Parlament Europejski przegłosował obniżenie poziomu emisji CO2 z nowych samochodów i furgonetek o 40 procent do 2030 roku. Takie też będzie stanowisko Parlamentu w rozmowie z 28 państwami Unii Europejskiej.
Zachować równowagę
Proponowana redukcja o 40 procent była kompromisem między zwolennikami zaostrzenia limitu emisji, a tymi, którzy chcieli utrzymać ograniczenia w granicach, które nie zaszkodziłyby przemysłowi samochodowemu w UE.
Kraje UE przedyskutują propozycję jeszcze w tym miesiącu. Producenci samochodów w UE ostrzegają, że zbyt duże ograniczenia będą skutkować redukcją miejsc pracy w przemyśle wytwórczym.
Emisje CO2 z transportu rosną
Po latach spadków emisje CO2 w Europie zaczęły wzrastać po tym, jak spadł popyt na czystsze diesle po aferze Volkswagena, a wzrósł na cięższe i mniej wydajne samochody typu SUV. Po wprowadzeniu nowych testów okazało się, że wyniki emisji CO2 były wyższe. Producenci samochodów protestują przeciwko niższym limitom emisji tłumacząc, że nagłe przejście na produkcję samochodów elektrycznych oznacza dla nich utratę tysięcy miejsc pracy. Dodają też, że konsumenci nie są gotowi, by płacić za droższe elektryki bez dotacji, a infrastruktura do ładowania takich pojazdów jest jeszcze w powijakach.
„Cele trudne do realizacji”
– Drastyczne cięcia emisji CO2 zaplanowane przez UE są nierealistyczne i niemożliwe do zrealizowania przez sektor samochodowy – poinformowało w środę niemieckie stowarzyszenie motoryzacyjne VDA. – (Parlament Europejski – red.) ignoruje techniczną i ekonomiczną ocenę wykonalności tej decyzji. Cele te nie mogą zostać zrealizowane w tym czasie – powiedział w oświadczeniu prezydent VDA Bernhard Mattes.
Associated Press/Reuters/Bartłomiej Sawicki/Michał Perzyński