– Widzimy potrzebę ożywienia w UE koalicji państw, które są przywiązane do idei wspólnego rynku; do tej grupy z pewnością należy Dania – powiedział PAP wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański. Jak dodał, Danię i Polskę łączą ambitne plany dotyczące rozwoju infrastruktury gazowej na Bałtyku.W piątek premier Beata Szydło udaje się z wizytą do Kopenhagi, gdzie spotka się z premierem Danii Larsem Rasmussenem.
Razem o bezpieczeństwie i gospodarce
Odnosząc się do tej wizyty wiceszef MSZ wskazał, iż będzie ona „bardzo bogata w szczególności w wątki agendy europejskiej, gdzie Polska i Dania mają bardzo wiele wspólnych punktów odniesienia – tak w zakresie bezpieczeństwa, jak wspólnego rynku”.
Szymański podkreślił w tym kontekście, że wspólny rynek jest obecnie w Europie ograniczany, jest bowiem „ofiarą tendencji protekcjonistycznych – w szczególności na południu Europy”. „I Dania jest bardzo dobrym partnerem do tego, by rozmawiać na temat nie tylko obrony wspólnego rynku, ale też i rozwijania wspólnego rynku, tak w zakresie usług, jak i w zakresie aspektu cyfrowego” – dodał.
„Widzimy wyraźnie potrzebę ożywienia koalicji tych państw – do których z pewnością należy Dania – które są przywiązane do idei wspólnego rynku. Z Danią odczuwamy tutaj daleko idącą zbieżność interesów” – oświadczył wiceminister.
Baltic Pipe poprawi konkurencyjność
Wśród kwestii, które zbliżają do siebie Polskę i Danię wymienił również stanowisko w sprawie negocjacji dotyczących Brexitu, a także „ambitne i podobne plany” obu krajów dotyczące rozwoju infrastruktury gazowej na Bałtyku, w tym realizacji polsko-duńsko-norweskiego projektu gazociągu Baltic Pipe, który – w ocenie wiceszefa MSZ – „może być kolejnym oknem na świat polskiego systemu gazowego”. „Możemy w ten sposób realnie doprowadzić do zróżnicowania dostaw gazu, w szczególności gazu nierosyjskiego na nasz rynek, który jest wciąż zbyt mocno uzależniony od tego dostawcy” – dodał.
Szymański wskazał w tym kontekście, że dzięki „bardzo aktywnej polityce” polskiego rządu sytuacja na rynku gazu radykalnie zmienia się nie tylko w Polsce, ale i całej Europie Środkowej. Wprowadzana za sprawą działań Polski presja konkurencyjna przyniesie – jego zdaniem – „z całą pewnością poprawę pozycji negocjacyjnej wszystkich graczy w regionie”.
W rozmowie z PAP poświęconej piątkowej wizycie premier w Kopenhadze wiceszef MSZ ds. europejskich przyznał, że Polska nie ma „zbyt daleko idących oczekiwań” w stosunku do UE, jeśli chodzi o wsparcie projektu Baltic Pipe. Zaznaczył jednocześnie, że zarówno Polska, jak i Dania oczekuje od Unii „zdecydowanie bardziej stanowczej” postawy w odniesieniu do projektów, które „całkowicie nie wpisują się w działania, plany i deklaracje UE”.
Petersen: Skandynawia może wesprzeć Polskę przeciw Nord Stream 2 (ROZMOWA)
„Takim projektem jest Nord Stream, który umacnia zależność Europy od gazu rosyjskiego; jest to projekt, który oczekuje przywilejów prawnych ze strony UE w postaci wyłączeń spod reżimu prawnego prawa unijnego. Z zaniepokojeniem dostrzegamy, że KE nie chce wykonywać w pełni swoich obowiązków traktatowych, nie chce doprowadzić do pełnej implementacji prawa unijnego i to z całą pewnością jest troską nie tylko Polski, ale i Danii” – mówił Szymański.
Szymański: Zamiast negocjować Komisja powinna wyegzekwować prawo od Nord Stream 2
Zapowiedział, że zarówno projekt Baltic Pipe, jak i Nord Stream 2 będą przedmiotem intensywnych rozmów Beaty Szydło z premierem Danii Larsem Rasmussenem.
Wiceminister zwrócił jednocześnie uwagę, że Baltic Pipe oferuje „możliwości dywersyfikacji w tej części rynku europejskiego, w której dywersyfikacji brakuje – tak (w odniesieniu do) dostaw, jak i źródeł”. Spodziewam się więc – dodał – „że projekt będzie postrzegany w Europie jako projekt europejski, jako projekt, który daje całej UE wyraźną wartość dodaną”.
Komisja nie może się wahać w relacjach z Gazpromem
Pytany o zeszłotygodniowe zapowiedzi wznowienia przez Rosję, Węgry i Serbię negocjacji w sprawie budowy omijającego Ukrainę gazociągu południowego (zbliżonego do dawnego projektu South Stream) oraz o propozycję złożoną Gazpromowi przez włoski koncern Snam, dotyczącą rozszerzenia Gazociągu Transadriatyckiego jako trasy dostaw do krajów UE gazu z projektowanego rurociągu Turecki Potok, Szymański ocenił, iż są to posunięcia bezpośrednio związane z działaniami UE wobec Nord Streamu.
„Te kraje uważają, że skoro można mieć wątpliwości co do realizacji Nord Streamu, to dlaczego ma nie być realizowany analogiczny projekt na południu. Między tymi projektami są różnice oczywiście, natomiast z politycznego punktu widzenia jest to naturalna konsekwencja zawahania KE w wykonywaniu swoich traktatowych obowiązków” – ocenił wiceminister.
Dopytywany, czy – w kontekście polskich starań o dywersyfikację źródeł dostaw gazu do Europy – nie jest rozczarowany stanowiskiem Węgier w sprawie gazociągu południowego, dodał: To, czego premier Wiktor Orban oczekuje dziś, to po prostu symetrycznej postawy UE wobec tak południowych, jak i północnych planów Gazpromu; to taktycznie jest całkowicie zrozumiałe.
Szymański zwrócił jednocześnie uwagę, że poszczególne kraje naszego regionu „w różnym stopniu są uzależnione od gazu rosyjskiego”. „Węgry nie są uzależnione bezpośrednio, w związku z czym w różny sposób definiują swoje energetyczne interesy; w tym nie ma nic nadzwyczajnego” – dodał.
Według pierwotnych planów gazociąg South Stream miał biec z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, Węgier, Austrii i Słowenii, z pominięciem m.in. Ukrainy. Zgodnie z nowym projektem trasa gazociągu miałby przebiegać również przez terytorium Turcji.
Z kolei Gazociąg Transadriatycki (od ang. Trans Adriatic Pipeline) ma przebiegać od granicy Turcji przez Grecję, Albanię do Włoch. Jest to europejska część tzw. Południowego Korytarza Gazowego, który ma połączyć unijny rynek z nowymi zasobami błękitnego paliwa, będącymi alternatywą dla gazu z Rosji. W roku 2020 gazociągiem tym ma popłynąć gaz ze złoża Szah Deniz w Azerbejdżanie.
Polska Agencja Prasowa