icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Nowacki: Polska Agencja Geologiczna na straży polityki surowcowej (ROZMOWA)

Polska potrzebuje jasno określonej polityki surowcowej, której przez lata brakowało – powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr Tomasz Nowacki, dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego, Państwowego Instytutu Badawczego. Odnosząc się do pomysłu powstania Polskiej Agencji Geologicznej, jako rządowej agencji wykonawczej, stwierdził, że jest to dobry pomysł, stosowany w wielu państwach.

BiznesAlert.pl: Dlaczego państwo potrzebuje polityki surowcowej?

Dr Tomasz Nowacki: Po to, aby było zarządzane w sposób nowoczesny i sprawny. Aby skończyć z państwem teoretycznym musimy wiedzieć, co chcemy robić. Musimy mieć wizję przyszłości, która będzie rozpisana na wszystkie newralgiczne sektory i rodzaje działalności, które prowadzi państwo. Wykorzystywanie zasobów własnych, czy importowanych jest jedną z kwestii kluczowych. Dlatego taką wizję trzeba mieć – analogicznie do strategii energetycznej, do pewnych założeń polityki międzynarodowej, polityki bezpieczeństwa. Chcemy się rozwijać. Jeżeli chcemy, aby państwo sprawnie funkcjonowało, żeby społeczeństwo się bogaciło i miało zapewniony dobrobyt, to pewne rzeczy muszą być zaplanowane.

Czy dotychczas Polska miała określoną politykę surowcową?

Moim zdaniem do tej pory polityki surowcowej, rozumianej jako spójny zespół działań i planów, nie było. Oczywiście możemy doszukiwać się pewnych aspektów polityki surowcowej, czy to w polityce energetycznej, bo mówimy tam o kierunkach dostaw i dywersyfikacji nośników energii, czy w strategii bezpieczeństwa państwa lub innych strategiach sektorowych. Jednak w zasadzie nie było kompleksowego dokumentu, który jednocześnie byłby spójny z innymi dokumentami planistycznymi. Zmieniając podejście nowego rządu względem pewnych dokumentów planistycznych, czyli przygotowując Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju i tworząc kaskadę innych dokumentów strategicznych, zauważono w niej, że polityka dla tego sektora jest potrzebna.

Skoro przez tyle lat nie było polityki surowcowej, to czy pańskim zdaniem można powiedzieć, że jej brak pogrzebał polską rewolucję łupkową?

Jeżeli powrócimy do czasów oczekiwanego boomu łupkowego, to faktycznie widzimy, że nie było żadnej wizji. Jeżeli czytamy raporty Najwyższej Izby Kontroli lub bieżące opinie interesariuszy z tamtych czasów, to widzimy: niedoinwestowanie, braki kadrowe, brak planu, zróżnicowanie warunków koncesyjnych, zmiany kadrowe. Poza tym mieliśmy sytuację, w której służby specjalne aresztowały pracowników resortu środowiska, odpowiedzialnych za wydawanie koncesji. Gdybyśmy wiedzieli, czego chcemy, chociażby w zarysie, to pewne zadania byłyby prowadzone punkt po punkcie. Nie twierdzę, że wszystko by się udało i osiągnięto by oczekiwany efekt, ponieważ mamy różne wyzwania np. natury geologicznej, co pokazała sprawa łupków, zupełnie inne warunki niż w Stanach Zjednoczonych. Jednakże brak takiego planu w sytuacji wyjściowej, to strzelanie sobie gola samobójczego w pierwszej minucie meczu.

Pojawiały się jednak informacje, że ze względu na brak dokładnych danych o zasobności złóż łupkowych w Polsce, firmy wydobywcze handlowały informacjami. Według doniesień medialnych mogły być dostarczane przez pracowników PIG.

Takie plotki rzeczywiście się pojawiały. Trudno mi wypowiadać się o tamtym okresie, ponieważ dyrektorem Państwowego Instytutu Geologicznego jestem od dwóch miesięcy, a w Instytucie pracuję od czterech miesięcy. Gdyby te plotki okazały się prawdą, to nie mówimy tylko o braku planowania i wizji. Mielibyśmy również do czynienia z działalnością przestępczą.

Obecnie trwają konsultacje nad projektem polityki surowcowej państwa. Jednym z jego elementów jest powołanie Polskiej Agencji Geologicznej, która w założeniu ma zapewnić m.in efektywny system wspierania, poszukiwania i wydobywania złóż. Czy Pańskim zdaniem taka instytucja jest potrzebna?

Myślę, że nie stać nas na brak takiej instytucji. Jeżeli przyjrzymy się temu, jak wygląda to za granicą, to zobaczymy, że w każdym liczącym się kraju istnieje wyspecjalizowana tego rodzaju instytucja. W zasadzie różnią się nieznacznie formą, zakresem, kształtem czy wielkością.

Przecież przez wiele lat PIG pełnił funkcję tej instytucji. Rozumiem, że chodzi o rozdział między tym, co należy do powinności państwa, a tym co do nauki.

W zasadzie mógłbym powiedzieć, że tak. Opiszę to jednak z mojej perspektywy. Jako dyrektor PIG muszę realizować zadania państwa w zakresie służby geologicznej i hydrogeologicznej. Jednocześnie jestem dyrektorem Instytutu. Muszę dbać o jego dobro. To położenie służby samo w sobie rodzi pewne konflikty interesów. Z jednej strony mamy interes państwa, którego zadania muszę realizować, nawet gdybym nie miał środków. Z drugiej, muszę dbać o dobro Instytutu, o rozwój kadry naukowej, o rzeczy, które nie są związane ze służbą. Proszę pamiętać, że wiele badań czy działań naukowych, wykonywanych w PIG ma nikłe przełożenie na praktyczne wykorzystanie w działalności służbowej. Niektóre rodzaje aktywności naukowej nie mają żadnego przełożenia na działalność służby. Wobec tego naturalnym krokiem wydaje się przywrócenie nauki nauce, a wyciągnięcie służby do osobnej instytucji.

Proszę zauważyć, że jeżeli spojrzymy na wszystkie przedwojenne akty prawne dotyczące PIG, to nigdzie nie pojawia się słowo nauka. Wtedy Instytut miał za zadanie znaleźć i oszacować złoża surowców. Musiał mieć wsparcie od ludzi, którzy się na tym znali, ale nie prowadził badań naukowych. Odnosząc tę tradycję naszego Instytutu do dzisiejszych czasów i wyzwań, można powiedzieć, że powinniśmy być w większym stopniu skupieni na prowadzeniu badań, które jesteśmy w stanie praktycznie zastosować, z pożytkiem dla państwa. Na pewno wsparcie dla nowej instytucji, jaką będzie PAG, powinno być merytoryczne, ale na zasadzie nowoczesnego działu badań i rozwoju, jak w firmach komercyjnych. To powinno być miejsce, gdzie zatrudnienie znajduje się nie dlatego, że pracownicy mają tytuł profesora, ale dlatego, że są wybitnymi ekspertami i wykonują przydatne prace badawcze. Oczywiście mariaż tej części wykonawczej z nauką jest jak najbardziej pożądany.

To nawet bardzo dobrze w swojej opinii do ustawy wyraziła Rada Legislacyjna. Co do zasady była bardzo pozytywna dla idei powołania Polskiej Agencji Geologicznej, ale w szczegółach wykazano pewne rzeczy do poprawienia. Co do samego wydzielenia instytutu naukowego i służby geologicznej, była ona wybitnie pozytywna. Rada Legislacyjna wskazała bardzo istotną rzecz. Nie wiedzieć czemu, od 20 lat działamy w dziwnym prowizorium organizacyjno-legislacyjnym. W 2001 roku zadania służby geologicznej zostały przydzielone Państwowemu Instytutowi Geologicznemu na dwa lata, z uwagi na brak środków budżetowych służących powołaniu odrębnej agendy rządowej. W pierwszym uzasadnieniu do projektu zmian ustawy o prawie geologicznym i górniczym podnoszono konieczność powołania służby, ale ze względu na wspomniany brak środków postanowiono, że jej funkcję będzie pełnić PIG. Potem ten stan rzeczy przedłużono o kolejne dwa lata i dodano pewne zadania.

W międzyczasie kilkukrotnie zmieniał się rząd i nie było po stronie decydentów pamięci instytucjonalnej tego, z jakim splątaniem instytucjonalnym mamy do czynienia. Zostało to zaprzepaszczone. Do tej idei służby, która była artykułowana jeszcze w latach dziewięćdziesiątych powrócił pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. Pojawiły się pomysły i pewne prace zostały rozpoczęte. Natomiast przedterminowe wybory i zmiana w obozie rządzącym spowodowała, że te prace zostały całkowicie zatrzymane. To, co teraz obserwujemy, czyli projekt ustawy o PAG, autorstwa Ministerstwa Środowiska, postrzegam jako kontynuację tych prac i powrót do tych idei, które od wielu lat były podnoszone i które z mojej perspektywy są słuszne.

Jaka wobec tego jest przeszłość PIG? Co z jego dorobkiem?

Musimy uważnie śledzić losy ustawy. Trudno jest mi wypowiadać się na temat tego, w jakim kształcie zostanie ona przyjęta przez rząd i trafi do Sejmu, czy będzie zmieniona, czy nie i kiedy zacznie obowiązywać. W tym momencie te wszystkie kwestie są w gestii Ministra Środowiska, jako szefa resortu odpowiedzialnego za projekt. Natomiast tak, jak ja odczytuję obecny projekt, to służba będzie wydzielona do innej instytucji, a więc zadania wykonawcze zostaną przeniesione do nowo utworzonej Polskiej Agencji Geologicznej. Instytut, który cieszy się długą i chlubną tradycją zostanie najprawdopodobniej m.in. jako zaplecze naukowe dla niektórych działań służb. Będzie mógł w dalszym ciągu zajmować się badaniem podstawowych kwestii geologicznych i dalej będzie instytutem badawczym.

Reforma prawa geologicznego i górniczego obejmuje powołanie Polskiej Agencji Geologicznej, ale jednym z jej elementów jest również tzw. opłata eksploatacyjna, którą podmioty wydobywcze płacą gminom za wydobycie kopalin. Z kolei gminy obawiają się, że w wyniku zmian i powołania Agencji stracą.

W tej sprawie najlepiej jest kontaktować się z autorem projektu, czyli Ministrem Środowiska. Trudno jest mi komentować ten projekt. Proszę pamiętać, że jesteśmy jednostką nadzorowaną i podległą Ministrowi Środowiska. Nie wydaje się jednak, aby istniała groźba tego, że gminy stracą na proponowanych zmianach. Przede wszystkim, znacznie większa jest liczba gmin, które skorzystałyby na tej zmianie, ponieważ jest to pewne przetransferowanie środków do gmin nieprowadzących tak bogatej działalności górniczej, ale też posiadających takie tereny, które należałoby zrekultywować, gdzie występują szkody górnicze. Proszę pamiętać, że w całej Polsce wydobywamy różne surowce, głównie piaski i żwiry. Nielegalnych wyrobisk mamy kilka tysięcy

Myślę, że na zmianach skorzysta więcej gmin. Te gminy, których nie jest aż tak dużo, osiągające niekiedy gigantyczne przychody z opłaty eksploatacyjnej w bardzo nieznaczny sposób miałyby ten budżet uszczuplony. Główne wpływy wynikające z tego, że na ich terenie wydobywane są kopaliny, pochodzą z podatku od nieruchomości i z innych podatków. Natomiast opłata eksploatacyjna jest tylko niewielką częścią całej kwoty, którą gmina dostaje. Proszę pamiętać, że tylko w niewielkim stopniu ta opłata, która jest niewielką częścią, zostanie nieznacznie uszczuplona i przetransferowana do innych gmin. Mam wrażenie, że dla tych 2,5 tys. gmin może być pozytywna wiadomość. Nie chciałbym jednak wiążąco komentować projektu Ministra Środowiska.

Czy wobec tego nowelizacja prawa górniczego pomoże w poszukiwaniu nowych złóż i tworzeniu nowych kopalni?

Na pewno jest takie założenie. Wydaje się, że wszystko zmierza ku temu, aby tak się stało.

Rozmawiał Piotr Stępiński

Polska potrzebuje jasno określonej polityki surowcowej, której przez lata brakowało – powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr Tomasz Nowacki, dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego, Państwowego Instytutu Badawczego. Odnosząc się do pomysłu powstania Polskiej Agencji Geologicznej, jako rządowej agencji wykonawczej, stwierdził, że jest to dobry pomysł, stosowany w wielu państwach.

BiznesAlert.pl: Dlaczego państwo potrzebuje polityki surowcowej?

Dr Tomasz Nowacki: Po to, aby było zarządzane w sposób nowoczesny i sprawny. Aby skończyć z państwem teoretycznym musimy wiedzieć, co chcemy robić. Musimy mieć wizję przyszłości, która będzie rozpisana na wszystkie newralgiczne sektory i rodzaje działalności, które prowadzi państwo. Wykorzystywanie zasobów własnych, czy importowanych jest jedną z kwestii kluczowych. Dlatego taką wizję trzeba mieć – analogicznie do strategii energetycznej, do pewnych założeń polityki międzynarodowej, polityki bezpieczeństwa. Chcemy się rozwijać. Jeżeli chcemy, aby państwo sprawnie funkcjonowało, żeby społeczeństwo się bogaciło i miało zapewniony dobrobyt, to pewne rzeczy muszą być zaplanowane.

Czy dotychczas Polska miała określoną politykę surowcową?

Moim zdaniem do tej pory polityki surowcowej, rozumianej jako spójny zespół działań i planów, nie było. Oczywiście możemy doszukiwać się pewnych aspektów polityki surowcowej, czy to w polityce energetycznej, bo mówimy tam o kierunkach dostaw i dywersyfikacji nośników energii, czy w strategii bezpieczeństwa państwa lub innych strategiach sektorowych. Jednak w zasadzie nie było kompleksowego dokumentu, który jednocześnie byłby spójny z innymi dokumentami planistycznymi. Zmieniając podejście nowego rządu względem pewnych dokumentów planistycznych, czyli przygotowując Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju i tworząc kaskadę innych dokumentów strategicznych, zauważono w niej, że polityka dla tego sektora jest potrzebna.

Skoro przez tyle lat nie było polityki surowcowej, to czy pańskim zdaniem można powiedzieć, że jej brak pogrzebał polską rewolucję łupkową?

Jeżeli powrócimy do czasów oczekiwanego boomu łupkowego, to faktycznie widzimy, że nie było żadnej wizji. Jeżeli czytamy raporty Najwyższej Izby Kontroli lub bieżące opinie interesariuszy z tamtych czasów, to widzimy: niedoinwestowanie, braki kadrowe, brak planu, zróżnicowanie warunków koncesyjnych, zmiany kadrowe. Poza tym mieliśmy sytuację, w której służby specjalne aresztowały pracowników resortu środowiska, odpowiedzialnych za wydawanie koncesji. Gdybyśmy wiedzieli, czego chcemy, chociażby w zarysie, to pewne zadania byłyby prowadzone punkt po punkcie. Nie twierdzę, że wszystko by się udało i osiągnięto by oczekiwany efekt, ponieważ mamy różne wyzwania np. natury geologicznej, co pokazała sprawa łupków, zupełnie inne warunki niż w Stanach Zjednoczonych. Jednakże brak takiego planu w sytuacji wyjściowej, to strzelanie sobie gola samobójczego w pierwszej minucie meczu.

Pojawiały się jednak informacje, że ze względu na brak dokładnych danych o zasobności złóż łupkowych w Polsce, firmy wydobywcze handlowały informacjami. Według doniesień medialnych mogły być dostarczane przez pracowników PIG.

Takie plotki rzeczywiście się pojawiały. Trudno mi wypowiadać się o tamtym okresie, ponieważ dyrektorem Państwowego Instytutu Geologicznego jestem od dwóch miesięcy, a w Instytucie pracuję od czterech miesięcy. Gdyby te plotki okazały się prawdą, to nie mówimy tylko o braku planowania i wizji. Mielibyśmy również do czynienia z działalnością przestępczą.

Obecnie trwają konsultacje nad projektem polityki surowcowej państwa. Jednym z jego elementów jest powołanie Polskiej Agencji Geologicznej, która w założeniu ma zapewnić m.in efektywny system wspierania, poszukiwania i wydobywania złóż. Czy Pańskim zdaniem taka instytucja jest potrzebna?

Myślę, że nie stać nas na brak takiej instytucji. Jeżeli przyjrzymy się temu, jak wygląda to za granicą, to zobaczymy, że w każdym liczącym się kraju istnieje wyspecjalizowana tego rodzaju instytucja. W zasadzie różnią się nieznacznie formą, zakresem, kształtem czy wielkością.

Przecież przez wiele lat PIG pełnił funkcję tej instytucji. Rozumiem, że chodzi o rozdział między tym, co należy do powinności państwa, a tym co do nauki.

W zasadzie mógłbym powiedzieć, że tak. Opiszę to jednak z mojej perspektywy. Jako dyrektor PIG muszę realizować zadania państwa w zakresie służby geologicznej i hydrogeologicznej. Jednocześnie jestem dyrektorem Instytutu. Muszę dbać o jego dobro. To położenie służby samo w sobie rodzi pewne konflikty interesów. Z jednej strony mamy interes państwa, którego zadania muszę realizować, nawet gdybym nie miał środków. Z drugiej, muszę dbać o dobro Instytutu, o rozwój kadry naukowej, o rzeczy, które nie są związane ze służbą. Proszę pamiętać, że wiele badań czy działań naukowych, wykonywanych w PIG ma nikłe przełożenie na praktyczne wykorzystanie w działalności służbowej. Niektóre rodzaje aktywności naukowej nie mają żadnego przełożenia na działalność służby. Wobec tego naturalnym krokiem wydaje się przywrócenie nauki nauce, a wyciągnięcie służby do osobnej instytucji.

Proszę zauważyć, że jeżeli spojrzymy na wszystkie przedwojenne akty prawne dotyczące PIG, to nigdzie nie pojawia się słowo nauka. Wtedy Instytut miał za zadanie znaleźć i oszacować złoża surowców. Musiał mieć wsparcie od ludzi, którzy się na tym znali, ale nie prowadził badań naukowych. Odnosząc tę tradycję naszego Instytutu do dzisiejszych czasów i wyzwań, można powiedzieć, że powinniśmy być w większym stopniu skupieni na prowadzeniu badań, które jesteśmy w stanie praktycznie zastosować, z pożytkiem dla państwa. Na pewno wsparcie dla nowej instytucji, jaką będzie PAG, powinno być merytoryczne, ale na zasadzie nowoczesnego działu badań i rozwoju, jak w firmach komercyjnych. To powinno być miejsce, gdzie zatrudnienie znajduje się nie dlatego, że pracownicy mają tytuł profesora, ale dlatego, że są wybitnymi ekspertami i wykonują przydatne prace badawcze. Oczywiście mariaż tej części wykonawczej z nauką jest jak najbardziej pożądany.

To nawet bardzo dobrze w swojej opinii do ustawy wyraziła Rada Legislacyjna. Co do zasady była bardzo pozytywna dla idei powołania Polskiej Agencji Geologicznej, ale w szczegółach wykazano pewne rzeczy do poprawienia. Co do samego wydzielenia instytutu naukowego i służby geologicznej, była ona wybitnie pozytywna. Rada Legislacyjna wskazała bardzo istotną rzecz. Nie wiedzieć czemu, od 20 lat działamy w dziwnym prowizorium organizacyjno-legislacyjnym. W 2001 roku zadania służby geologicznej zostały przydzielone Państwowemu Instytutowi Geologicznemu na dwa lata, z uwagi na brak środków budżetowych służących powołaniu odrębnej agendy rządowej. W pierwszym uzasadnieniu do projektu zmian ustawy o prawie geologicznym i górniczym podnoszono konieczność powołania służby, ale ze względu na wspomniany brak środków postanowiono, że jej funkcję będzie pełnić PIG. Potem ten stan rzeczy przedłużono o kolejne dwa lata i dodano pewne zadania.

W międzyczasie kilkukrotnie zmieniał się rząd i nie było po stronie decydentów pamięci instytucjonalnej tego, z jakim splątaniem instytucjonalnym mamy do czynienia. Zostało to zaprzepaszczone. Do tej idei służby, która była artykułowana jeszcze w latach dziewięćdziesiątych powrócił pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. Pojawiły się pomysły i pewne prace zostały rozpoczęte. Natomiast przedterminowe wybory i zmiana w obozie rządzącym spowodowała, że te prace zostały całkowicie zatrzymane. To, co teraz obserwujemy, czyli projekt ustawy o PAG, autorstwa Ministerstwa Środowiska, postrzegam jako kontynuację tych prac i powrót do tych idei, które od wielu lat były podnoszone i które z mojej perspektywy są słuszne.

Jaka wobec tego jest przeszłość PIG? Co z jego dorobkiem?

Musimy uważnie śledzić losy ustawy. Trudno jest mi wypowiadać się na temat tego, w jakim kształcie zostanie ona przyjęta przez rząd i trafi do Sejmu, czy będzie zmieniona, czy nie i kiedy zacznie obowiązywać. W tym momencie te wszystkie kwestie są w gestii Ministra Środowiska, jako szefa resortu odpowiedzialnego za projekt. Natomiast tak, jak ja odczytuję obecny projekt, to służba będzie wydzielona do innej instytucji, a więc zadania wykonawcze zostaną przeniesione do nowo utworzonej Polskiej Agencji Geologicznej. Instytut, który cieszy się długą i chlubną tradycją zostanie najprawdopodobniej m.in. jako zaplecze naukowe dla niektórych działań służb. Będzie mógł w dalszym ciągu zajmować się badaniem podstawowych kwestii geologicznych i dalej będzie instytutem badawczym.

Reforma prawa geologicznego i górniczego obejmuje powołanie Polskiej Agencji Geologicznej, ale jednym z jej elementów jest również tzw. opłata eksploatacyjna, którą podmioty wydobywcze płacą gminom za wydobycie kopalin. Z kolei gminy obawiają się, że w wyniku zmian i powołania Agencji stracą.

W tej sprawie najlepiej jest kontaktować się z autorem projektu, czyli Ministrem Środowiska. Trudno jest mi komentować ten projekt. Proszę pamiętać, że jesteśmy jednostką nadzorowaną i podległą Ministrowi Środowiska. Nie wydaje się jednak, aby istniała groźba tego, że gminy stracą na proponowanych zmianach. Przede wszystkim, znacznie większa jest liczba gmin, które skorzystałyby na tej zmianie, ponieważ jest to pewne przetransferowanie środków do gmin nieprowadzących tak bogatej działalności górniczej, ale też posiadających takie tereny, które należałoby zrekultywować, gdzie występują szkody górnicze. Proszę pamiętać, że w całej Polsce wydobywamy różne surowce, głównie piaski i żwiry. Nielegalnych wyrobisk mamy kilka tysięcy

Myślę, że na zmianach skorzysta więcej gmin. Te gminy, których nie jest aż tak dużo, osiągające niekiedy gigantyczne przychody z opłaty eksploatacyjnej w bardzo nieznaczny sposób miałyby ten budżet uszczuplony. Główne wpływy wynikające z tego, że na ich terenie wydobywane są kopaliny, pochodzą z podatku od nieruchomości i z innych podatków. Natomiast opłata eksploatacyjna jest tylko niewielką częścią całej kwoty, którą gmina dostaje. Proszę pamiętać, że tylko w niewielkim stopniu ta opłata, która jest niewielką częścią, zostanie nieznacznie uszczuplona i przetransferowana do innych gmin. Mam wrażenie, że dla tych 2,5 tys. gmin może być pozytywna wiadomość. Nie chciałbym jednak wiążąco komentować projektu Ministra Środowiska.

Czy wobec tego nowelizacja prawa górniczego pomoże w poszukiwaniu nowych złóż i tworzeniu nowych kopalni?

Na pewno jest takie założenie. Wydaje się, że wszystko zmierza ku temu, aby tak się stało.

Rozmawiał Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły