Centralizując proces rywalizacji o kontrakty na rynku mocy PGE podpisze dziś na PGE Narodowym wewnątrzgrupową umowę o zarządzaniu tym rynkiem. Wydarzenie to jest okazją do wywiadu, jaki prezes PGE Henryk Baranowski udzielił „Parkietowi”.
Stronami umowy będą spółki córki PGE: GiEK, PGE Energia Odnawialna, PGE Energia Ciepła wraz z Elektrociepłownią Zielona Góra, PGE Toruń i Zespół Elektrowni Wrocławskich Kogeneracja.
Według prez. Baranowskiego wewnątrzgrupowa umowa o zarządzaniu rynkiem mocy pozwoli sprawnie i w sposób ustrukturyzowany podejść do rywalizacji o kontrakty. – Umowa reguluje również obowiązki i kompetencje stron w zakresie procesów certyfikacji, co pozwoli w przyszłości zapewnić odpowiednie zasoby i prowadzić te procesy w sposób jak najbardziej efektywny. (…) Na podstawie tej umowy aktywa wszystkich tych spółek zarządzane będą z poziomu całej grupy kapitałowej. Dzięki połączeniu sił jesteśmy w stanie wystawić do aukcji zarówno większy łączny wolumen mocy, jak i zaoferować go po niższym koszcie – powiedział Henryk Barnowski w rozmowie z „Parkietem”.
PGE jest liderem rynku skupiającym ok. 37 proc. mocy wytwórczych opartych na różnych paliwach. Do walki o kontrakty wygrywane w ramach aukcji rynku mocy Grupa wystawi 142 jednostki o łącznej mocy 17,3 GW, wśród których znajdą się zarówno bloki na węgiel brunatny, kamienny i gaz, jak i farmy wiatrowe, elektrownie wodne i na biomasę oraz jednostki szczytowo-pompowe.
Prezes PGE przypomina w rozmowie z „Parkietem”, że wszystkie jednostki zgłoszone przez Grupę do tzw. certyfikacji ogólnej PSE przeszły do kolejnej rundy, która odbędzie się we wrześniu i w październiku. Do walki o kontrakty na rynku mocy PGE wystawi nie tylko bloki już funkcjonujące, ale również planowane. – Poza realizowanymi inwestycjami w Opolu, Turowie i Rzeszowie zgłosiliśmy znajdujący się na bardzo wczesnym etapie projekt niewielkiego bloku gazowego w Bydgoszczy – ujawnił w rozmowie z „Parkietem” Baranowski.
Prezes PGE przypomniał, że celem rynku mocy nie jest poprawienia wyników finansowych producentów energii, ale zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności dostaw energii. – Rynek mocy pozwoli uniknąć blackoutu. Takie awarie kosztują krocie, np. straty wywołane blackoutem z 2003 r., do którego doszło na wschodnim wybrzeżu USA, wyniosły co najmniej 4 mld dol. W scenariuszu bez rynku mocy w Polsce koszt wystąpienia takich przerw w zasilaniu sięgnąłby 10 mld zł rocznie – powiedział „Parkietowi” Henryk Baranowski.
Parkiet/CIRE.PL