Gazprom: Porozumienie z PGNiG dot. cen gazu możliwe jest przed końcem arbitrażu

3 czerwca 2016, 20:17 Alert

(Polska Agencja Prasowa)

Gazprom
fot. Gazprom Nieft

Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew w rozmowie z PAP wyraził przekonanie, że jeszcze przed zakończeniem arbitrażu ze spółką Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) zostanie osiągnięte porozumienie w sprawie cen rosyjskiego gazu. „Jestem przekonany, że zanim postępowanie arbitrażowe dobiegnie końca, a będzie to prawdopodobnie w roku 2017, to razem z polskimi kolegami osiągniemy porozumienie w tej sprawie” – powiedział PAP Miedwiediew.

PGNiG złożyło 1 lutego 2016 r. pozew przeciw spółkom Gazprom i Gazprom Export w postępowaniu przed Trybunałem Arbitrażowym z siedzibą w Sztokholmie. Polska spółka domaga się w międzynarodowym arbitrażu obniżki cen gazu sprzedawanego nam w ramach długoterminowego kontraktu jamalskiego. Wcześniejsze negocjacje, prowadzone od 2014 r. nie przyniosły efektów. Składając pozew do Sztokholmu polska spółka poinformowała, że prowadzone przez nią działania mają na celu „dostosowanie kontraktu długoterminowego z 1996 r. do sytuacji na europejskim rynku gazu ziemnego”.

„W naszych kontraktach nie określamy ceny. Obowiązują w nich wzory, formuły. W ostatnim czasie w stosunkach z Polską – jeszcze przed 2014 rokiem – korygowaliśmy cenę +w stronę zmniejszenia+. A i teraz – mimo że spółka PGNiG skierowała sprawę do arbitrażu, nadal kontynuujemy rozmowy dotyczące rewizji cen. Te rozmowy dotyczą także okresu 2014, 2015 i 2016 roku” – powiedział.

„Mam nadzieję, że wspólnie z polskimi kolegami znajdziemy rozwiązanie możliwe do zaakceptowania dla obu stron” – dodał.

Jego zdaniem najważniejszą drogą dostaw gazu do Polski jest gazociąg jamalski, który – jak mówił – powinien na siebie zarabiać. „Nigdy Polski nie dyskryminowaliśmy, nie dyskryminujemy i nie zamierzamy dyskryminować. A fakt, że tak została skonstruowana formuła (w umowie długoterminowej – PAP) powoduje, że działa to w jedną albo drugą stronę” – dodał Miedwiediew.

O tym, że Polska nie planuje odnowić długoterminowej (kończącej się w 2022 r.) umowy PGNiG z Gazpromem Export na dostawy gazu z Rosji, mówił w poniedziałek sekretarz stanu w KPRM i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. „Będziemy zmierzać do sytuacji, w której długoterminowy kontrakt staje się kwestią przeszłości. Jeśli cena rosyjskiego gazu będzie wystarczająco konkurencyjna, nie wykluczamy zakupu, ale zdecydowanie nie w ramach długoterminowego kontraktu” – oświadczył pełnomocnik.

We wtorek na konferencji prasowej w Moskwie Miedwiediew oznajmił, że znana jest mu ta deklaracja, ale jest nią zdziwiony. Na pytanie PAP, czy rzeczywiście jest zdziwiony, zważywszy na fakt, że Polska płaci więcej za rosyjski gaz niż znacznie dalej położone Austria czy Francja, Miedwiediew powiedział, że jest rzeczywiście zdziwiony, bo kontrakty długoterminowe stanowią podstawę bezpieczeństwa każdego państwa.

Jego zdaniem przekonanie, że np. amerykański gaz LNG może zniwelować uzależnienie Polski czy innych krajów europejskich od dostaw z Rosji nie ma podstaw.

„Co się stało z pierwszym tankowcem z USA, na który wszyscy w Europie tak czekali i jak głośno było po tym, jak wypłynął on z Ameryki. W rezultacie jednak przypłynął wcale nie do Portugalii, tylko w zupełnie inne miejsce. Bo amerykańscy eksporterzy będą dostarczać gaz tam, gdzie będzie to dla nich korzystne. A teraz najkorzystniejsze będzie kierowanie gazu wcale nie do Europy, ale do Azji czy Ameryki Łacińskiej” – powiedział. To właśnie kraje Azji, jak Chiny, Indie czy Południowa Korea będą – jego zdaniem – rynkiem dla gazu LNG; również tego, który będzie pochodził z Rosji.

„My z Polską zawsze pracowaliśmy, pracujemy i – mam nadzieję – będziemy z nadal pracować. Ale, oczywiście, wybór jest po stronie Polski. Jeszcze jest czas, by takiego wyboru dokonać” – dodał.
Miedwiediew odniósł się do piątkowego posiedzenia Rady Nadzorczej spółki EuRoPol Gaz – właściciela liczącego 684 km polskiego odcinka gazociągu tranzytowego Jamał – Europa. Udziałowcami EuRoPol Gazu są PGNiG (48 proc.), OAO Gazprom (48 proc.) i Gas Trading (4 proc.). Miedwiediew jest przewodniczącym RN EuRoPol Gazu, jej wiceprzewodniczącym – szef PGNiG Piotr Woźniak.

Jak powiedział PAP Miedwiediew wyniki za 2015 r. zarówno produkcyjne jak i finansowe EuRoPol Gazu są pozytywne, a zysk „okazał się wielokrotnie większy, niż to pierwotnie zaplanowano”. Miedwiediew podkreślając, że wypowiada się w imieniu Gazpromu – dodał, że w planach EuRoPol Gazu przewidziano, iż „tranzyt gazu przez Polskę odbywa się i będzie odbywać w perspektywie długoterminowej zgodnie z naszymi planami – w pełnym zakresie”. Również – jak mówił – „spółka EuRoPol Gaz jest gotowa te wszystkie funkcje pełnić, niezależnie od tego, jaka będzie forma prawna”.

„Dlatego dziwi nas postępowanie polskiego urzędu antymonopolowego (UOKiK), który bada wpływ gazociągu Nord Stream II na Polskę. Wykorzystując mój cały autorytet mogę z pewnością oświadczyć, że Nord Steram II nie rodzi w tym zakresie żadnych zagrożeń dla Polski” – podkreślił.

Jego zdaniem wynika to z faktu, że Europa będzie potrzebowała coraz więcej gazu. Jak wskazał – spada wydobycie na Morzu Północnym, spada też wydobycie we wszystkich krajach, które wydobywają gaz na lądzie.

„Dlatego też w 2025 r. Europa będzie potrzebowała ponad 80 mld m sześc. gazu. A jeszcze za kolejne 10 lat ta wielkość może się zwiększyć do 120 – 150 mld m sześć.” – powiedział.

„Jeśli chodzi o gaz rurociągowy, to gaz rosyjski przesyłany rurociągiem będzie najbardziej konkurencyjny. Jesteśmy gotowi do dostarczenia takiej ilości gazu, która zarówno Polsce jak i Europie będzie potrzebna. A jeśli chodzi o Nord Stream II, to jest to najkrótsza droga dla rosyjskiego gazu do Europy. A jeśli najkrótsza to znaczy, że i najtańsza” – dodał.

Morski odcinek Nord Stream, liczący 1224 km, zaczyna się od tłoczni Portowaja koło Wyborga w Rosji, a kończy w okolicach Greifswaldu w Niemczech. Gazociąg Jamalski swój europejski odcinek zaczyna na polsko-białoruskiej granicy w rejonie wsi Kondratki.

Od ub. roku UOKiK bada na wniosek sześciu podmiotów budujących Nord Stream II (w tym Gazpromu), czy inwestycja ta, składająca się dwóch gazociągów morskich z roczną przepustowością 55 mld m sześc. prowadzących z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, nie zagrozi polskim interesom. W lutym br. Urząd zdecydował o przedłużeniu badania o kolejne cztery miesiące.

Z informacji przedstawionych w zgłoszeniu do UOKiK wynika, że Gazprom posiada pozycję dominującą na polskim rynku dostaw gazu wyższego szczebla. Równocześnie koncentracja doprowadzi do istotnego zwiększania możliwości przesyłowych spółki w Europie, a tym samym może istotnie umocnić jej pozycję rynkową i negocjacyjną wobec polskich odbiorców.

„Dlatego UOKiK uznał, że zachodzi konieczność przedłużenia postępowania. Niezbędne jest bowiem dokładne zbadanie wpływu transakcji na polski rynek dostaw gazu wyższego szczebla, w tym m.in. zapoznanie się z opiniami uczestników i regulatora rynku gazu. Pozwoli to na dokładne ustalenie pozycji Gazpromu oraz jego możliwych zachowań w odniesieniu do innych podmiotów” – napisano w komunikacie.