Ropa naftowa drożeje przez to, że rynek spodziewa się przedłużenia porozumienia naftowego. Jeżeli do tego nie dojdzie, możliwy będzie nagły spadek cen surowca.
Trzy powody wzrostu cen ropy
Roap Brent utrzymuje się powyżej ceny 60 dolarów za baryłkę. WTI kosztuje poniżej 55 dolarów. Obie notują wzrosty i znajdują się po kilkadziesiąt procent powyżej minimów z ostatnich miesięcy. Powodem jest rosnące zapotrzebowanie w Chinach i nadzieje na przedłużenie porozumienia naftowego.
Import ropy naftowej do Chjn przekroczył 9 mln baryłek dziennie. Państwo Środka wyprzedziło USA na pozycji największego importera tego surowca na świecie.
Porozumienie naftowe, to układ zwany OPEC+, który uwzględnia producentów tego kartelu naftowego i jedenastu spoza organizacji, w tym Rosję. Zakłada skoordynowaną redukcję wydobycia ropy o w sumie 1,8 mln baryłek dziennie w celu podniesienia wartości baryłki na giełdach. Obowiązuje do marca 2018 roku, a Arabia Saudyjska i Rosja – najwięksi udziałowcy cięć – już zapowiadają jego przedłużenie.
Dodatkowym czynnikiem jest spadek zapasów w USA wywołany huraganami, które ograniczyły wydobycie i przerób nafty nad Zatoką Meksykańską, gdzie znajdują się centra wydobywcze ropy łupkowej.
Przedłużenie porozumienia naftowego albo depresja cenowa
Rozmówcy Reutersa przekonują jednak, że wzrost cen ropy może zostać w sposób nagły zahamowany, jeżeli okaże się, że państwa OPEC+ nie zdecydują się na przedłużenie porozumienia naftowego. Tak jak w zeszłym roku, tak 30 listopada 2017 roku, odbędzie się szczyt kartelu OPEC poświęcony porozumieniu. Potem nastąpią konsultacje z producentami spoza kartelu.
Arabia i Rosja zachowują optymizm, ale producenci z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu nie chcą się ograniczać w wydobyciu, bo chcą nadrobić zaległości po wojnach, które ograniczyły ich wydobycie, a co za tym idzie, udziały na rynku. Część kluczowych producentów jest także zwolniona z cięć – to np. Iran i Nigeria.
Reuters/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Porozumienie naftowe będzie trwać. Droga ropa nie wróci