Roszkowski: Nerwowy czas w Gazpromie

22 września 2016, 12:56 Energetyka

KOMENTARZ

Marcin Roszkowski

Prezes Instytutu Jagiellońskiego

Dzisiaj na łamach dziennika Rzeczpospolita ukazał się artykuł nt. spółki EuRoPol Gaz. W swojej wymowie skupia się on na rozliczeniach nagród, które przyznać sobie mieli członkowie Rady Nadzorczej reprezentujący PGNiG S.A. Tekst wpisuje się w trend obecnie panującej narracji sanacji w życiu publicznym i ograniczania rozrzutności w spółkach skarbu państwa.Ponadto pojawia się w momencie, gdy toczy się dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym Polski, a PGNiG spiera się przed sztokholmskim arbitrażem spór z Gazpromem o cenę gazu.

W Instytucie Jagiellońskim na bieżąco analizujemy sektor energetyczny i z naszych informacji wydobywa się zupełnie inny obraz tego tematu.

fot. Gazprom

1. W spółce EurRoPol Gaz drugim, równorzędnym wobec PGNiG udziałowcem jest rosyjski Gazprom.

2. Z informacji pozyskanych od pragnących zachować anonimowość osób z Kancelarii Premiera wynika, że wszelkie decyzje polskich członków Walnego Zgromadzenia Spółki EuroPolGaz są oparte o instrukcję przyjętą przez składającą się z przedstawicieli Skarbu Państwa Radę Nadzorczą PGNiG i oddelegowani tam Polacy nie mają swobody w podejmowaniu decyzji.

3. Z materiałów do których dotarliśmy wynika, że nagrody nie zostały przyznane w opisanej wysokości.

4. Jeżeli spółka podjęła decyzję o nagrodach dla kogokolwiek, to odbyło się to na czerwcowym walnym zgromadzeniu, co jest zgodne z Kodeksem Spółek Handlowych. Temat ten „przeleżał” się 3 miesiące i został upubliczniony właśnie dzisiaj.

Niestety moment, w którym ukazał się tekst, wydaje się nieprzypadkowy i ma swój udział w toczących się debatach nad bezpieczeństwem energetycznym Rzeczypospolitej. Rząd Polski prowadzi obecnie przygotowania do odejścia od niekorzystnego dla naszego kraju tak zwanego kontraktu jamalskiego. Kontraktu, w którym w długoterminowej umowie kupujemy gaz od naszego wschodniego sąsiada. Oprócz niekorzystnych jego elementów, jak na przykład wysoka cena zawiera on między innymi klauzulę take or pay zmuszającą PGNiG do zapłacenia za rosyjski gaz, nawet jeżeli nie będzie go potrzebował. Kontrakt kończy się w grudniu 2022 roku.

Do tego czasu polski rząd rozpoczął przygotowania do dywersyfikacji kierunków dostaw surowca gazowego. Nie należy zapominać, że w przeszłości Kreml wykorzystywał surowce energetyczne do realizowania także celów politycznych, np. wywieranie presji na Ukrainę.

W celu zastąpienia drogiego i pod względem politycznym „ryzykownego” surowca z terenów Federacji Rosyjskiej polski rząd prowadzi działania dywersyfikacyjne. Otwarty został po prawie 10 latach gazoport w Świnoujściu, trwają rozmowy w sprawie połączenia gazowego z Norwegią  oraz trwa arbitraż cenowy PGNiG przeciwko Gazpromowi w Sztokholmie w ramach obecnego kontraktu.

Więcej: PGNiG spodziewa się zakończenia sporu z Gazpromem za rok, Woźniak: Spodziewamy się wygranej w arbitrażu z Gazpromem

Jeżeli weźmiemy pod uwagę powyższą sytuację i jej kontekst poranny, tekst w dzienniku Rzeczpospolita nabiera zupełnie innego znaczenia.