Na wieść o możliwości przedłużenia porozumienia naftowego giełda reaguje podwyżkami. Cena baryłki Brent zbliża się do granicy 60 dolarów.
Brent blisko 60 dolarów
W nocy z czwartku na piątek 27 października ropa Brent kosztowała ponad 59 dolarów, a WTI powyżej 52 dolarów. Różnica między tymi wskaźnikami wynika z rosnącego wydobycia ropy w USA, które ogranicza wzrost wartości amerykańskiej mieszanki.
W 2018 roku będzie drożej?
Brent drożeje przez zapowiedź księcia koronnego Arabii Saudyjskiej Mohameda bin Salmana, który powiedział, że jego królestwo popiera pomysł przedłużenia porozumienia naftowego. Chodzi o układ z 2016 roku, który zakłada skoordynowane cięcia wydobycia w krajach OPEC i jedenastu państwach spoza kartelu, które przystąpiły do porozumienia. Ograniczenia miały sięgnąć 1,8 mln baryłek dziennie.
Chociaż porozumienie obowiązuje już prawie rok i ma trwać do marca 2018 roku, to jednak nie przyniosło oczekiwanych podwyżek. Analitycy wskazują, że ma jedynie krótkotrwałe oddziaływanie na cenę, jak po zapowiedzi Salmana o przedłużeniu paktu.
Większe znaczenie ma rozwój wypadków na Bliskim Wschodzie – upadek tzw. Państwa Islamskiego w Iraku oraz groźba nowych sankcji wobec Iranu. Znaczenie ma także fakt, że część sygnatariuszy jest wyłączona z cięć i zwiększa wydobycie, jak wspomniany Iran, czy Libia i Nigeria. Nadzieje związane z porozumieniem ogranicza także dalszy wzrost wydobycia w USA. Amerykanie zwiększyli je o 1,1 mln baryłek dziennie do 9,5 mln w tygodniu 13-20 października.
Podaż z USA zdecyduje
Część analityków wskazuje jednak, że w 2018 roku może dojść do zwiększenia popytu i ograniczenia podaży, co może poskutkować niedoborami ropy na giełdzie i dalszymi podwyżkami ceny. Tania baryłka sprawiła, że w krajach wydobywających surowiec zmalała liczba inwestycji w nowe wydobycie, co może średnioterminowo przełożyć się na mniejszą podaż.
Popyt ma wzrosnąć w 2017 roku o 1,6 mln baryłek w stosunku do 1,3 mln w 2016 roku – podaje Międzynarodowa Agencja Energii. Jeżeli popyt przewyższy podaż, możliwy będzie dalszy wzrost cen ropy. Ten proces może jednak zahamować często zaskakujący analityków wzrost podaży z USA.
Wojciech Jakóbik