Bojanowicz: Czy Ukrainie wystarczy gazu? Słowacki rewers to języczek u wagi

13 stycznia 2017, 07:30 Energetyka

– Silne mrozy jakie w drugim tygodniu stycznia nawiedziły całą Europę spowodowały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię. W tym tę pochodzącą ze spalania gazu. Od kilku tygodni Gazprom straszy zachodnich odbiorców możliwością ograniczenia dostaw błękitnego paliwa płynącego przez ukraińską infrastrukturę. Wszystko to z powodu zbyt niskiego, zdaniem przedstawicieli FR, poziomu zapasów gazu w podziemnych magazynach znajdujących się na Ukrainie. Może jednak warto odwrócić pytanie: a co z rosyjskimi zapasami na zimę? Czy wystarczą one dla wszystkich chętnych? Komu zbyt krótka gazowa kołderka nie zapewni ciepła, gdy nad Europę spłyną długotrwałe, silne mrozy rodem z Syberii? – zastanawia się w analizie Roma Bojanowicz, autorka BiznesAlert.pl.

Gazociąg. fot. Gazprom
Gazociąg. fot. Gazprom

Zapowiedzi kryzysu gazowego po obu stronach

„Całkiem prawdopodobna jest sytuacja, w której Gazprom nie będzie posiadał wystarczających środków na zaspokojenie potrzeb wewnętrznych kraju i na eksport do UE.” czytamy na profilu społecznościowym Naftohazu. Po kilku tygodniach odpierania oskarżeń ukraińska spółka przeszła do kontrataku i punktuje słabe strony przeciwnika. Pytanie tylko czy ten głos jest słyszany w Brukseli, która podejmuje ostatnio bardzo ryzykowne dla bezpieczeństwa energetycznego całej Unii decyzje. Być może kieruje się przy tym błędnym przekonaniem co do roli naszego wschodniego sąsiada w kolejnej odsłonie wojny gazowej pomiędzy Rosją, a Ukrainą.

Po dokładniejszym przyjrzeniu się kwestii bezpieczeństwa energetycznego Moskwy jasne staje się, że potencjalnie negatywny wpływ na zmniejszenie podaży gazu na rynku europejskim ma przede wszystkim Rosja. I jej śmiałe decyzje ekonomiczne. Pod koniec zeszłego roku Gazprom chwalił się rekordowo wysoką sprzedażą. Udział eksportu do Europy Zachodniej w okresie styczeń-listopad 2016 wzrósł o 30,8% całkowitej produkcji gazu i wyniósł 176,7 mld m³. Sprzedaż paliwa do krajów WNP zwiększył się o 12,5% do wartości 146,7 mld m³. W dniach od 30 grudnia 2016 do 11 stycznia 2017 roku nowym rurociągiem na Krym przesłane zostało 20 mln m³ gazu. Jeśli dołączymy do tego możliwość wystąpienia długotrwałych mrozów, tak charakterystycznych dla rosyjskiej zimy, które spowodują gwałtowny wzrost zapotrzebowania wewnętrznego na gaz oraz inne paliwa w Rosji, uzyskamy możliwe podstawy zaostrzenia kryzysu gazowego. W związku z tym bardziej zasadne byłoby pytanie o stan zimowych zapasów jakimi dysponuje Moskwa. Możliwości techniczne wydobycia błękitnego paliwa są ograniczone i dla kogoś może po prostu zabraknąć gazu, gdy nad Europę nadciągną syberyjskie mrozy.

Rekordowo niskie zapasy i mrozy na Ukrainie

Faktem niezaprzeczalnym jest, że w obecny sezon grzewczy Ukraina weszła z rekordowo niskimi zapasami na poziomie 14,7 mld m³ gazu. Część z nich pochodzi z zakupów z UE, część pozyskano z własnych złóż. W roku 2016 wolumen importu wynosił 9,1 mld m³ze Słowacji, 1 mld m³z Węgier i 1 mld m³ z Polski. Czyli razem daje to wartość 11,1 mld m³. Poziom wydobycia gazu z własnych złóż wyniósł 20,2 mld m³. Natomiast całkowite zużycie gazu na Ukrainie wyniosło 30,3 mld m³, a więc spadło o 4 % rdr. Wynik ten osiągnięto dzięki liberalizacji wewnętrznego rynku gazowego, podniesieniu cen gazu, wprowadzeniu nowych standardów ogrzewania mieszkań i pomieszczeń użyteczności publicznej oraz zakończeniu dostaw dla Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Podjęcie tych kroków uniezależniło Kijów od dostaw węglowodorów z Rosji.

Kolejnym problemem na jaki zwraca uwagę rosyjska propaganda jest kwestia pogody. Ukraina podobnie jak Polska i Rosja leżą w strefie klimatu kontynentalnego, który charakteryzuje się między innymi chłodnymi i śnieżnymi zimami. Tegoroczna, zdaniem synoptyków, ma być zdecydowanie chłodniejsza niż te z lat poprzednich. Od 06 stycznia obserwujemy zdecydowane spadki temperatury w całej Europie, które wywołały zwiększony popyt na energię, w tym tę wytwarzaną ze spalania gazu. Na Ukrainie znajduje się kilka takich elektrowni. Aby zwiększony pobór węglowodorów przez naszego wschodniego sąsiada zagroził tranzytowi do Europy Zachodniej, średnia dobowa temperatura na większości terytorium Ukrainy przez kolejne 10 dni musiałaby spaść poniżej – 10ºC. Taki scenariusz jest możliwy, choć raczej mało prawdopodobny ze względu na stałe podnoszenie się średniej temperatury powietrza na Ziemi, czyli tak zwane ocieplenie klimatu.

Gdyby jednak taki czarny scenariusz się sprawdził i zapasy w magazynach Naftohazu osiągnęłyby poziom krytyczny, to ukraińska spółka mogłaby zakupić dodatkowy gaz z krajów ościennych. Na ten cel Naftohaz dostał 500 mln dolarów kredytu, którego gwarantem jest Bank Światowy. Pożyczkę przyznano na najbliższe dwa lata. Dostawcą może zostać zarówno Rosja, jak i kraje UE.

Ukraina radzi sobie bez gazu z Rosji

Na chwilę obecną w związku z toczącym się postępowaniem przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie, Ukraina nie zdecyduje się na zakup węglowodorów ze wschodu. Wyrok Sztokholmskiego Trybunału na kilka najbliższych lat ustali stosunki gazowe Ukrainy i Rosji.

Nabycie przez Naftohaz błękitnego paliwa niezbędnego do uzupełnienia zimowych zapasów z innego źródła ogranicza sama Moskwa. W grudniu Gazprom zmniejszył wolumen tranzytu paliwa przez ukraińskie GTS dla Słowacji o 19%. Słowacja, uzależniona do dostaw rosyjskiego paliwa, jest obecnie głównym zagranicznym dostawcą gazu dla Ukrainy. W efekcie współpracy Brukseli i Bratysławy przepustowość połączenia rewersowego wynosi obecnie 14,5 mld m³ paliwa rocznie. Polski Gaz – System dopiero po 2020 roku będzie mógł zwiększyć rewers gazu z poziomu 1,5 mld m³ do 5 mld m³ rocznie.

Problem dla Unii Europejskiej

Problemem w kwestii bezpieczeństwa gazowego UE nie jest to czy Ukraina będzie miała dostateczne zapasy gazu w magazynach. Mając 500 mln dolarów i swobodę w wyborze dostawcy Kijów raczej nie powinien mieć problemów z gazową płynnością. Należy sobie raczej zadać pytanie, czy w przypadku zmniejszenia podaży błękitnego paliwa na rynku europejskim Naftohaz będzie miał skąd je uzupełnić.

Rosja jest mistrzem gry na wielu fortepianach. Bezprecedensowo od lat rozgrywa Niemcy współpracując z nimi min. w kwestii poszerzenia dostępu do OPALu. Ukrainę chce skłócić z najbliższym sąsiadem – Słowacją zmniejszając jej czasowo dostawy węglowodorów. Nie wyciągnęła żadnych daleko idących konsekwencji polityczno – dyplomatycznych po zabójstwie swojego ambasadora w Istambule. Umowy dotyczące budowy Turkish Stream powoli zaczynają być wprowadzane w życie. Cierpliwie czeka na odpowiedź z Trybunału Arbitrażowego, aby na podstawie wiążącego i wygodnego dla siebie wyroku dalej kształtować swoją politykę gazową wobec Ukrainy.

Moskwa ma długą tradycję planowania strategicznego. Zawsze dysponuje kilkoma scenariuszami długofalowych działań. Każdy rozpisany jest na kilka następnych kroków do przodu, tak aby być gotową na każdą nawet nietypową sytuację. Jeśli przyszłe zyski mogą wynagrodzić chwilową stratę, poniesie ją bez wahania, nie bacząc na koszty. Strasząc niskimi stanami magazynów Naftohazu chce wywołać wrażenie, że Moskwa jest jedyną sprawiedliwą, która troszczy się o przyszłość energetyczną Unii Europejskie. Przyszłość oświetloną płomieniem karmionym gazem z Nord Stream II, OPALu i Turkish Stream. Co się jednaka stanie gdy to Rosji zabraknie gazu? Zrzucanie winy na Ukrainę wtedy już nie wystarczy. Co zrobi wtedy Bruksela?