Według raportu firmy analitycznej Wood Mackenzie, badającej rynek energii ograniczenie wzrostu średniej temperatury globalnej do 2 stopni Celsjusza do końca XXI w. może być poza naszym zasięgiem.
Jak wskazuje publikacja nawet przyspieszenie produkcji wyłącznie czystej energii nie uchroni ziemi przed jej wzrostem.
Prognozy Wood Mackenzie podają, że wzrostu temperatury nie da się powstrzymać, nawet jeśli do 2040 roku wszystkie nowe pojazdy w USA, UE i Chinach będą elektryczne.
Porozumienie paryskie zakłada utrzymanie wzrostu średniej temperatury na świecie na poziomie poniżej 2 °C, a w dalszej perspektywie ograniczenie jej do 1,5 °C. Kolejny etap negocjacji rozpocznie szczyt klimatyczny ONZ – COP24, który rozpoczął się 3 grudnia 2018 roku w Katowicach. Jego uczestnicy omówią specjalny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), dotyczący ograniczenia wzrostu temperatury do poziomu 1,5 °C.
David Brown, starszy analityk w Wood Mackenzie, podkreśla, że przemiany energetyczne będą kontynuowane dzięki obecnym technologiom i trendom dekarbonizacyjnym, takim jak wzrost udziału odnawialnych źródeł energii czy ilości pojazdów elektrycznych.
Badanie przewiduje dwa scenariusze. Pierwszy zakłada roczny wzrost produkcji energii z OZE o 11% do 2034. Udział energii wiatrowej i słonecznej w produkcji energii elektrycznej ma wzrosnąć z 7 do 40%.
Drugi, bardziej ambitny scenariusz, przewiduje spadek popytu na węgiel o połowę do 2040 roku.
Brown dodaje, że nawet przy przyspieszonym tempie zmian, ograniczenie wzrostu poniżej 2 °C nie jest możliwe. Kluczowe znaczenie będą odgrywać decyzje polityczne, a obecnie brakuje przywództwa klimatycznego.
Raport niemieckiego giganta ubezpieczeniowego Allianz pokazał, że Stany Zjednoczone spadły na 9. miejsce w rankingu inwestycji w energię odnawialną w ramach grupy G20. Natomiast inwestycje w 2017 roku wyniosły 57 mld dolarów, co stanowi jedną trzecią sumy potrzebnej do dostosowania się do zobowiązań określonych w porozumieniu paryskim. Miejsce na podium rankingu zajęły Francja, Niemcy i Wielka Brytania.
Forbes/Ewa Czyżewska