CleanTechnica Tour za nami. Podsumowanie trzech dni z entuzjastami elektromobilności nie jest łatwe. Z trzech powodów: można dać się ponieść emocjom, to wpływa na mniej racjonalne spojrzenie na sam temat, ilość spotkań i rozmów nie pozwala na pogłębioną refleksję a na sam koniec okazuje się, że i tak było za mało czasu na zapytanie o to i owo – pisze Agata Rzędowska, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Praktyka przeplata się z edukacją
Faktem jest, że czas wykorzystali organizatorzy bardzo dobrze. Było miejsce na networking, na gawędzenie przy kawie, na wymianę doświadczeń. Zapewnili wyśmienitą obsadę panelistów i prezenterów, grono słuchaczy też było zacne jedno ale, niezależne od wszystkiego co wymieniłam wcześniej: imprez z elektromobilnością w tytule w tym czasie w Warszawie odbywało się co najmniej trzy… I choć na pozostałych nie było zagranicznych gości dzielących się swoimi doświadczeniami to potencjalni uczestnicy mieli duży wybór (tym bardziej, że dziś w Krakowie odbywa się spotkanie dla samorządowców poświęcone niskoemisyjnemu transportowi, panel w czasie EuroPower i pewnie wiele więcej).
Eksploatowanie tematu
O czym to może świadczyć? O dużym zainteresowaniu tematem, ale także o tym, że potrzeba jest wypracowania mechanizmów dzięki, którym organizatorzy będą się wspierać a nie ze sobą konkurować. Na tym etapie rozwoju rynku chodzi o jego poszerzanie a nie kanibalizm.
Międzynarodowe grono te same wyzwania różne bariery
Trzeci dzień konferencji zdecydowanie pokazał, że niczym nie różnimy się od Niemców, Norwegów, Kostarykan czy Ukraińców jeśli chodzi o kwestie związane z potrzebą edukacji na temat elektromobilności. Kiedyś w czasie audycji radiowej zapytałam Jana Raczyńskiego dyrektora zarządzającego Vylson Research firmy z branży elektromobilnej o to z jakim najzabawniejszym mitem dotyczącym pojazdów elektrycznych się spotkał, zaskoczyło go to pytanie, ale wspomniał oczywiście o ultrakrótkich zasięgach podróży. Monica Araya ekspertka znająca doskonale rynki zarówno kostarykański jak i norweski także mówiła o mitach związanych z elektrycznymi pojazdami z jakimi sama się spotyka. Najzabawniejszy: samochody elektrycznie nie jeżdżą pod górę. Przytoczyła także takie, które na pierwszy rzut oka wydają się całkiem racjonalne, a które znamy ze swojego podwórka: o bateriach, produkcji energii z węgla, jeździe zimą, ładowaniu, parkowaniu, sprzedaży… ech sporo tego.
Wsparcie to nie tylko subsydia
Jak w Norwegii radzą sobie z obalaniem mitów na temat elektromobilności? To demokratyczny kraj każdy użytkownik staje się ambasadorem sprawy. Wraz z zakupem nowego auta otrzymuje roczne członkostwo w Norweskim Stowarzyszeniu Elektromobilności, boks startowy i jako użytkownik staje się częścią społeczności. W Kostaryce postawiono na lokalnych „czempionów” to oni jako: pierwszy w mieści, pierwszy na osiedlu, pierwszy w firmie przy wsparciu lokalnych organizacji stają się żywą bazą wiedzy. Ukraina postawiła na promocję elektromobilności przez celebrytów i influencerów. Na co my postawimy? Chciałabym żebyśmy wykorzystali elektryfikację transportu do edukacji na temat smogu, zdrowia, jakości życia w miastach, ale także do popularyzacji nauk ścisłych, zawiązywania kooperatyw w lokalnych społeczności i promocji rzetelnej wiedzy na temat energetyki.