KOMENTARZ
Prof. Mariusz Orion-Jędrysek
Poseł Prawa i Sprawiedliwości
Wiedza dla samorządowców zachodniej Polski czyli kompromitująca likwidacja programu przeciwpowodziowego i żeglugowego całego dorzecza Odry (Program dla Odry 2006).
Program dla Odry 2006
Pod osłoną medialną wyborów i afer, decyzją koalicji PO-PSL a istocie rządu Tuska-Kopacz ulegnie likwidacji realizowany od trzynastu lat rządowy Program dla Odry 2006. W Sejmie koalicja PO-PSL ma przewagę więc jedynym ratunkiem mogło być wprowadzenie takich poprawek do ustawy likwidacyjnej, aby mimo likwidacji Programu, zaplanowane zadania były wykonywane i rozliczane zgodnie z planem. Dlatego Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość przygotował siedem poprawek do projektu ustawy likwidującej Program dla Odry 2006 . Były to zresztą jedyne projekty poprawek zgłoszone w Sejmie, a wybrane elementy (video) prac w Komisjach i na sali plenarnej znajdują się w linkach (https://www.youtube.com/watch?v=F3H5HsN4KSM , http://www.youtube.com/watch?v=YNOr0XdEe1c&feature=youtu.be . Rzecz jasna żadna poprawka nie została przyjęta, nawet te które dotyczyły ochrony praw pracowniczych po likwidacji programu, kontroli przejmowania majątku – czyli niezwiązane z merytoryczną stroną zapisów likwidacyjnych. (http://www.youtube.com/watch?v=dWCciBkOZV0&feature=youtu.be). Pełne zapisy trzech posiedzeń Komisji i wypowiedzi na sali plenarnej znajdują się na stronie Sejmu RP.
Celem strategicznym Programu dla Odry 2006 jest (a raczej było) wzrost bezpieczeństwa przeciwpowodziowego z zachowaniem zasady zrównoważonego rozwoju całego dorzecza Odry, utrzymanie żeglowności Odry itd. Program obejmował całe dorzecze Odry, czyli nie tylko rzekę Odrę ale wszelkie jej dopływy licząc od najdrobniejszych nawet rzeczek (106 056 km² w Polsce, całość 118 861 km²) Program ten dotyczy więc mieszkańców około 1/3 powierzchni Polski. Program ten został podjęty o powodzi 1000-lecia z lipca 1997 r. i działa w oparciu o ustawę z dnia 6 lipca 2001 r. o ustanowieniu programu wieloletniego „Program dla Odry – 2006” (Dz.U. z 2001 r. Nr 98, poz. 1067 z późn. zm.) Rada Ministrów w 2002 r. powierzyła funkcję szefa komitetu sterującego i pełnomocnika rządu Wojewodzie Dolnośląskiemu. Całość ma się zakończyć w 2016 roku. Program ślimaczył się i w zasadzie jedyne jego poważne elementy, mimo opóźnień, dość dobrze realizowane, to budowa zbiornika przeciwpowodziowego (tzw. suchego) w Raciborzu oraz modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego.
Stan: powodzie i żeglowność
Tak się składa, że decyzje w sprawie tych inwestycji zostały przygotowane i podjęte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2006 r (w tym czasie autor tego artykułu koordynował poza geologią także sprawy gospodarki wodnej). Poza tym podjęto również decyzje naprawczo-regulacyjne w sprawie zapory w Nysie, oraz niezależnie od tego w sprawie Żuław. Niestety, poza wspomnianymi zadaniami z resztą nie jest dobrze. Dziś Program to istny bałagan merytoryczny – sprzeczne opinie i projekty (np. kaskada Nyska: kaskady o różnej wysokości w 3 wersjach). Opóźnienia są wszędzie , ich choć przy wielkich inwestycjach części nie można było uniknąć, lub są akceptowalne, (Racibórz, WWW) to realizacja większości jest naganna lub katastrofalna. Przykłady to budowa stopnia wodnego Malczyce czy Nysa Kłodzka (zapora i zbiornik) to rok opóźnienia; zabezpieczenie przeciwpowodziowe Kotliny Kłodzkiej to dwa lata opóźnienia. A gdzie reszta jak wały, dorzecze Warty i Nysy Łużyckiej? Jak Bogatynia, Olszyna Lubańska…, które są zalewane nader często? Niektórych zadań i podzadań nie ruszono w zasadzie wcale np. brak efektywnych działań w zakresie ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Nysy Kłodzkiej oraz Bobru i Kwisy – nie ma jeszcze nawet rzetelnych konstrukcji czy projekcji finansowych. Tu też mieszkają Polacy, a bywa że giną – w 2010 r. w wyniku powodzi przecież ginęli ludzie. Bogatynia – dwie osoby utonęły podczas powodzi, było nagłe wezbranie rzeki Miedzianki. Została zresztą zalana nie tylko Bogatynia, ale i wioski jak Markocice, Porajów, Opolno, Kopaczów, a w Radomierzycach zginął strażak, który ratował dobytek i ludzi, gdy pękła zapora Niedów. Ludzie giną, tracony jest majątek, topiona i podtapiania jest prowincjonalna Polska – ale to dla PO-PSL zdaje się być nieważne. Pamiętam, gdy chyba w lutym 2006 roku odpierałem w Sejmie ataki opozycyjnego wówczas PO i PSL za domniemane opóźnienia w realizacji Programu dla Odry 2006. Ci sami posłowie, już koalicji rządzącej (PO-PSL), dziś na temat opóźnień milczą lub je usprawiedliwiają. Miał program wg nich przyspieszyć (choć opóźnień nie było – było zaś wtedy zagrożenie powodzią)– mieli po objęciu władzy pokazać – no i pokazali jak zwolnić i zawalić.
Odra utraciła nie tylko 4-ty międzynarodowy stopień żeglowności, ale możliwości żeglugi są gorsze w porównaniu z tymi, które były 50 lat, a nawet porównując z początkiem Programu Odra 2006. Odra nie jest żeglowna – nie spełnia dziś nawet klasy 3-ciej (może fragmentami, ale wiadomo, że o sile łańcucha decyduje najsłabsze jego ogniwo). Doszło do tego w ostatnich latach, że chyba druga pod względem wielkości flota rzeczna Unii Europejskiej, pływa poza granicami Polski bo nie dopłynie do polskich portów macierzystych – tak polskie barki nie mają łączności z portami macierzystymi, bo nie docierają głównie ze względu na spłycenia (zamulenia) Odry. Chyba, aby temu zaradzić, pewnie z inicjatywy przyrządowej miała miejsce medialna pokazówka, że możliwe jest przepłyniecie barką ze Szczecina do Wrocławia – udowadniano, że mamy dobre przepusty, szerokości, głębokości i krzywizny toru wodnego. To wg fachowców była zwykła dezinformacja i manipulacja (podobnie jak np. Tusk i Piechociński zapewniali, że mamy pełne magazyny gazu, tyle że one są kilkanaście razy mniejsze niż ukraińskie czy niemieckie to już zapomnieli powiedzieć http://www.youtube.com/watch?v=f_0z57XFndo , więcej: http://youtu.be/xAOhw0nSLMk?list=UU33T92cCh_GkbGRFumH24EA). Podobnie, przy farsie spływnej Odry, zastosowano wg mojej wiedzy płaskodenne jednostki bez obciążenia (np. puste kontenery po 2 a nie minimum 3 warstwy). Tymczasem żegluga śródlądowa jest opłacalna gdy jednostki wiozą powyżej 9 tys. Ton, a niemieckie przykłady pokazują, ze tam gdzie jest transport wodny cena paliw jest wyraźnie niższa. Muszą to być więc wielkie barki i dlatego musi być minimum 4 klasa żeglowności. My zaś nie mamy nawet 3-ciej (jest miejscami np. poniżej Malczyc czy k/Szczecina) – mamy za to klasę „kajakowo-rowerową”. Stąd może wałkowaliśmy rok w Sejmie projekt ustawy Prezydenta Komorowskiego aby dopuścić rowery do jazdy po wałach, a dodatkowe debaty poświęcone były temu czy trójkołowe rowery, riksze czy ciągnięcie dziecięcej przyczepki rowerowej jest dopuszczalne. Ten dylemat rozstrzygnięto na pocieszenie wszystkich. To że są niemal corocznie poważne powodzie i podtopienia, a lodołamacze i barki nie przepłyną– co to przynosi znaczne straty ekonomiczne – już PO-PSL i ich prezydenta nie obchodzi.
W szczególności zaniedbania groźne są w okresie zimowym, kiedy to spływające pokrywy lodu blokują spływ wody roztopowej. Warunki żeglowności na Odrze są już tak złe, że uniemożliwiają wykorzystanie lodołamaczy do udrażniania ujścia wody. Taka sytuacja prędzej czy później grozi wielką powodzią bo nagłe roztopy wiosenne czy odwilżowe na południu, gdzie jest zwykle kilka stopni cieplej, dostarczą ogromne masy wody na północ – tu zaś jest zwykle zimniej i zamarznięta rzeka nie przepuści mas wód roztopowych. Nieco ratuje sytuację to, że Sudety w wyższych partiach utrzymają śnieg dłużej. Jednakże, koincydencja tzw. inwersji termicznej (co często ma miejsce) i odwilży, może dać katastrofalne skutki – gorsze niż powódź letnia bo wody roztopowe mają zero st. C. Powinny być pogłębienia i nowe lub modernizowane wały na Odrze i jej dopływach. Tego nie ma, a są lata, że budowanych jest, np. w dorzeczu Warty (prawy dopływ Odry) niewiele ponad 10 km wałów (12,5 km uregulowania rzek w Kotlinie Kłodzkiej czy na Warcie). Zostało do zrobienia jeszcze z tysiąc czy dwa tysiące kilometrów walów i będzie bezpiecznie, stąd moja sarkastyczna fraszka wygłoszona z mównicy sejmowej http://youtu.be/V1898d9gEcs.
Wały tu nie powstały, chociaż wały były – wam się panie ministrze wały pomyliły. Podobnie, rządowe przechwałki o 120 ha gruntów zalesionych (czyli 1,2 km2), gdy mówimy o ponad 1/3 powierzchni Polski (czyli 100 tys. razy większej powierzchni) brzmi jak farsa. Przykłady można mnożyć.
„Zaradność” PO-PSL i sejmowe smakołyki
Jakież było zdumienie posłów, gdy 9-go września 2014 r. do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy, który przewiduje zniesienie Programu i jego Komitetu Sterującego oraz uchylenie ustawy z dnia 6 lipca 2001 r. o ustanowieniu programu wieloletniego „Program dla Odry – 2006”. Rząd zastrzega, że jednocześnie obieca utrzymanie realizacji rozpoczętych zadań do końca 2015 r., a przejściowo powstaną masterplany, a te będą zastąpione zaktualizowanymi planami gospodarowania wodami, zgodnymi z przepisami unijnymi. Problem w tym, że wszelkie manipulowanie w 14-tym roku realizacji Programu, gdy raptem zostało tylko dwa lata do jego zakończenia i rozliczenia (2016), jest co najmniej dziwne. Chyba każdemu czytelnikowi natychmiast nasuwają się pytania: co to jest ten masterplan oraz kiedy to zrobione będą te zaktualizowane plany gospodarowania wodami, do tego, zgodne z przepisami unijnymi. Tu trzeba zakończyć prace i przygotowywać raporty, a nie mataczyć i robić rewolucję na finiszu.
A jednak – rząd PO-PSL w dwa lata funduje dwie rewolucyjne zmiany, a to rzecz jasna rozmycie i ucieczka od odpowiedzialności – może coś jeszcze, o co chodzi? Czyli wiadomo o co chodzi. PO-PSL twierdzi, że to zabieg formalny? No ale jak pokazałem (także poniżej) to jednak nie tylko zabieg formalny skutkujący nie tyle bardzo namacalnymi efektami, ale raczej brakiem efektów. No i ile ten zabieg będzie kosztował nie licząc etatów, przeszeregowań, bałaganu, ekspertyz, opracowań, analiz, planów, badań, czystek personalnych…?
Podczas burzliwych posiedzeń sejmowej połączonych Komisji, zresztą raz przerwanych na dwa tygodnie (sic!), rząd nie odpowiedział satysfakcjonująco na żadne pytanie opozycji. Dlaczego np. likwidacja Programu a nie przekazanie koordynacji do Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (nota bene KZGW powołał w 2007 r rząd Prawa i Sprawiedliwości, aby m.in. wprowadzić nowoczesny system tzw. zlewowego zarządzania wodami). Koordynacja Programu przez Prezesa KZGW działającego „zlewniowo”, a nie przez pełnomocnika działającego „rządowo” (jakim był dotąd wojewoda dolnośląski), usatysfakcjonowałoby najbardziej „religijnych” w zakresie programów sektorowych, funkcjonariuszy KE. Jednakże takie zmiany sposobu funkcjonowania nie dałoby w szczególności rozmycia odpowiedzialności i zaniechania zadań, nie mówiąc o innych sprawach o czym zapewne wielu też pomyślało. Dziś KZGW jakby odpowiada, ale nie ma wpływu na realizację Programu, wiec taka zmiana byłaby sensowna, ale nie spełniałaby celów PO-PSL. Oczywiście zapewne Prezes KZGW wolałby się podać do dymisji niż przejąć odpowiedzialność za cały Program – bo nie ma szans jego realizacji nawet w połowie. Masterplany mogą nawet wprowadzić program rzek anastomozujących – nich się woda rozlewa jak każe grawitacja i wtedy będzie sukces, wtedy nie ma problemu z powodzią. Może działać sposobem „na prezydenta”, który odkrył kiedyś, że woda ma to od siebie, że płynie do dołu (nie pomyślał jak to się dzieje, że ma wodę w kranie).
Dzięki likwidacji Programu, nazywanego eufemistycznie prze rząd PO-PSL „zniesieniem” praktycznie nie będzie w rządowego obowiązku informowania i raportowania o postępach prac całego Programu i wydatkach jeszcze około 4 mld zł, bo Programu nie będzie. Będzie ewentualnie wybiórcze informowanie z prac w ramach masterplanów, ale tylko do 30 czerwca 2015 roku, czyli Sejm zająłby się tym we najwcześniej (!) wrześniu 2015 kiedy będą wybory do Sejmu nowej kadencji. Dlatego właśnie poprawkę PiS przenosząca raport z masterplanów na maj 2015 koalicja, ale tak naprawdę rząd, odrzucił, bo przełożyłoby się to na wyniki wyborów. Być może powołana będzie jakaś agencja z kilkudziesięcioma milionami na wypłaty i miliardami przyklejonymi do tego typu synekur? Możliwe w masterplanach będzie wszystko bo prawo ich nie definiuje?
No właśnie – najpierw trzeba wiedzieć co to jest masterplan – bo rząd tego terminu nie definiuje i odrzucił propozycję poprawki PiS definiującej masterplan i tę o konieczności raportowania masterpanów. I tak funkcji kontrolnej Sejmu nie będzie i tu. A jak raporty wyglądają dziś wystarczy zagłębić się w lekturę obu Informacji rządu o realizacji zadań… za rok 2012 i 2013 omawiane właśnie ostatnio tj w końcu października 2014 Niosą one półprawdy – a jak dla mnie, jedna półprawda to dwa kłamstwa. Raport firmował nowy (od kilku miesięcy) wojewoda dolnośląski nie mający faktycznie szans mieć o sprawie pojęcia. Dlatego też, a moje żądanie wykonania aneksu do Informacji rządu nie tylko uzupełniającego oba dokumenty (to czego brakowało, o czym wspomniano w trakcie wyrażania opinii posłów) ale także raportu z całości – no bo raport za 2013 rok jest ostatnim raportem z realizacji Programu dla Odry 2006. Dotychczasowe półprawdy w Informacjach rządu… to epatowanie wynikami finansowymi – chwalenie się ile wydano, ale mikro z tym ile zrobiono i szczególnie czego nie zrobiono. Jakie efekty, efektywność, organizacja, porządek, związki przyczynowo-skutkowe, zmiany i koordynacja tak wielkiego przedsięwzięcia. Tego w mojej ocenie niemal nie ma. Dlatego, reprezentując w tym zagadnieniu Prawo i Sprawiedliwość w imieniu społeczeństwa zażądałem rzetelnego raportu i rzetelnych danych niezmanipulowanych i nie wybiórczych – co się udało i ile, co się nie udało, ile i dlaczego – nie tylko finansowo ale i merytorycznie (tzw. „rzeczówka”). Ta rzeczówka byłaby taka, że poza wspomnianymi WWW i Raciborzem, nigdzie indziej końca nie widać. W mojej opinii wyłącznie na skutek, powiedzmy (li tylko?) nieudolności PO-PSL sytuacja na Odrze się w dalszym ciągu pogarsza.
Praktyka
Jeśli uznać dobrą wolę to kluczem jest organizacja (a raczej jej brak) zarządzania, lecz nie tylko. Przykład:. przy opóźnieniach środki nie przechodzą na następny rok i zarządzający muszą ponownie wnioskować do Ministra Finansów, ten musi rozpatrywać, odpowiadać, muszą być konsultacje – to wszystko trwa i powiększa opóźnienia, ale też pieniądze wyciekają – komu to już raczej sprawa CBA. Słynny podsłuchany fragment rozmowy ministra Stanisława Gawłowskiego z lobbystą daje do myślenia (G: …nie mogliśmy dłużej już jakoś oficjalnie, a wysłaliśmy za 30-40, dużo… …żeby na razie zdjąć z porządku, żeby doprowadzić do (…) konsultacji, a wtedy dorzucimy te różne jeszcze inne. W: Bardzo fajny pomysł podoba mi się… ). Tłumaczenia Ministra Gawłowskiego, że sprawa dotyczyła konsultacji programu regionalnego PO oczywiście nie nasuwa najmniejszych skojarzeń z konsultowaniem ustawy i Programem dla Odry czy przejmowaniem majątku np. przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.
W zakresie finansowania Programu dla Odry2006 widzę jeszcze jedno zagrożenie, a mianowicie konieczności zwrotu środków europejskich, ze względu na nieterminowość i prawdopodobnie błędne procedury przetargowe itd. Zamknięcie Programu tu nic nie pomoże, ale społeczeństwo nie będzie obwiniało PO-PSL. Przy okazji finansów – są cztery główne źródła finansowania Programu (budżet, NFOSiGW, Bank Światowy i fundusze unijne) i zgranie tego jest naprawdę trudne, szczególnie przy marnej kadrze zatrudnianej z klucza politycznego i sowicie wynagradzanej, gdy w KZGW czy RZGW gdzie co prawda są specjaliści ale jest bieda aż piszczy. Jednym z partnerów finansowych jest Bank Światowy, a przedstawiciel rządu podpisuje umowy pożyczkowe z bulwersująco wysokimi nakładami administracyjnymi, gdy KZGW finansowo upada. Sprawę już tylko koordynuje Agencja Rozwoju Regionalnego we Wrocławiu i nie ma nic tu już do powiedzenia. A można inaczej – np. w 2006 roku renegocjowałem podpisaną przez rząd SLD umowę z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) na 64 mln, gdzie ponad 2 mln (chyba nawet Euro) miał otrzymać ich ekspert (przy Odrze jest podobnie) Sprawa dotyczyła programu przeciwosuwiskowego – wezwałem koordynatora EBI, zadałem mu kilka pytań merytorycznych na które ie odpowiedział i uznałem, że jest niekompetentny. EBI nie dał swojego nowego eksperta więc umowa z EBI na ten program została anulowana, a ja zaaplikowałem z sukcesem do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i program ruszył i miał być realizowany przez Państwowy Instytut Geologiczny i starostów powiatowych (ich geologów w praktyce). Inna sprawa, że PO-PSL program popsuło.
Jedną z przyczyn problemów nie tylko z Programem dla Odry ale i z całą gospodarka wodną w tym wodami podziemnymi, jest brak dostosowania polskiego prawa wodnego do Ramowej Dyrektywy Wodnej oraz Dyrektywy Powodziowej UE. Przy budowie infrastruktury dotyczy to czasem kuriozalnych wymagań z zakresu np. monitoringu biologicznego – to jest w gestii Ministra Środowiska, gdzie kilkakrotnie zmienili się główni (konstytucyjni) ministrowie i kilkukrotnie wszyscy wiceministrowie… poza jednym wiecznym sekretarzem Stanisławem Gawłowskim (tak tym od Przyjaciół Sowy), w którego gestii jest stale gospodarka wodna. Czy tylko niekompetencja? Dziś nadal trzeba udowadniać, że jakaś inwestycja nie wpłynie na środowisko – skoro każdy wie, że wpłynie. Ramowa Dyrektywa Wodna pozwala na odstępstwa, ale nasze Prawo Wodne jest bardziej restrykcyjne a czasem dryfuje w kierunku bezsensu. To daje opóźnienia ale to też jest w gestii koalicji rządzącej PO-PSL.
Opóźnienia i marnotrawstwo oraz pole do korupcji, wynikają w wielu przypadkach z nieadekwatnego prawa zamówień publicznych, które powoduje problemy inwestycyjne. Tu znowu otwiera się pole do korupcji bo dochodzą słuchy, że bywa że przetargi wygrywają firmy, które właśnie dopiero co powstały – warto może wrócić do pełnych stenogramów od Przyjaciół Sowy.
Na uporządkowanie prawno-organizacyjne PO-SPL miało ponad lat, a nawet tego nie zaczęli. Mimo upływu lat nie prowadzono aktualizacji Programu czy nowelizacji ustawy. Co prawda cztery lata temu projekt został przesłany do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Millera, ale zniknął – gdzie ten projekt jest nikt nie wie i rząd wielokrotnie przeze mnie o to pytany nie odpowiedział. Ktoś blokował Odrę? Działają dwa ministerstwa (Środowiska oraz Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji), jest dwóch ministrów, nie wiadomo nawet, który się tym zajmuje. Na posiedzeniach połączonych Komisji Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych (KOS) oraz Komisji Infrastruktury najpierw pojawiał się wspomniany wiceminister Gawłowski z Ministerstwa Środowiska, na następnym posiedzeniu wiceminister Huskowski z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. W posiedzeniach w Sejmie uczestniczył czasem tylko wojewoda Smolarz (nawiasem mówiąc współczuje Smolarzowi i Huskowskiemu, że dają twarz dziełu Gawłowskiego – no ale to ich partyjny wybór). Przy okazji minister Huskowski pouczał mnie, że nie czytałem uzasadnienia rządowego projektu ze zrozumieniem bo przekonywał iż UE nakazała likwidację Programu. Niestety, mam wrażenie, że to Minister Huskowski albo pisał swoje uzasadnienie do ustawy likwidacyjnej bez zrozumienia bo właśnie w nim używał słowa „zaleciła” (http://www.youtube.com/watch?v=D3LkfXpNwSc&feature=youtu.be ) – albo nie czytał ze zrozumieniem tego co pisał Gawłowski (?). Rząd mówi że UE nakazała, ale już na piśmie tłumaczy, że odstąpienie od Programu dla Odry 2006 a więc i zmiana sposobu finansowania wynika z zaleceń Komisji Europejskiej bo ma się donosić do jednolitego zarządzania wodami. Kluczowe jest słowo, „zaleca” które w swym uzasadnieniu używa rząd pisząc że: Komisja Europejska zaleciła rezygnację z sektorowych i regionalnych programów ochrony przeciwpowodziowej – bo jeśli zaleca to nie zobowiązuje. Żaden z przedstawicieli rządu nie udzielił jasnych odpowiedzi na moje pytanie dotyczące faktycznych przyczyn likwidacji Programu, potencjalnych może nieoficjalnych nacisków ze strony Komisji Europejskiej lub innego środowiska unijnego, interesy, związki przyczynowo-skutkowe, potencjalne przerzucanie głównych kosztów na NFOŚiGW i fundusze unijne bo się np. budżet nie domyka, itd? Na ostatnie posiedzenie połączonych Komisji przybył tylko dyrektor departamentu, co jest dopuszczalne (choć niegrzeczne względem posłów), ale tylko gdy jest oryginalne upoważnienie właściwego ministra – tu oryginału nie było, ale Przewodniczący St. Żelichowski (poseł PSL) mimo to posiedzenie przeprowadził ustanawiając jednocześnie posłem sprawozdawcą przedstawiciela niemieckiej mniejszości (liczą każdy głos tej nieczystej sprawy?). Ów Dyrektor, jako merytoryczny pracownik przyznał się, że nie czytał uzasadnień (ok. 20 stron) do poprawek do ustawy, zaproponowanych przez PiS. Nie czytał, bo KOS, zarządzany przez jej przewodniczącego Żelichowskiego ich nie dostarczyła. Niemniej jednak, nie znając uzasadnień, rząd i koalicja PO-PSL, której posłowie oczywiście też nie czytali, bo nie dostali, uzasadnień, byli przeciwni poprawkom do ustawy likwidującej Program Odra2006. Przypomina się niesławne posiedzenie KOS w sprawie zasobów geologicznych http://youtu.be/YWY-50Kul7E (zdecydowanie rekomenduję aby widzieć co PO-PSL czynią z Sejmu i organów państwa).
System i kompetencje
Inną sprawą związaną z organizacją planowania jest to, że jeśli nawet coś jest budowane czy remontowane to nie ma na dalsze utrzymanie nowej infrastruktury, a jeśli budowa jest nieskończona to co zrobiono przy pierwszej wyższej wodzie spływa jeszcze bardziej zamulając Odrę czy jej dopływy. Jeśli tak, to lepiej było nic nie robić – to niniejszym czyni PO-PSL – no ale problem narasta – samorządy będą musiały sobie jakoś radzić. Budżet gospodarki wodnej czyli dział 22 – musi być realny i przemyślany i muszą być pieniądze na utrzymanie zasobów i infrastruktur np. remontowanie ostróg wałów, jazów, lodołamanie, likwidację zanieczyszczeń itd. Tu też jest brak rozwiązań systemowych choćby systemu typu zanieczyszczający płaci i odrębnego funduszu w NFOSGW, na który położył już rękę Minister Finansów PO-PSL. Bez tego wszystkiego budowanie nie ma sensu.
Innym problem jest niekompetencja urzędników w praktyce politycznie selekcjonowanych przez rząd. Podejmują zdaje się decyzje niekompetentni ludzie z Ministerstwa Środowiska mający nadzór na specjalistami z KZGW, na których spada odpowiedzialność. Dlaczego – choćby dlatego, że KZGW – nie jest władzą wodną. Prezesa KZGW powołuje premier, ale nadzór nad prezesem ma w praktyce Departament Zasobów Wodnych Ministerstwa Środowiska. KZGW ma zaś nadzór na pełnomocnikiem resortu, ale nie ma wpływu na jego prace. Uporządkowanie kompetencji o organizacji zarządzania to klucz – ale PO-PSL tylko go komplikuje?
Zamiast więc podjąć natychmiastowe działania organizacyjne, rząd PO-PSL robi skok do przodu i likwiduje Program, gdy grubo ponad połowy pieniędzy już nie ma – bo wydano około 5,5 mld zł z planowanych 9 mld. Najdroższe inwestycje (WWW, Racibórz, Malczyce…) są już przez ostatnie 13 lat w b. dużym stopniu opłacone! Nawet przy tak rozrzutnym wydatkowaniu nie da się wydać efektywnie 4 mld zł a tu idą wybory i potrzebna kiełbasa wyborcza? Trzeba więc oszczędzić na Programie i wprowadzić masterplany? A jeśli finansowo idzie nawet zgodnie z planem (a nie idzie), to tzw. rzeczówkę czyli efekt rzeczowy (dotyczy, nomen omen, rzek) zrealizowano w 1/3 (a może i w 1/5 zależy jak liczyć).
Każda zmiana obniży tempo prac oraz podniesie wysokość finansowania tych inwestycji. W mojej opinii plan PO-PSL jest taki: zlikwidować program i wstawić w rzeczone masterplany tylko to co jest możliwe do realizacji, przenosząc fundusze z innych zadań utopionych w powodzi niekompetencji (jeśli tylko). Rząd w 2015 przy wyborach będzie miał czym się chwalić bo społeczeństwo nie będzie wiedziało co miało być zrobione, ale dowie się, że masterplany Raciborza czy WWW są prawie zrealizowane (może jak przejezdność autostrad ale jednak – patrz przykład: http://www.youtube.com/watch?v=bW3Mw5gyXL8 ).
Za likwidacją Programu dla Odry 2006 głosowali wszyscy obecni posłowie PO i PSL dorzecza Odry – warto o tym pamiętać przy najbliższych wyborach.