Wipler: Pierwsze blackouty nawet za rok. Sorry, taki mamy klimat?

24 stycznia 2014, 13:05 Energetyka

Jakie działania podejmie rząd by ograniczyć skutki niedoborów mocy, które mogą nastąpić po 2016 roku oraz jakie skutki prawne, finansowe i gospodarcze spowoduje niewywiązanie się rządu z Dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych – o to Przemysław Wipler pyta Donalda Tuska.

– Jest już późno na rozsądne działania. Rząd nie radzi sobie z zaniedbaniami i nie decyzyjnością w energetyce – ocenia w rozmowie z naszym portalem.

– Pierwsze pole działania to wynegocjowanie z Komisją Europejską możliwości ponownego odroczenia wyłączania starych bloków węglowych. To mało prawdopodobne i trudne do zrealizowania ale najmniej bolesne dla nabywców energii elektrycznej – wylicza poseł Wipler, przewodniczący Stowarzyszenia Republikanie. – Pozostałe decyzje są drastyczne. Pierwsza to uwolnienie cen energii i sprawienie, że Polacy zaczną mocniej oszczędzać. To się odbije na konkurencyjności naszej gospodarki. Stracimy wtedy energochłonne zakłady, które przeniosą się poza Polskę. Druga to decyzja administracyjna o reglamentacji energii elektrycznej.

– Pierwsze blackouty mogą pojawić się nawet w przyszłym roku. To ostatni moment na walkę o przymknięcie oka przez KE. Długofalowo musi się zmienić polityka cenowa albo stracimy miejsca pracy w przemyśle wysokoenergetycznym. Poza tym nie będziemy w stanie uzupełnić braków energią spoza naszego kraju, bo nie mamy do tego odpowiednich mocy przesyłowych – wskazuje nasz rozmówca.

– Pomogłaby w ograniczonym zakresie rozsądna regulacja zmniejszająca energochłonność gospodarki oraz wprowadzenie pakietu prosumenckiego, który pozwoli na podłączenie do sieci małych źródeł wytwarzania energii. One pomogą nam bilansować zapotrzebowanie. Należy zaznaczyć, że wiatraki nie rozwiążą tego problemu, bo wymagają by moce szczytowe pochodziły z energetyki konwencjonalnej. Musielibyśmy na ten cel budować nowe bloki konwencjonalne a na to nie mamy czasu – ocenia. – Jedynym szczęściem Polski w ostatnich latach jest fakt, że tak powoli się rozwija. Gdyby dołek się skończył to jednym z kluczowych problemów byłyby niedobory energii.

Zdaniem posła rozbudowa Elektrowni Opole to za mało. – Ta inwestycja powstanie za 5-7 lat a blackout będzie za trzy lata. Oczywiście, premier może zawsze powiedzieć wzorem minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej: „sorry, taki mamy klimat” a Polakom za trzy lata po prostu będzie brakowało energii – kończy nasz rozmówca.

Interpelacja w sprawie sankcji związanych z niewdrożeniem Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/75/UE z dnia 24 listopada 2010r. w sprawie emisji przemysłowych. 

Interpelacja w sprawie skutków gospodarczych prognozowanych niedoborów mocy w krajowym systemie elektroenergetycznym oraz planowanych działań minimalizujących.