Spółki łupkowe w USA doświadczyły wzrostu kosztów serwisu ze względu na oczekiwanie na efekt wzrostu cen ropy po przedłużeniu porozumienia o ograniczeniu wydobycia ropy przez kraje kartelu OPEC i 11 producentów spoza niego.
Jednak wzrost wydobycia ropy w USA przezwyciężył efekt przedłużenia układu. Cena baryłki sięga 48 dolarów, a w styczniu wynosiła jeszcze 55 dolarów. Nie pomogła decyzja o przedłużeniu cięć w wysokości 1,8 mln baryłek dziennie, bo rynek oczekiwał zwiększenia ambicji porozumienia naftowego. Ceny ropy obecnie są niższe, niż rok temu, czyli w okresie sprzed porozumienia.
Reuters donosi, że spółki nie zabezpieczają wydobycia w stopniu podobnym do poprzednich lat. Bank Morgan Stanley podkreśla, że wydobycie w 2017 roku jest zahedgowane w 40 procentach, a w 2018 roku w zaledwie 12 procentach. Sprawia to, że producenci z USA stają się bardziej wystawieni na ryzyko spadku cen poniżej granicy opłacalności. Ta jednak stale się obniża i jest obecnie szacowana na poniżej 50 dolarów za baryłkę.
Fakt, że firmy nie zabezpieczają się może wynikać z tego, że rosną koszty serwisu, jak wypożyczania sprzętu do odwiertów. Ze względu na zwiększone zainteresowanie ceny wzrosły o 10-15 procent. Zmniejsza to ilość gotówki w puli producentów dostępnej do innych wydatków.
Reuters/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Porozumienie naftowe będzie trwać. Droga ropa nie wróci