Wiktor Medwedczuk i Jurij Bojko reprezentujący Blok Opozycyjny-Za Życie rozmawiali z Gazpromem o nowych warunkach dostaw gazu przez Ukrainę w wypadku zwycięstwa ich frakcji. Ten ruch uderzył w rząd ukraiński prowadzący rozmowy w tej sprawie, ale spodobał się niektórym w Europie.
Rozmowy Medwedczuka i Bojki z premierem rosyjskim Dmitrijem Miedwiediewem oraz prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem mogą mieć wpływ na wybory prezydenckie, które odbędą się nad Dnieprem 31 marca. Uderzają także w negocjacje Komisja Europejska-Ukraina-Rosja, które zmierzają do zawarcia nowego kontraktu o przesyle gazu rosyjskiego przez terytorium ukraińskie po zakończeniu obecnego, który wygasa z końcem 2019 roku.
Gazprom wraca do pomysłu konsorcjum do zarządzania gazociągami na Ukrainie
Rozmowy skomentowali przychylnie Nicolas Bay reprezentujący w Parlamencie Europejskim Front Narodowy Marine Le Pen oraz Jiri Payne reprezentujący Partię Wolnych Obywateli i były doradca prezydenta Vaclava Klausa. Są to politycy prorosyjscy.
Gazprom obiecuje opozycji na Ukrainie normalizację za tańszy gaz
– Rozmowy oznaczają, że możemy się komunikować i uniknąć konfliktu – mówi Payne cytowany przez portal 112. Zdaniem Baya jest to wkład w deeskalację konfliktu na Ukrainie. Mówi o siłach prozachodnich w rządzie na Ukrainie, które „grają we własną grę przeciwko Rosji”. – Nie jest to w interesie Ukrainy czy Europy – ocenił poseł do Parlamentu Europejskiego.
112/Wojciech Jakóbik