Jakóbik: Odsiecz Francji czy drylowanie dyrektywy gazowej w obronie Nord Stream 2?

7 lutego 2019, 16:15 Energetyka

Minister spraw zagranicznych Francji Agnes von der Muhll potwierdziła informacje Suddeutsche Zeitung, że jej kraj zamierza poprzeć rewizję dyrektywy gazowej, która może, ale nie musi usidlić Nord Stream 2. Nie musi, bo wszystko zależy od ostatecznych zapisów. Tymczasem francuska minister przyznaje, że „pracuje dalej z partnerami, szczególnie z Niemcami, na rzecz możliwych zmian w tekście – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Odsiecz Francji czy drylowanie dyrektywy gazowej?

Informacja Suddeutsche Zeitung podana w BiznesAlert.pl rozgrzała obserwatorów sporu o gazociąg Nord Stream 2. Rewizja dyrektywy gazowej mogłaby potencjalnie wymusić wdrożenie przepisów antymonopolowych przy realizacji tego projektu, co z kolei oznaczałoby opóźnienie lub wręcz blokadę budowy. Zgodnie z przewidywaniami opisanymi przez nas w zeszłym tygodniu, zwrot Francji ku rewizji dyrektywy gazowej oznaczałby, że regulacja przejdzie przez niemożność zebrania mniejszości blokującej przez Niemcy. W naszym portalu można znaleźć szacunki na ten temat.

Jakóbik: Polska spycha Niemcy do defensywy w grze o dyrektywę gazową i Nord Stream 2

Czy zatem wypowiedź von der Muhll znaczy, że Francuzi stanęli obok Polski i innych krytyków Nord Stream 2 na pryncypialnej pozycji, że ten projekt gazociągu należy podporządkować prawu unijnemu? Niekoniecznie. Francuzi mogą poprzeć rewizję zadowalając przeciwników Nord Stream 2, ale w zamian za rewizję ostatecznego tekstu w negocjacjach ambasadorów po myśli Niemców, ich firm, ale także francuskiej ENGIE, która jest jednym z kredytodawców spółki Nord Stream 2 AG należącej w stu procentach do Gazpromu.

Do rozstrzygnięcia pozostaje co najmniej kilka tematów spornych:

  1. Czy regulacja obejmie Nord Stream 2 (w zależności od definicji projektów jej podlegających)?
  2. Czy w razie gdyby regulacja obejmowała Nord Stream 2, czy i na jakich warunkach mógłby on uzyskać wyłączenie?
  3. Kto będzie negocjował ewentualny układ dwustronny o wdrożeniu przepisów prawa unijnego? Komisja Europejska z Rosją? Niemcy z Rosją? Bundesnetzagentur z Gazpromem?
  4. Na jakim odcinku (morski, całość) miałoby obowiązywać nowe prawo?

Ochrona przed Komisją Europejską

Propozycja rewizji dyrektywy gazowej z 4 lutego przedstawiona przez Sekretariat Generalny Rady Unii Europejskiej, którą przeczytałem, zakłada zmiany, które odbierają kompetencje negocjacyjne Komisji Europejskiej na rzecz państwa członkowskiego, na którego terytorium ma kończyć się Nord Stream 2, czyli oczywiście Niemiec. Wykreślono zapis o porozumieniu Komisja Europejska-Rosja. Oznaczałoby to, że warunki działania Nord Stream 2 byłyby przedmiotem dwustronnych ustaleń niemiecko-rosyjskich, które dopiero byłyby przedmiotem autoryzacji Komisji w razie uznania, że porozumienie zagraża rynkowi gazu w Europie lub stoi w niezgodzie z unijnym prawem oraz porozumieniami między Unią a krajami trzecimi. Komisja miałaby wtedy wgląd do prac nad porozumieniem i mogłaby „udzielać rad”.

Propozycja z 4 lutego zakłada, że warunki funkcjonowania Nord Stream 2 zostałyby ustalone między „operatorami systemów przesyłowych albo innymi podmiotami”. To jasne wskazanie na Gazprom, który w przypadku Nord Stream 2 jest dostawcą i operatorem w jednym wbrew regulacjom unijnym, które zostałyby ewentualnie implementowane. Takie porozumienie techniczne mogłoby zastępować porozumienie międzyrządowe Niemcy-Rosja. Podobne rozstrzygnięcia zapadły w przypadku gazociągu OPAL będącego odnogą istniejącego Nord Stream 1, która formalnie podlega prawu europejskiemu, ale Gazprom zdołał w zgodzie z nim wykorzystać jej maksymalną przepustowość.

Zgodnie z poprawkami proponowanymi 4 lutego zrewidowana dyrektywa gazowa nie obowiązywałaby gazociągu, który zostałby już zbudowany, a istniejące porozumienia o przesyle gazu mogłyby być rewidowane na wniosek państwa członkowskiego w toku procedury, którą dopiero należałoby ustalić. Niemcy musiałby zgłosić chęć rewizji warunków funkcjonowania Nord Stream 2, żeby można go było podporządkować prawu unijnemu. Wszelkie zmiany musiałyby być do tego konsultowane z regulatorem kraju trzeciego, czyli Rosji. Ponadto, niektóre projekty mogłyby uzyskać derogację na do 20 lat spod zrewidowanej dyrektywy gazowej, w celu „odzyskania poniesionych kosztów”, co mogłoby mieć także zastosowanie w przypadku Nord Stream 2, w który zainwestowano już ponad połowę z szacowanych 11 mld euro wkładu, a część z tej sumy pokryły spółki europejskie, w tym francuska ENGIE.

Piłka w grze

Nadal nie wiadomo jaki będzie ostateczny kształt dyrektywy gazowej, który przegłosują jutro ambasadorowie Unii Europejskiej na Komitecie Stałych Przedstawicieli. Poparcie Francji dla rewizji dyrektywy gazowej może potencjalnie zniweczyć szanse na zablokowanie regulacji, ale nie przesądza o tym, czy będzie ona po myśli krytyków Nord Stream 2 jak Polska, ani czy zostanie przyjęta na tyle szybko, by podporządkować sobie sporny projekt.

Zmiany, które widziałem, zmierzają ku wzmocnieniu roli państwa członkowskiego – czytaj: Niemców – na niekorzyść Komisji Europejskiej. Oznaczałyby drylowanie rewizji dyrektywy gazowej do stopnia, który uniemożliwi usidlenie Nord Stream 2. Byłaby to realizacja obietnicy byłego wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, który obiecał w Moskwie, że nie pozwoli Komisji mieszać się do Nord Stream 2.

Jakóbik: Kto paraliżuje Komisję w sprawie Nord Stream 2? (ANALIZA)