Wójcik: TTIP czyli mieć i zjeść jabłko

20 października 2014, 12:27 Gaz. Energetyka gazowa

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Umowa o wolnym handlu i inwestycjach między UE a USA (TTIP) może być  gospodarczym  NATO.  Wielką szansą dla krajów UE wobec globalnych dążeń  Rosji i Chin.  

Perspektywa powstania tak wielkiego, wspólnego rynku dałaby Zachodowi przewagę wobec wszystkich pozostałych krajów na długie lata z krajami BRICS włącznie. Może dać Europie i Stanom Zjednoczonym, to czego potrzebują najbardziej – korzyści skali i praktycznie niemal nieograniczonych możliwości gospodarczych. Ale bez najwyższego poziomu zaangażowania politycznego, trudno będzie je uzyskać. Największą trudnością w utworzeniu największego na świecie rynku jest asymetria między gospodarką USA a europejską. Chociaż światowy kryzys zrodził się w Stanach, to właśnie Europie o wiele trudniej jest powrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Amerykańska gospodarka nabiera tego tempa – w ostatnim kwartale wzrost PKB przekroczył zdecydowanie 4 proc. a bezrobocie opada do poziomu z najlepszych lat przed kryzysem. Kurs dolara idzie w górę, gdy euro jest wciąż walutą tylko części państw Unii i ta asymetria też może mieć niekorzystny wpływ na skutki wprowadzenia w życie postanowień TTIP.

Nie wiadomo, czy TTIP sprawi, że w gospodarce krajów  europejskich ujawnią się mechanizmy ożywiające koniunkturę. Tym bardziej, że Unia Europejska zajęta jest pracą nad nową polityką klimatyczno-energetyczną na lata do 2030 r. i nie bardzo wiadomo, czy wymogi tej polityki dadzą się praktycznie pogodzić z wymogami wolnego rynku. Polityka klimatyczna i jej cele mają to do siebie, że nie są efektem rynkowym, a raczej odwrotnie. Podporządkowują rynek celowi ideologicznemu – ratowaniu klimatu. Europejskie organizacje zielonych  otwarcie są przeciwne umowie TTIP, uważają m.in., że wejście firm z USA na rynek UE grozi obniżeniem standardów w zakresie ochrony środowiska, choć trzeba przyznać, że także amerykańska największa organizacja środowiskowa wskazuje, że nie chce TTIP, bo to europejskie regulacje w zakresie środowiska są za słabe.

Unia Europejska chce zniesienia restrykcji w handlu energią i surowcami z USA. Tańszy gaz dla rynku europejskiego znaczyłby wiele, Unia chce zmniejszyć zależność od dostaw energii z Rosji, ale nie brak głosów (także w Polsce),  że dla koncernów z USA  eksport będzie opłacalny bardziej  na rynki azjatyckie niż do Europy. Od strony interesów europejskich tania energia generalnie może dać tak dużą przewagę firmom amerykańskim, że na tym wielkim wspólnym rynku zamiast konkurencji pojawi się monopol. Takie obawy ma m. in. polska branża chemiczna.

W każdym razie przedstawiciele UE chcą, żeby ostateczny tekst TTIP zawierał oddzielny rozdział o energii i rynku energii, regulujący wiele kwestii. Stany Zjednoczone wolą, by zapisy dotyczące tego zagadnienia znajdowały się w różnych częściach umowy. Unia chce oddzielnego rozdziału ponieważ według niej „jest wiele problemów, które są bardzo specyficzne dla energii i surowców”, jak np. tranzyt, dostęp do rurociągów. Nie ma miejsca w innych częściach umowy TTIP, gdzie można by się do nich należycie odnieść  – uważają eksperci z Brukseli.

Dla UE oddzielny rozdział o energii jest również ważny politycznie w czasie kryzysu na Ukrainie i napiętych stosunków z Rosją. Dla strony amerykańskiej jednak sprawa eksportu gazu do Europy jest równie ważna – wprawdzie Azja może za LNG z USA płacić bardzo wysokie ceny, ale odbiorca w Europie jest pewniejszy – właśnie dlatego, że UE chce się uniezależnić od Rosji. Analitycy i decydenci  w Stanach Zjednoczonych rozumiejąc to, wskazują na odmienność interesów także w swoim kraju. Dla firm paliwowych eksport do Europy będzie zapobiegać dalszym spadkom cen gazu przy zwiększonym popycie. Ale ten eksport z pewnością podniesie ceny dla amerykańskich obywateli i firm, którzy cieszą się teraz 50-proc. spadkiem cen energii w ciągu ostatnich 5 lat, co jest głównym napędem dla gospodarki USA.

Europa chce mieć jabłko, w postaci tanich węglowodorów z USA i zjeść jabłko, czyli obronić się przed konkurencją amerykańskich firm. Od losów negocjacji TTIP zależeć będzie, czy Brukseli uda się pogodzić te kwestie.