Kablowanie sieci dystrybucji energii elektrycznej ma stać się elementem polityki energetycznej Polski. Rezygnacja z tradycyjnych linii napowietrznych potrwa lata i będzie kosztować miliardy. Sieci kablowe są droższe w budowie, ale tańsze w utrzymaniu i mniej awaryjne.
Krajowy plan skablowania sieci będzie elementem polityki energetycznej Polski – zapowiedział ostatnio wiceminister energii Tadeusz Skobel. Polityka, nad którą pracuje Ministerstwo Energii to długoterminowa strategia rządu w sektorze energetycznym. Rezygnacja z tradycyjnych, nieizolowanych przewodów na rzecz podziemnych kabli i przewodów izolowanych ma przede wszystkim poprawić odporność sieci na różnego rodzaju klęski żywiołowe, takich jak chociażby nawałnice z lata 2017 r.
Po nawałnicach najbardziej problematyczna i czasochłonna była naprawa linii średnich napięć (SN) na terenach leśnych. Z analiz Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej wynika, że to właśnie uszkodzenia linii SN powodują największe negatywne skutki dla odbiorców. Operatorzy sieci dystrybucyjnych (OSD) pracują nad przygotowaniem dla ME założeń do Krajowego Planu automatyzacji sieci elektroenergetycznej oraz zmiany technologii z linii napowietrznych na kablowe. Założeniem tego planu jest, by w roku 2040 75 proc. długości linii SN biegło kablami. Dzisiaj ten wskaźnik wynosi 23 proc. Według wiceministra Skobla, skablowanie tylko najważniejszych linii dystrybucyjnych i tylko na terenach leśnych to wydatek rzędu 11 mld zł.
Tylko jeden z pięciu głównych OSD, działających w Polsce – Energa-Operator szacuje, że na swoim terenie działania osiągnięcie tego celu będzie wymagało przebudowy ponad 38 tys. km linii SN, czyli średnio ok. 1850 km rocznie. Energa-Operator działa na obszarze 75 tys. km kw., czyli ok. jednej czwartej powierzchni Polski i użytkuje 132 tys. km linii napowietrznych oraz 54 tys. km linii kablowych. Stopień skablowania wynosi więc 29 proc., a biorąc pod uwagę same linie SN – 19 proc. Jak podkreśla spółka, priorytetem, jest kablowanie sieci SN na obszarach leśnych i zadrzewionych, tam gdzie są one najbardziej narażone na uszkodzenia spowodowane wichurami i zwalonymi drzewami.
Do 2025 r. Energa-Operator planuje mieć skablowane co najmniej 24-25 proc. długości swoich linii SN. Jednocześnie spółka podkreśla, że w praktyce nowe linie niskiego napięcia budowane są już prawie wyłącznie jako kablowe. Na modernizację sieci spółka przeznacza ok. 40 proc. łącznych nakładów na inwestycje. PGE Dystrybucja swoim zasięgiem działania obejmuje ponad 122 tys. km kw., czyli prawie 40 proc. powierzchni Polski. W latach 2014-2017 spółka na inwestycje wydała prawie 7 mld zł, do 2022 r. planuje wydać ok. 2,3 mld zł. Dziś eksploatuje 111 tys. km linii SN, w tym ponad 20 tys. kablowych, a 4,5 tys. km izolowanych lub półizolowanych. Celem jej działań jest podniesienie do 2023 r. wskaźnika skablowania sieci SN z 18 do 31 proc.
W przypadku Tauron Dystrybucja ok. 36,5 proc. długości sieci SN spółki to kable. Jak podkreśla dystrybutor, przy budowie lub modernizacji koncentruje się na kablach bądź przewodach izolowanych, przy jednoczesnym zaniechaniu budowy czy odtworzeniu sieci SN z przewodami „gołymi”. Tylko w 2018 r. Tauron Dystrybucja zamierza zainwestować w sieć ok. 2 mld zł, ale spółka podkreśla, że mając na uwadze skalę koniecznych działań dostosowanie sieci dystrybucyjnej do nowych wymagań potrwa wiele lat. W przypadku sieci nn budowane preferowana jest budowa sieci niskiego napięcia w wykonaniu kablowym oraz kablowanie linii napowietrznych niskiego napięcia na obszarach miejskich i podmiejskich. W perspektywie 2025 r. na te cele OSD zamierza przeznaczyć 15-20 proc. planowanych nakładów inwestycyjnych.
Równolegle do kablowania dystrybutorzy pracują nad automatyzacją sieci i osiągnięciem takiej struktury, zwłaszcza w przypadku SN, aby awaria w jednym punkcie nie powodowała masowych wyłączeń u odbiorców.
Polska Agencja Prasowa