Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego z punktu widzenia energetyki ważniejsze są deklaracje kandydatów na przewodniczących Komisji Europejskiej niż programy wyborcze poszczególnych partii przed głosowaniami krajowymi – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Parlament Europejski nie będzie rozstrzygał polskiej strategii energetycznej. Z tego względu nowe pomysły na politykę energetyczną polski przedstawiane przez różne partie polityczne przed wyborami do PE należy traktować jako rozbieg przed wyborami parlamentarnymi, w których te postulaty rzeczywiście będą miały znaczenie.
Polityka unijna powstaje na styku trzech instytucji. Poza PE są to Rada Unii Europejskiej i Komisja Europejska. Sukcesy i porażki Polaków w głosowaniach na temat regulacji kluczowych dla energetyki pokazują wagę tych instytucji. Wsparcie Polski dla rewizji dyrektywy gazowej zaproponowanej przez Komisję Europejską pozwoliło wpłynąć na projekt Nord Stream 2, choć go nie zatrzyma. Porażka w głosowaniu państw członkowskich nad reformą systemu handlu emisjami dała nowe obciążenia dla energetyki oraz szerzej, przemysłu.
Polacy liczą na to, że zmiana na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej i nowy rozdział tek w Brukseli pozwolą obronić politykę energetyczną kraju, która według projektu strategii ma być w większości oparta na węglu jeszcze do 2040 roku. Liczą na zgodę na fuzję PKN Orlen i Grupy Lotos, na notyfikację ustawy o cenach energii. Sojusznik Polski na czele Komisji Europejskiej oraz przydzielenie przez niego Polakom tek komisarzy odpowiedzialnych za dziedziny istotne dla naszego kraju może mieć walne znaczenie dla polskiej polityki energetycznej w przyszłości. Te nadzieje wyraża m.in. minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Z tego względu warto przyjrzeć się debacie kandydatów na szefa Komisji Europejskiej, która odbyła się w środę 15 maja. Stanowisko szefa KE jest przydzielane w niedemokratycznej procedurze administracyjnej. Debata miała być sposobem na zwiększenie przejrzystości tego procesu. W dyskusji wzięli udział Nico Cue (PEL), Ska Keller (Zieloni), Jan Zahradil (ACRE), Margrethe Vestager (ALDE), Manfred Weber (EPL) i Frans Timmermans (PES). Spodziewany rozkład sił w Parlamencie Europejskim z dominującą rolą chadeków z EPL oraz socjalistów z PES sugeruje, że walka o fotel przewodniczącego rozegra się między dwoma ostatnimi kandydatami – Weberem i Timmermansem.
Ich poglądy na politykę energetyczno-klimatyczną Unii Europejskiej różnią się z punktu widzenia polskich interesów. Timmermans opowiada się za podatkiem węglowym w formie opłat za emisję CO2 do opłacenia przez każdą firmę. To propozycja która rodziłaby znaczne obciążenia dla polskiego przemysłu, który jest intensywny energetycznie i emisyjny. Weber zaproponował zaś blokadę Nord Stream 2, spornego projektu gazociągu z Rosji do Niemiec, ale trudno ocenić, czy miałby taką możliwość. Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała już, że projektu nie da się zatrzymać i do rozstrzygnięcia zostaje jedynie los dostaw przez Ukrainę po jego uruchomieniu. Weber sugerował za to powiązanie zasady praworządności z przekazywaniem środków unijnych, co nie spodoba się obecnej administracji w Warszawie. Kandydat najbardziej pożądany z punktu widzenia interesów polskiej energetyki i dużego przemysłu to Jan Zahradil (ACRE) apelujący o sprawiedliwą transformację energetyczną uwzględniającą wsparcie zmian oprócz obciążeń. Ma on jednak nikłe szanse na uzyskanie stanowiska. Może warto zatem zagłosować na partię, której kandydat do KE ma szansę, jak Weber? Ktoś, kto opowiada się za rewolucją energetyczną, może zagłosować na bardziej radykalnego Timmermansa.
Warto obserwować głosy partii polskich na temat strategii energetycznej przed wyborami parlamentarnymi. Przed głosowaniem w sprawie PE ważniejsze są poglądy kandydatów na fotel przewodniczącego Komisji.Wybory do Parlamentu Europejskiego mogą mieć wpływ na układ sił pozwalający Polsce uzyskać wpływ na tworzenie regulacji w Komisji Europejskiej. Wybór listy partyjnej przy głosowaniu można zatem uzależnić od poparcia dla polityki poszczególnych kandydatów na szefa KE.