Wróbel: Arytmetyka, głupcze. Wybory do PE a polityka energetyczno-klimatyczna (ANALIZA)

0
23
Wstępne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego z 2019 roku. Grafika: Komisja Europejska
Wstępne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego z 2019 roku. Grafika: Komisja Europejska

W minionych latach w unijnym procesie decyzyjnym Parlament Europejski ustawiał się na pozycji adwokata zwiększania ambicji w polityce klimatyczno-energetycznej. Parlament wybrany w maju br. jeszcze bardziej niż dotychczas skręci w „zieloną stronę”. Świadczy o tym nie tylko rosnąca w siłę grupa polityczna Zielonych, która uzyskała 69 mandatów stając się czwartą grupą w PE, ale także fakt, iż kwestie klimatyczne stały się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej w wielu państwach, m.in. Niemczech i Francji. To z pewnością będzie miało duży wpływ na przechył w proklimatyczną stronę również bardzo dużej części posłów z największych grup politycznych – chadeków (EPL), socjalistów (S&D) oraz liberałów (ALDE) – pisze Paweł Wróbel, szef Gate Brussels.

W ostatniej kadencji (2014-2019) – w bardzo dużym uproszczeniu – większość kluczowych kwestii dot. polityki energetycznej i klimatycznej było dyskutowane z dwóch pozycji. Z jednej strony zwolenników zwiększania ambicji w obszarze klimatu i środowiska (reprezentowanych przez socjalistów, liberałów, zielonych, a także część posłów z pozostałych grup politycznych, w tym niektórych chadeków), a z drugiej strony zwolenników uwzględniania interesów tradycyjnego europejskiego przemysłu, który podkreślał, iż ambicje powinny być realizowane w najbardziej optymalny kosztowo sposób co najczęściej oznaczało umiarkowanie w stawianiu celów. Głosowania w komisjach i na sesjach plenarnych pokazywały, iż po tej stronie najczęściej opowiadali się posłowie chadecji (EPL) oraz konserwatystów (ECR). Tutaj konwencjonalna energetyka, m.in. polska mogła liczyć na największe zrozumienie i wsparcie, m.in. dlatego że w obu grupach politycznych zasiadała większość z polskiej delegacji. Arytmetyka parlamentarna wielokrotnie wskazywała, że nieformalna koalicja zwolenników ambitnej polityki klimatycznej miała przewagę w głosowaniach.

O tym, że w PE rządzi zasada większości należy pamiętać, analizując wyniki ostatnich wyborów. Po raz pierwszy w historii największe grupy tj. chadecja (EPL) i socjaliści (S&D) wspólnie nie mają większości. Dotychczas, mimo różnic programowych byli w stanie dzielić większość ważnych stanowisk (w tym przewodniczącego Parlamentu, a także obsadzać szefostwo najważniejszych komisji parlamentarnych). Dominacja obu grup w europejskiej polityce, także na poziomie większości rządów państw członkowskich, pozwalała im niejako „w pakiecie negocjacyjnym” decydować o pozostałych kluczowych stanowiskach w unijnych instytucjach, w tym kto stanie na czele Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, a także obejmie stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. W historii PE, w okresie po 1989 roku tylko raz przedstawicielowi innej grupy udało się objąć stanowisko przewodniczącego, był to irlandzki liberał Pat Cox, który w latach 2002-2004 sprawował tę funkcję przez połowę kadencji.

W Parlamencie wybranym na kadencję 2019-2024 po raz pierwszy zbudowanie większości będzie wymagało udziału co najmniej 3 grup politycznych. Arytmetyka (to słowo nieprzypadkowo jest tak często użyte w tym tekście) wskazuje, że prawdopodobniej najłatwiej będzie zbudować większość w liczącym 751 posłów Parlamencie w oparciu o trzy największe grupy tj. chadeków (178 mandatów), socjalistów (153) oraz liberałów z grupy ALDE (105). Kolejni są Zieloni (69) oraz konserwatyści z ECR (63). Oprócz koalicji na najwyższym szczeblu, w codziennych pracach będzie decydować większość (arytmetyka!). Na podstawie pracy Parlamentu w ostatnich dwóch kadencjach, gdy polityka klimatyczno-energetyczna na stałe zagościła jako jedna z głównych w działalności tej instytucji, trudno sobie wyobrazić zwrot w innym kierunku niż dotychczasowy. Zaś na jego wzmocnienie zapewne będą naciskać liberałowie oraz zieloni. W tym miejscu warto przyjrzeć się bliżej składowi obu tych grup.

Liberałowie z ALDE (105 mandatów) reprezentowani będą w ciągu najbliższych pięciu lat głównie przez Francuzów z partii prezydenta Macrona LREM (21 mandatów), Brytyjczyków z Partii Liberalnej (16), Hiszpanów (8), Rumunów (8), Niemców (7), Holendrów (6), Czechów (6), Duńczyków (5), a także Finów, Szwedów, Irlandczyków, Belgów, Słowaków, Austriaków, Węgrów, Chorwatów i Bułgarów (1 do 4 mandatów). Grupa składająca się z posłów tak wielu państw członkowskich stanowi w PE niewątpliwy atut.

Natomiast Grupa Zielonych (69 mandatów) składać się będzie z posłów z Niemiec (22), Francji (12), Wielkiej Brytanii (12), oraz Hiszpanii, Belgii, Holandii (po 3), Finlandii, Szwecji, Danii, Irlandii, Austrii (po 2).

W mojej ocenie czynnikiem, który bardzo istotnie zwiększa szanse ALDE na udział w europejskiej wielkiej koalicji, a także na kształtowanie działalności Parlamentu jest dominująca obecność przedstawicieli prezydenta Macrona w tej grupie. Nie jest tajemnicą, że większości unijnych państw zależy na utrzymaniu Francji wśród kierujących europejskim projektem. Emmanuel Macron także podkreślał swoje ambicje na tym polu. Zatem udział ALDE w wielkiej koalicji jest sposobem, aby osiągnąć ten cel. Dominująca obecność posłów francuskich i niemieckich w grupie Zielonych również będzie sprzyjać odgrywaniu przez nich roli wykraczającej poza osiągnięte 69 mandatów. Największym problemem dla obu grup politycznych może wkrótce okazać się Brexit, gdyż Brytyjczycy stanowią bardzo dużą część składu obu grup. Wyjście Londynu z UE, prawdopodobne, ale nie przesądzone, w październiku br. wpłynie na przetasowania w Parlamencie, ale nie powinno zmienić układu sił nawet po odejściu 16 posłów z ALDE i 11 z grupy Zielonych.

Hasłem „Ekonomia, głupcze” Bill Clinton wygrał wybory prezydenckie w USA 27 lat temu. Parafrazując to hasło, aby wygrywać głosowania w PE, należy mieć większość. Jeśli na poziomie dotychczasowych grup nie dojdzie do dużych przegrupowań, zmian barw politycznych, podziałów lub łączeń grup to przez najbliższych pięć lat w sprawach klimatyczno-energetycznych bardzo trudno będzie osiągnąć porozumienie bez udziału liberałów i zielonych.

Szczegółowe wyniki wyborów dostępne są na stronie PE: https://election-results.eu