Świrski: Trump odrzuca paryskie porozumienie klimatyczne i co dalej?

2 czerwca 2017, 07:31 Środowisko

– Zgodnie z zapowiedziami amerykański Prezydent ogłosił właśnie wycofanie USA z porozumienia klimatycznego w Paryżu (COP21). Decyzja będzie miała szereg reperkusji dla światowej polityki klimatycznej i energetycznej , zarówno w krótkim jak i długim horyzoncie – pisze Konrad Świrski, profesor Politechniki Warszawskiej i prezes spółki Transition Technologies.

Krótkoterminowo decyzja Trumpa spotka się z emocjonalna i gwałtowną reakcją w Unii Europejskiej jako całkowicie sprzeczna z obowiązująca wykładnią europejskiej polityki klimatycznej. Stany Zjednoczone (a właściwie Trump osobiście) zostaną przedstawione jako niedouczony i zacofany przeciwnik nowych technologii i prób uratowania świata zagrożonego zmianami klimatycznymi.

Europa odpowie jasnym przesłaniem o konieczności kontynuacji postanowień porozumienia paryskiego w rozumieniu „brukselskim” czyli gwałtownego zmniejszania emisji CO2 zgodnie z europejskimi dyrektywami (które są własną europejską interpretacją traktatu z Paryża, który dla przypomnienia mówi o konieczności utrzymania wzrostu temperatury na świecie i indywidualnych wkładach poszczególnych państw). Ewidentne staje się szybsze wdrażanie nowych europejskich regulacji klimatycznych, a może także proponowanie jeszcze ostrzejszych limitów redukcji CO2 w Europie.

Z kolei Chiny zaprezentują postawę wyczekującą, zapowiadając utrzymanie poparcia dla postanowień paryskich i kontynuację ostatniego chińskiego trendu inwestycji w źródła odnawialne, co w Chinach jest koniecznością z uwagi na katastrofalne zanieczyszczenie środowiska. Deklaracje chińskie będą bardziej zrównoważone i bardziej niejasne. Dla dużej liczby krajów rozwijających się (Indie, Południowo Wschodnia Azja, Afryka i Ameryka Południowa), decyzja USA będzie sygnałem do jeszcze bardziej „liberalnego” podejścia do porozumienia COP 21 i deklarowania jeszcze bardziej niejasnych i właściwie nieograniczających własnych gospodarek, lokalnych celów klimatycznych. Porozumienie Paryskie stanie się więc jeszcze bardziej formalną fikcją, bo rzeczywiste działania wszystkich krajów (poza Europą) będą bardziej pozorowane niż realne.

Polska przyjmie decyzję Trumpa z entuzjazmem bo jest ona zgodna z obowiązującą strategią ochrony rodzimego węgla i  dającą (pozorną niestety) nadzieję na złagodzenie bolesnych konsekwencji europejskiego pakietu klimatycznego. Stanowisko Polski i odwoływanie się do przykłądu USA może jednak spowodować jeszcze większą intensyfikację konfliktu klimatyczno-energetycznego na linii Bruksela-Warszawa, bo ogólna wykładnia europejskiej polityki pozostanie niezmieniona, a będzie nawet zaostrzona. Polska jako jedyny sojusznik Trumpa po tej stronie Atlantyku będzie wiec w ogniu krytyki i to krytyki wycelowanej w kraj bliższy i łatwiejszy do nacisku (np. regulacjami unijnymi) niż USA.

Długofalowo, sprawa klimatyczna (i decyzja USA) może schodzić z pierwszego planu i przestać być kluczowa wobec pojawienia się nowych zagrożeń lub konfliktów. Współpraca Europa i USA będzie kluczowa w zakresie bezpieczeństwa i jeśli pojawią się nowe zagrożenia (terror, lokalne konflikty, większe napięcia międzynarodowe) to natychmiast porozumienia klimatyczne zostaną odstawione na bok.