Polska ma potencjał i rozwija możliwości, jakie dają biopaliwa. Komisja Europejska zaznacza, że powinna rozwijać się produkcja biopaliw drugiej generacji, opartych na odpadach.
Prof. Zbigniew Karaczun z Koalicji Klimatycznej powiedział jednak, że mamy zbyt mało instalacji do realizacji tego celu. Jego zdaniem Polska może mieć problem ze spełnieniem wymogów UE dot. generacji biopaliw drugiej generacji. Jak podkreślił, biopaliwa mogą być istotnym elementem spełnienia przez Polskę limitów emisji w sektorach nieobjętych handlem emisjami. O rynku biopaliw mówił również dr hab. Piotr Gradziuk, prof. Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.
Jak przypomniał prof. Karaczun, transport jest jednym z obszarów sektora nieobjętego europejskim system handlu emisjami gazów cieplarnianych. – W całej UE emisja gazów cieplarnianych spada. Jednak w sektorze transportu ta emisja rośnie. W Polsce przyrost szacowany jest na ok. 90 proc. Zgadzając się na trzeci pakiet energetyczno-klimatyczny UE, zgodziliśmy się na redukcję emisji także w tym obszarze. Jedną z dróg, która może pomóc Polsce w ograniczeniu emisji z transportu, jest rozwój paliw alternatywnych, w tym biopaliw – powiedział prof. Karaczun.
Przypominał, że polityka Brukseli wobec biopaliw uległa zmianie. – Jeszcze kilka lat temu przekonywano o rozwoju rynku biopaliw. Dzisiaj jednak UE stara się nakładać pewne ograniczenia na rozwój tego rynku. Kładzie nacisk na większy rozwój biopaliw drugiej generacji, pochodzących z odpadów niż biopaliw pierwszej generacji, wykorzystujących w wytwarzaniu produkty rolne – dodał.
Zaznaczył, że Polska może mieć problem z osiągnięciem celów UE. – Dysponując danymi z 2015 roku, można zobaczyć, że poziom zużycia biopaliw w strukturze paliw płynnych był niższy niż poziom docelowy. Nie osiągnięto nawet poziomu, który został jeszcze obniżony przez ministra rolnictwa – powiedział prof. Karaczun, dodając, że rozwój biopaliw drugiej generacji w Polsce może być problemem. – Barierą jest niewielka liczba instalacji, które mogłyby te biopaliwa produkować – stwierdził ekspert.
Jak powiedział dr hab. Piotr Gradziuk, prof. Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, ceny ropy naftowej są bardzo podatne na zawirowania polityczne takie jak kryzys naftowy. – Mówiąc o biopaliwach, numerem jeden w USA i na świecie jest etanol, w Unii Europejskiej zaś jest to turbodiesel. Główną przyczyną zainteresowania biopaliwami była rosnąca cen ropy naftowej. Ameryka Północna jest największym producentem biopaliw; chodzi głównie o etanol i w mniejszym stopniu o turbodiesla. Wzrost produkcji był zauważalny w pierwszych 14 latach tego wieku. Kiedy jednak ceny ropy naftowej spadały, produkcja etanolu z biopaliw ustabilizowała się – powiedział prof. Gradziuk.
W UE podstawą produkcji biopaliw pierwszej generacji jest głównie turbodiesel, w mniejszym zakresie etanol. Motorem zmian i przedmiotem rosnącego zainteresowania jest natomiast polityka klimatyczna. Zgodnie z nią do 2020 roku biopaliwa miały stanowić 10 proc. energii wytwarzanej z OZE. Jak przypomniał ekspert, pierwsza dyrektywa UE, która mówiła o 5-procentowym udziale w zużyciu paliw do 2010 roku, pochodzi z 2003 roku. – W 2009 roku, kiedy przyjmowano pakiet energetyczno-klimatyczny, ustalono, że zgodnie z założeniami do 2020 roku 10 proc. paliw stosowanych w transporcie ma pochodzić z biopaliw. Każdy z krajów miał przygotować cele wskaźnikowe. Wówczas pojawiły się dopłaty do produkcji roślin energetycznych w wysokości do 45 euro do 1 ha. UE pod presją wycofała się z tego, w związku z zagrożeniami kryzysów żywieniowych – wyjaśnił specjalista.
W 2010 roku przyjęto jeszcze jedną dyrektywę o narodowych celach redukcyjnych. Chodzi o to, aby biopaliwa przyczyniały się do redukcji emisji CO2. Stosowanie biopaliw ma pomóc w 6-procentowej redukcji CO2. Udział biopaliw w transporcie (Narodowy Cel Wskaźnikowy) jest wyznaczany przez Radę Ministrów w rozporządzeniach wydawanych co cztery lata. Rada może obniżyć NCW na dany rok w drodze rozporządzenia.
Polska od 2008 do 2014 roku realizowała ten cel z nadwyżką. W 2015 roku nie udało się go osiągnąć. Wskaźnik ten na 2015 roku wynosił 6,04 proc., a jego realizacja, jak wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki, osiągnęła poziom 5,68 proc. W Polsce dominuje zaś produkcja biodiesla, która stanowi ¾ produkcji, a ¼ to produkcja etanolu. – Pozytywny jest fakt, że Polska ma dodatnie saldo w handlu zagranicznym tym paliwem. Były takie okresy, że aby zrealizować określone zobowiązania Polska musiała importować określone ilości tych biokomponentów. W etanolu zaś mamy ujemne saldo w handlu zagranicznym – wskazał prof. Gradziuk.
W Polsce w 2015 r. na cele biopaliwowe, zgodnie z danymi Ministerstwa Rolnictwa, przeznaczono 700 tys. hektarów. Głównie jest to rzepak (661 tys. ha), w znacznie mniejszym stopniu kukurydza (71,8 ha).
W 2015 roku weszła w życie nowa dyrektywa, która określa maksymalny wkład biopaliw produkowanych z surowców roślinnych wykorzystywanych na cele spożywcze. – W 2021 roku ma to być 7 proc., a w 2030 roku – 3,8 proc. Do 2030 roku można zakładać, że zwiększy się zużycie paliw w transporcie. Można szacować, że udział ten będzie wynosił 5 proc. Produkcja biopaliw pierwszej generacji uleganie więc zmniejszaniu, co może przełożyć się na opłacalność produkcji tych roślin – powiedział prof. Gradziuk. Lukę jaka się pojawi, mogą wypełnić zaawansowane technologicznie biopaliwa (drugiej generacji) takie jak biogaz, które wymagają przetworzenia za pomocą biotechnologii termochemicznych. – Technologie są, jednak stopień ich zaawansowania może stanowić problem. Obecnie najbardziej rozwinięte są technologie dot. produkcji etanolu z materiałów celulozowych oraz wykorzystania biogazu – podkreślił.