Polska energetyka: Monokultura węgla jest nie do utrzymania

0
15
XIV KONGRES NOWEGO PRZEMYSLU. INAUGURACJA. Fot. Nowy Przemysł

Monokultura węgla w polskim sektorze wytwarzania energii elektrycznej jest nie do utrzymania – zgodnie przyznali szefowie spółek energetycznych i analitycy. Wskazali na różne możliwości ewolucji scenariusza dla sektora energii w Polsce.

„W 2050 toku polska energetyka ma być oparta w 50 proc. na węglu”

Minister energii Krzysztof Tchórzewski, otwierając w środę w Warszawie kongres miesięcznika Nowy Przemysł, powtórzył, że ok. 2050 r. udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej w Polsce powinien spaść do ok. 50 proc. z okolic dzisiejszych 80 proc.

Jednak część analityków wskazywała, że zmiany w sektorze mogą być znacznie szybsze i głębsze, choć niekoniecznie negatywne. Były wicepremier Janusz Steinhoff oceniał zaś, że patrząc na sytuację w branży górniczej, nawet utrzymanie 50-proc. udziału węgla w 2050 r. będzie wyjątkowo trudne. Wskazywał na społeczne sprzeciwy wobec budowy nowych odkrywek węgla brunatnego i politykę rządu, niechętną budowie kopalni węgla kamiennego przez prywatnych inwestorów. Udział węgla będzie mniejszy, chyba, że będziemy go masowo importować – mówił Steinhoff. Jego zdaniem jednym z kierunków będzie zwiększanie udziału gazu w energetyce, stąd – jak podkreślił – ostatnie inwestycje w infrastrukturę gazową są racjonalne, bo w przyszłości pozwolą wyeliminować rentę monopolistyczną w cenie gazu od dostawców rosyjskich.

Tchórzewski: Polska nie porzuci węgla. Chce kompromisu z Brukselą

Uczestnicy dyskusji na temat wpływu światowych megatrendów na polską energetykę zgodnie dostrzegali nieuchronność dywersyfikacji źródeł wytwarzania, chociaż wskazywali na różne tempo i różne okoliczności, towarzyszące tej zmianie. Prezes PGE Henryk Baranowski oceniał, że obszarem o olbrzymim potencjale jest ciepłownictwo. Ciepła nie da się niczym zastąpić, a cały obszar jest zaniedbany – mówił, wskazując na rozwój różnego rodzaju nowoczesnych źródeł ciepła i energii elektrycznej jako dobry kierunek ewolucji energetyki.

Baranowski: Ciepłownictwo to impuls dla PGE

Dla prezesa Enei Mirosława Kowalika odejście od monokultury węgla jest nieuniknione. Jego zdaniem ok. roku 2050 prawdopodobnie magazyny energii będą już wykorzystywane na masową skalę, co pozwoli „ujarzmić” źródła odnawialne. Nie możemy zapominać też o gazie – dodał. „Wszystkie grupy energetyczne będą dywersyfikować źródła wytwarzania, my też” – oceniał.

Kowalik: Nasza energetyka jest stara. Musimy bardziej efektywnie produkować energię

Energetyka zmaga się z niepewnością inwestycyjną 

Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala mówił, że dekarbonizacja w Polsce w zasadzie zachodzi od 25 lat, bo liczba czynnych ścian wydobywczych nieustannie spada. „Nam, jako sektorowi chodzi o długoterminową stabilność tego procesu, aby na końcu rachunek za węgiel był optymalny” – dodał. Jego zdaniem dla procesu planowania wydobycia zasadnicze znaczenie ma znajomość przyszłych warunków, np. popytu. Zapewnił, że jeżeli utrzymana zostanie długoterminowa polityka zużycia węgla i jego kontraktowania, to PGG jest w stanie zrealizować wyzwania.

Z kolei, wiceprezes spółki Tauron Marek Wadowski ocenił, ze długoterminowe planowanie w energetyce jest jednak poważnym źródłem ryzyka. Dodał, że wszystkie trendy w energetyce światowej wzmagają niepewność inwestycyjną branży.

Megatredny to szansa na uelastycznienie produkcji 

Dla spółek energetycznych megatrendy to okazja do wprowadzenia nowych modeli biznesowych, modernizację wytwarzania w kierunku elastyczności produkcji, która będzie coraz ważniejsza – mówiła prezes Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera.

Dekarbonizacja jest trendem, którego nie doceniamy, ale który będzie przyspieszał – ocenił natomiast Maciej Bukowski z think-tanku WISE Europa. Jego zdaniem już po 2030 r. pojawią się realne działania polityczne wymierzone w kraje, które za dekarbonizacją nie podążą. Według niego również z tego powodu ok. 2050 r. Polska będzie miała co najwyżej 10 proc. energii elektrycznej z paliw kopalnych. Bukowski wskazywał też, że wraz ze wzrostem gospodarczym rosnąć będą płace i za kilkanaście lat zarobki w górnictwie nie będą już tak atrakcyjne jak dziś. Albo spółki górnicze radykalnie poprawią wydajność lub nikt nie będzie chciał w nich pracować – mówił. Zauważył jednocześnie, że i jedno i drugie wyjście oznacza szybki spadek wydobycia węgla.

Polska Agencja Prasowa/BiznesAlert.pl