Rosyjskie służby wywiadowcze odpowiadają za ubiegłoroczne cyberataki na czeskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jednocześnie sytuacją w Czechach coraz bardziej interesuje się wywiad Chin – poinformowała Służba Bezpieczeństwa i Informacji Czech (BIS).
Służby nad Wełtawą od dawna ostrzegały przed rosyjską aktywnością w Czechach, które od 1997 roku są członkami NATO, a od 2004 roku Unii Europejskiej. Podobne ostrzeżenia zostały wydane również przez inne państwa europejskie.
Jak zaznacza w raporcie BIS chodzi o dwa ataki na czeskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, za które częściowo odpowiada powiązana z rosyjskimi służbami grupa hakerów APT28. Jest ona także oskarżana o wcześniejsze ataki na serwery w Stanach Zjednoczonych i Niemczech.
Rosyjscy hakerzy uzyskali dostęp do ponad 150 skrzynek pocztowych czeskiego MSZ, kopiując z nich maile i załączniki. – W ten sposób weszli w posiadanie danych, które mogą być wykorzystane do przyszłych ataków, a także listy potencjalnych, wirtualnych celów we wszystkich istotnych instytucjach państwowych – twierdzą czeskie służby. Do sprawy odniosło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreślając, że nie wykradziono żadnych poufnych informacji.
W poprzednich latach w swoich raportach BIS ostrzegała przed dalszym wykorzystywaniem przez Rosję niezgłoszonych pracowników wywiadu, którzy pracowali w korpusie dyplomatycznym. Zdaniem Czechów to część ogólnej strategii hybrydowej skierowanej przeciwko państwom członkowskim NATO oraz UE.
BIS zwraca również uwagę na coraz większą aktywność chińskich służb, a tym samym rosnące obawy o szpiegostwo w sektorach gospodarczym, naukowym oraz technologicznym. Warto w tym kontekście zaznaczyć, że obecny prezydent Czech Milosz Zeman jest orędownikiem zacieśnienia współpracy Pragi z Pekinem i Moskwą.
Reuters/Piotr Stępiński