KOMENTARZ
Dr hab. Mariusz Swora
Politycy od prawa do lewa otworzyli się na węgiel i Śląsk. Otworzył się też rząd. To dobrze i źle. Dobrze, bo węgla mamy póki co pod dostatkiem więc jego wykorzystanie powinno być oczywiste. Źle, bo wszystko na to wskazuje, że obrona polskiego węgla oznacza omijanie szerokim łukiem rzeczywistych choć trudnych do rozwiązania problemów, które wiążą się z jego wykorzystaniem oraz przedkładanie środków administracyjnych i ratowania nierentownych kopalń nad rachunek ekonomiczny.
Jako, że nie jest znany szczegółowy program dla górnictwa, całość działań, które w tej sprawie zostały podjęte sprawia wrażenie przypadkowości i nakazuje zadać pytania: o co w tym chodzi, ile to kosztuje i gdzie leży granica? Naturalnym elementem polityki wspierania sektora górniczego może być na przykład windowanie cen energii elektrycznej i zapowiedziane już zresztą zamknięcie się na jej import. Czy to jednak oznacza energetyczny izolacjonizm i blokadę dalszych działań poszerzających nasze uczestnictwo we wspólnym rynku energii UE? Czy na tym uczestnictwie nam jeszcze w ogóle zależy? Czy też chodzi „tylko” o praktyczne zablokowanie projektu importu energii z Ukrainy? Jeżeli ceny energii zostaną rzeczywiście podwyższone jako element wsparcia górnictwa, to z kolei: jak to się ma do wezwania do obrony konkurencyjności przemysłu?
Scenariuszem, który jawi się jako bardzo realny jest skorzystanie również z innych środków oddziaływania państwa (polityka właścicielska, gospodarcza i regulacyjna, fiskalna, personalna), które utrwalą symbiozę węgla i energetyki oraz przeniosą ostatecznie ciężar decyzji biznesowych i politycznych co do jej losów na Śląsk. Jako, że ekonomia jest nieubłagana, to nasuwa się tu kolejne pytanie, dotyczące tego, jak rozłożą się skutki takiej polityki oraz w jakim stopniu odczuje je rynek i jego uczestnicy (w szczególności odbiorcy końcowi, przesył i dystrybucja, spółki obrotu)?
W sytuacji braku jasnych odpowiedzi na te pytania, które powinny się pojawić w rządowym dokumencie strategicznym, możemy jedynie obserwować przejawy węglocentryzmu praktycznego, na który składają się zapowiedzi poprawy sytuacji w górnictwie, pojedyncze decyzje i inne przejawy aktywności administracji i energetyki połączone z szeregiem często sprzecznych, doraźnych dyrektyw. Może dokumentem, w którym znajdziemy odpowiedzi będzie nowa polityka energetyczna?
Myślę, że w wymiarze praktycznym czekają nas w najbliższej przyszłości dalsze interesujące decyzje. Warto byłoby przedtem poznać cele i prognozowane skutki takiej polityki, by odpowiedź na ostatnie już w tym komentarzu pytanie, a mianowicie: czy cel uświęca środki?
Źródło: CIRE.PL