Wybierając lokalizację elektrowni jądrowej Białoruś złamała postanowienia konwencji ONZ o ocenie oddziaływania transgranicznego na środowisko (Espoo), orzekły jej strony. Białorusini mówią o rozczarowaniu, a Litwini ogłaszają sukces. Jest on jednak połowiczny. Mimo niekorzystnego rozstrzygnięcia budowa nie zostanie wstrzymana – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl
Projekt budowy dwóch reaktorów jądrowych w Ostrowcu o łącznej mocy 2400 MW realizowany z rosyjskim Rosatomem budził kontrowersje od początku. Jednym z głównych jego przeciwników jest Litwa, która obawia się czy zostanie zapewniony odpowiedni poziom bezpieczeństwa przy powstawaniu inwestycji. Zarzuca Białorusinom brak badań, które uzasadniałyby zlokalizowanie elektrowni zaledwie 50 km od Wilna, a także analizy możliwych skutków radiologicznych dla litewskich wód, obywateli i środowiska, w przypadku wystąpienia awarii. Wilno prowadziło dyplomatyczną ofensywę na różnych szczeblach, aby przekonać opinie publiczną do swych racji. Temat elektrowni Ostrowiec wielokrotnie był przedmiotem rozmów Litwinów z przedstawicielami Komisji Europejskiej, którzy przekonywali, że białoruski projekt budzi niepokój w Europie. Wilno szukało wsparcia w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem Litwinów Białorusini budują elektrownię z naruszeniem postanowień międzynarodowych konwencji z Espoo i Aarhus.
Można powiedzieć, że litewskie wysiłki przyniosły pierwszy wymierny sukces. W trakcie zeszłotygodniowego posiedzenia strony konwencji Espoo przyznały Litwie rację, stwierdzając, że wybór Ostrowca na miejsce budowy elektrowni jądrowej był przeprowadzony w niejasny sposób. Litwini czekali na ten moment od 2011 roku, a więc od momentu, gdy złożyli odpowiedni wniosek w tej sprawie. Litewski minister energetyki Žygimantas Vaičiūnas mówił o historycznej decyzji, która udowodniła, że zarzuty Litwy wobec budowanej elektrowni jądrowej były zasadne. Warto jednak podkreślić, że po raz pierwszy decyzja stron konwencji Espoo nie została podjęta jednomyślnie, lecz większością głosów. Poparło ją 30 z 36 państw.
Litwa nie ufa Białorusi
Decyzja zaskoczyła samych Białorusinów. Zdaniem przedstawicieli tamtejszego ministerstwa spraw zagranicznych była ona rozczarowująca. W opublikowanym komunikacie białoruska dyplomacja zarzuciła Komisji ds. Implementacji Konwencji z Espoo, że ,,nie zadała sobie trudu, aby wyjaśnić, na ile niewystarczająca była informacja Białorusi. Zapewne dlatego, że kryterium tego, co jest wystarczające nie określa ani sama konwencja, ani dokumenty, które regulują zasady pracy komisji ds. jej zastosowania”. Według Mińska podjęta decyzja ma ,,antybiałoruski charakter”, dlatego zamierza on wyciągnąć wnioski z działań konwencji z Espoo i uwzględnić je podczas kształtowania wzajemnych relacji w przyszłości. Białorusini zwracali uwagę, że próbowali nawiązać konstruktywny dialog z Litwinami na temat instalacji w Ostrowcu. Jednak bez rezultatu. Wilno nie wierzyło w zapewnienia Mińska, że projekt jest realizowany zgodnie z najwyższymi normami bezpieczeństwa, ze względu na wielokrotne incydenty do jakich dochodziło na terenie budowy. Z drugiej strony Białorusinom należy jednak oddać, że podjęli współpracę z instytucjami międzynarodowymi. W przeszłości Białoruś wizytowali eksperci m.in. z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, którzy stwierdzili, że władze prawidłowo uwzględniły wpływ zagrożeń zewnętrznych przy projektowaniu ostrowieckiej instalacji. Mimo to Litwini zarzucali, że wizyta odbyła się w niepełnym wymiarze, co mogło oznaczać, że projektanci Ostrowca mają coś do ukrycia. W argumentacji Litwinów częściej przemawiały emocje niż twarde fakty, czego dowodzą m.in. porównania elektrowni Ostrowiec do ,,wirusa w pobliżu twojego dziecka, który może je zarazić, kiedy będzie chciał”, o czym szerzej pisaliśmy jeszcze w grudniu 2017 roku.
Później jednak Litwini zaczęli studzić emocje i zmieniać retorykę względem projektu. Pojawił się argument, że elektrownia w Ostrowcu będzie stanowiła zagrożenie dla procesu synchronizacji sieci elektroenergetycznych państw bałtyckich z sieciami Europy kontynentalnej oraz ma służyć wzmocnieniu pozycji Rosji. Na początku lutego litewski wywiad ostrzegł, że dzięki instalacji jądrowej Rosjanie będą mogli kontrolować cały cykl eksploatacji instalacji. Dodatkowo wyposaży ona Moskwę w narzędzia politycznego oddziaływania na cały region.
Jednak może się okazać, że nie będzie ona miała takiego wpływu, tym razem ze względów ekonomicznych. Pojawiają się wątpliwości co do jej opłacalności. W założeniu budowniczych energia z Ostrowca miała trafiać nie tylko na rynek wewnętrzny, ale także na eksport. Po tym, jak państwa bałtyckie oraz Polska zapowiedziały, że nie kupią energii z białoruskiego atomu opłacalność inwestycji znacząco spadła. Białoruś będzie generowała spore nadwyżki energii, z którymi nie wiadomo co zrobi. Prawdopodobnie trafią one do państw Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, ale również tam ciężko o zainteresowanie zakupem białoruskiej energii. Zdaniem litewskiego wywiadu należy się spodziewać, że Mińsk będzie jednak próbował sprzedać energię z atomu na giełdzie NordPool. Białorusini mieliby ominąć litewskie przepisy, które uniemożliwiają zakup energii z Ostrowca.
Espoo nie zablokuje białoruskiego atomu
Czy ominą również decyzję stron Konwencji z Espoo? Mimo oburzenia Białoruś jako strona konwencji musi się jej podporządkować. – Podstawową zasadą dotyczącą umów międzynarodowych jest zasada pacta sunt servanda, która oznacza, iż strony umowy – najczęściej poszczególne państwa, zobowiązują się wykonywać jej postanowienia w dobrej wierze. Dodatkowo, nie mogą uchylić się od wypełniania zobowiązań umowy ani powoływać się na swoje prawo wewnętrzne w celu usprawiedliwienia niewykonywania zapisów traktatu. Rząd Białorusi zgodnie z wyżej przedstawionymi zasadami dotyczącymi umów międzynarodowych zobowiązany jest do przestrzegania podjętych ustaleń – uważa Małgorzata Kwiędacz-Palosz, prawniczka Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Stępiński: Ostrowiec zagrozi synchronizacji. Argument Litwy usłyszy Europa
Gdyby jednak Białoruś próbowała ich nie wykonać może zostać wydane ostrzeżenie wskazujące termin realizacji zaleceń decyzji, a w ostateczności może dojść do zawieszenia praw członkowskich. – To osłabi wpływ tego państwa np. na przedstawianie swoich racji w przypadku innych konfliktów środowiskowych – stwierdziła. W tym kontekście przypomniała przypadek Ukrainy, która kilka lat temu zignorowała decyzję komitetu konwencji w sprawie rozbudowy kanału Bystre, przeciwko któremu protestowała Rumunia. – W efekcie ostrzeżenia wydanego przez komisję, rząd Ukrainy ostatecznie dostosował się do decyzji – powiedziała Kwiędacz-Palosz.
Nie wiadomo jednak jaka jest pełna treść decyzji dotyczącej Białorusi oraz jakie Mińsk otrzymał zalecenia. Nie mniej jednak to nie zatrzyma budowy elektrowni w Ostrowcu, która znajduje się w zaawansowanym stadium. Przypomnijmy, że pierwszy blok ma zostać uruchomiony jeszcze w tym roku, a drugi w 2020 roku. Czekamy na kolejny ruch Mińska. Czy dostosuje się do zaleceń stron konwencji Espoo? Dalsza budowa elektrowni bez ich wdrożenia będzie dla Białorusinów kosztowna, na co Mińska może być nie stać.