icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Naimski: Termin ukończenia Baltic Pipe nie jest zagrożony

Zdążymy; 2022 r. to termin wyśrubowany, ale absolutnie możliwy dla zakończenia budowy Baltic Pipe – mówił w poniedziałek pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. Dodał, że obecna umowa z Gazpromem na pewno nie będzie przedłużona.

Naimski był pytany w poranku rozgłośni katolickich „Siódma 9” o gazociąg Baltic Pipe, w związku z podpisaniem, w miniony czwartek w Kopenhadze, przez operatorów polskiego i duńskiego systemu przesyłu gazu umowy z unijną Agencją Wykonawczą ds. Innowacyjności i Sieci na dofinansowanie prac projektowych dot. tego gazociągu.

„Wszystko jest pod kontrolą, dokładnie realizujemy harmonogram, który jest przewidziany, jego koniec to jest 2022 rok” – mówił, pytany o szanse na zakończenie budowy Baltic Pipe w 2022 roku.

„To jest bardzo duże przedsięwzięcie inwestycyjne, bardzo dużo to kosztuje, to jest kwestia naszego bezpieczeństwa i przyszłości na wiele, wiele lat” – dodał, przekonując zarazem, że „ta inwestycja jest ekonomicznie uzasadniona, przeszła testy ekonomiczne”. „Mnożą się wątpliwości, czy zdążymy. Zdążymy. 2022 rok to jest termin wyśrubowany, ale absolutnie możliwy” – przekonywał.

Zaznaczył, że poprzez Baltic Pipe oraz gazoport w Świnoujściu będziemy mogli w sumie sprowadzić tyle gazu, ile wynosi obecne zapotrzebowanie Polski – 17 mld m sześc. rocznie. Dzięki temu będziemy mogli uwolnić się od dyktatu cenowego Gazpromu.

Naimski zapewnił zarazem, że obecna umowa z Gazpromem nie zostanie przedłużona. „Ta umowa nie będzie przedłużana” – podkreślił.

Naimski był też pytany o prowokację dziennikarską portalu Energetyka24.pl. Dziennikarze portalu Energetyka24 poinformowali w zeszły wtorek, że stworzyli fikcyjnego eksperta ds. energetyki, który zamieszczał na portalu artykuły, podpisywane „Piotr Niewiechowicz”, miał odpowiedni adres mailowy, prowadzili też jego konto na Twitterze. „W ramach prowokacji postanowiliśmy sprawdzić nie tylko czujność i ochronę kontrwywiadowczą polityków, ale także warsztat kolegów po fachu” – napisali.

Jak podali, z fikcyjnym ekspertem skontaktował się m.in. członek zespołu Naimskiego, który „Niewiechowicza raczył wielokrotnie wrażliwymi informacjami o najważniejszym projekcie energetycznym rządu ostatniej dekady – gazociągu Baltic Pipe”. Na dowód portal zamieścił fragmenty korespondencji, prowadzonej za pomocą komunikatora. Energetyka 24 podkreśliła, że nie ujawnia wrażliwych informacji, które w ten sposób otrzymała ze względu na „interes państwa”. Autorzy całej akcji twierdzą też, że rozesłali do kilku polityków „kiepskiej jakości tekst charakteryzujący się dużą liczbą nieścisłości”. W rezultacie skontaktował się z nimi „jeden z liderów opozycji”, który miał podziękować za przesłane materiały, zaznaczył, że chciałby „wykorzystać ekspercką energetyczną wiedzę pana Piotra Niewiechowicza do merytorycznej współpracy”.

Naimski zapewnił, że przy tej okazji „żądne dane wrażliwe nie zostały przekazane”, nie było też zagrożone w żadnym momencie bezpieczeństwo.

„Jeden z pracowników w moim biurze starał się wyjaśnić prowokacyjnie stawiane tezy i pytania przez pana redaktora (Piotra) Maciążka, który fałszywe informacje rozsiewał po internecie” – mówił Naimski.

Dodał, że wszystko działo się na przełomie stycznia i lutego, a „z jakiegoś powodu pan Maciążek trzy miesiące czekał na ujawnienie tej pseudosensacji”.

„Pan redaktor Maciążek, który chciał być do tej pory dziennikarzem zajmującym się sektorem energetycznym i być traktowany jako ekspert w tej dziedzinie przesunął się do tego dziennikarstwa, które śledzi sensacje, które prowokuje, które jest niepoważne. Sądzę, że zarówno jego portal Energetyka24 jak i on sam w sektorze przestaną istnieć” – oświadczył Naimski.

„Apeluję do zdrowego rozsądku kolegów dziennikarzy, aby się nie dać nabierać na tego rodzaju prowokacje, bo prowokacja była wymierzona częściowo w świat dziennikarski, który dał się w to w ciągnąć” – dodał.

Polska Agencja Prasowa

Zdążymy; 2022 r. to termin wyśrubowany, ale absolutnie możliwy dla zakończenia budowy Baltic Pipe – mówił w poniedziałek pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. Dodał, że obecna umowa z Gazpromem na pewno nie będzie przedłużona.

Naimski był pytany w poranku rozgłośni katolickich „Siódma 9” o gazociąg Baltic Pipe, w związku z podpisaniem, w miniony czwartek w Kopenhadze, przez operatorów polskiego i duńskiego systemu przesyłu gazu umowy z unijną Agencją Wykonawczą ds. Innowacyjności i Sieci na dofinansowanie prac projektowych dot. tego gazociągu.

„Wszystko jest pod kontrolą, dokładnie realizujemy harmonogram, który jest przewidziany, jego koniec to jest 2022 rok” – mówił, pytany o szanse na zakończenie budowy Baltic Pipe w 2022 roku.

„To jest bardzo duże przedsięwzięcie inwestycyjne, bardzo dużo to kosztuje, to jest kwestia naszego bezpieczeństwa i przyszłości na wiele, wiele lat” – dodał, przekonując zarazem, że „ta inwestycja jest ekonomicznie uzasadniona, przeszła testy ekonomiczne”. „Mnożą się wątpliwości, czy zdążymy. Zdążymy. 2022 rok to jest termin wyśrubowany, ale absolutnie możliwy” – przekonywał.

Zaznaczył, że poprzez Baltic Pipe oraz gazoport w Świnoujściu będziemy mogli w sumie sprowadzić tyle gazu, ile wynosi obecne zapotrzebowanie Polski – 17 mld m sześc. rocznie. Dzięki temu będziemy mogli uwolnić się od dyktatu cenowego Gazpromu.

Naimski zapewnił zarazem, że obecna umowa z Gazpromem nie zostanie przedłużona. „Ta umowa nie będzie przedłużana” – podkreślił.

Naimski był też pytany o prowokację dziennikarską portalu Energetyka24.pl. Dziennikarze portalu Energetyka24 poinformowali w zeszły wtorek, że stworzyli fikcyjnego eksperta ds. energetyki, który zamieszczał na portalu artykuły, podpisywane „Piotr Niewiechowicz”, miał odpowiedni adres mailowy, prowadzili też jego konto na Twitterze. „W ramach prowokacji postanowiliśmy sprawdzić nie tylko czujność i ochronę kontrwywiadowczą polityków, ale także warsztat kolegów po fachu” – napisali.

Jak podali, z fikcyjnym ekspertem skontaktował się m.in. członek zespołu Naimskiego, który „Niewiechowicza raczył wielokrotnie wrażliwymi informacjami o najważniejszym projekcie energetycznym rządu ostatniej dekady – gazociągu Baltic Pipe”. Na dowód portal zamieścił fragmenty korespondencji, prowadzonej za pomocą komunikatora. Energetyka 24 podkreśliła, że nie ujawnia wrażliwych informacji, które w ten sposób otrzymała ze względu na „interes państwa”. Autorzy całej akcji twierdzą też, że rozesłali do kilku polityków „kiepskiej jakości tekst charakteryzujący się dużą liczbą nieścisłości”. W rezultacie skontaktował się z nimi „jeden z liderów opozycji”, który miał podziękować za przesłane materiały, zaznaczył, że chciałby „wykorzystać ekspercką energetyczną wiedzę pana Piotra Niewiechowicza do merytorycznej współpracy”.

Naimski zapewnił, że przy tej okazji „żądne dane wrażliwe nie zostały przekazane”, nie było też zagrożone w żadnym momencie bezpieczeństwo.

„Jeden z pracowników w moim biurze starał się wyjaśnić prowokacyjnie stawiane tezy i pytania przez pana redaktora (Piotra) Maciążka, który fałszywe informacje rozsiewał po internecie” – mówił Naimski.

Dodał, że wszystko działo się na przełomie stycznia i lutego, a „z jakiegoś powodu pan Maciążek trzy miesiące czekał na ujawnienie tej pseudosensacji”.

„Pan redaktor Maciążek, który chciał być do tej pory dziennikarzem zajmującym się sektorem energetycznym i być traktowany jako ekspert w tej dziedzinie przesunął się do tego dziennikarstwa, które śledzi sensacje, które prowokuje, które jest niepoważne. Sądzę, że zarówno jego portal Energetyka24 jak i on sam w sektorze przestaną istnieć” – oświadczył Naimski.

„Apeluję do zdrowego rozsądku kolegów dziennikarzy, aby się nie dać nabierać na tego rodzaju prowokacje, bo prowokacja była wymierzona częściowo w świat dziennikarski, który dał się w to w ciągnąć” – dodał.

Polska Agencja Prasowa

Najnowsze artykuły