje na Morzu Peczorskim. Wydobycie węglowodorów ze złoża znajdującego się 60 km od brzegu i leżącego na głębokości zaledwie około 20 metrów jest stosunkowo proste.

Bez Zachodu do dyspozycji zostaje Łukoil

Zadaniem zachodnich sankcji jest częściowe ograniczenie zdolność Rosji do wydobycia ropy i gazu z Arktyki. Wymuszają one również zawieszenie projektów realizowanych z zachodnimi partnerami. Tuż po wprowadzeniu sankcji przez USA w 2014 roku, ExxonMobil musiał zakończyć współpracę z Rosnieftem. Spowodowało to zawieszenie poszukiwań przez rosyjską spółkę na Morzu Karskim (pole naftowe Zwycięstwo). Zniesienie sankcji w najbliższym czasie jest mało prawdopodobne, głównie ze względu na napięte relacje między Zachodem a Rosją. Wyjściem z arktycznego impasu mogłaby stać się kooperacja Rosnieftu i Gazpromu z prywatnymi rosyjskimi firmami energetycznymi, mającymi więcej doświadczenia i dostęp do najnowszych technologii używanych w projektach podwodnych.

Do czołowych spółek tego typu zaliczyć należy Łukoil, od blisko 18 lat eksploatujący sześć dużych, złożonych, wielowarstwowych złóż w rosyjskim sektorze Morza Kaspijskiego. Łukoil robi to dzięki własnej, samojezdnej platformie wiertniczej Astra. Spółka korzysta również z pola Jurij Korczagin położonego 180 kilometrów od Astrachania. Szacuje się, że znajduje się w nim około 29 milionów baryłek ropy i prawie 64 miliardów m sześc. gazu.

Mając tak duże doświadczenie w pracach na otwartym morzu, Łukoil od wielu lat próbuje znaleźć dojścia do arktycznego szelfu. Rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak jest za przyznaniem prywatnym firmom licencji na prace wydobywcze w tym obszarze. Natomiast nie zgadzają się na to państwowi monopoliści. Rosnieft chce zachować funkcjonującą obecnie politykę. Dla Gazpromu konkurenci w najważniejszej strefie interesów handlowych są nie do przyjęcia, zauważa autor.

Nie mogąc rozwinąć się w rodzinnym kraju, Łukoil rozpoczął realizację projektów poza Rosją: w Azji Środkowej, Iraku i Nigerii. Kolejna prywatna firma, Novatek, również pracuje z projektami offshore poza Rosją. Opracowując dwa kolejne projekty morskie w rejonie Morza Śródziemnego, spółka podjęła współpracę z francuskim Totalem i włoskim Eni. Uruchomienie projektu Jamał, czy eksport wydobywanego na Syberii LNG wymaga wykorzystania technologii, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla pozyskiwania ropy naftowej i gazu w Arktyce.

Zdaniem Pritczina mocno ograniczające Rosję, długoterminowe sankcje ze strony Zachodu są istotną przeszkodą w pozyskiwaniu surowców energetycznych w Arktyce. Wyjściem z tej sytuacji mogą być wspólne przedsięwzięcia z prywatnymi spółkami rosyjskimi. Ale dopóki rosyjscy monopoliści nie zdecydują się dopuścić innych graczy do arktycznego szelfu, Rosja będzie tracić niezbędne, prywatne inwestycje i możliwość wykorzystania potencjału swojego arktycznego bogactwa.

Regnum/Chatham House/Roma Bojanowicz

Jakóbik: Atomowe lodołamacze i gazoporty. Zimna Wojna przyszłości