Polska ma sześć miesięcy na przedstawienie poprawionej wersji planu, uwzględniającej zalecenia Komisji Europejskiej. A w czwartek i piątek w Brukseli przywódcy unijnych państw będą rozmawiać m.in. o klimacie. Robi się coraz ciekawiej, bo Polska swej twarzy węglowej broni jak niezależności, choć góra węgla z importu wciąż nam rośnie – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.
Komisja Europejska opublikowała we wtorek ocenę 28 krajowych planów na rzecz energii i klimatu wraz z zaleceniami dotyczącymi niezbędnych korekt. Polska, która zgodnie z wymogami złożyła swój projekt w Brukseli do końca 2018 roku, powinna wpisać do swojego planu osiągnięcie w 2030 roku co najmniej 25-procentowego udziału odnawialnych źródeł energii, głębsze oszczędności energii oraz plan wycofania subsydiów dla paliw kopalnych.
We wtorkowym DGP napisałam z Magdą Cedro, że przed zbliżającym się unijnym szczytem (ma uzgodnić wspólne stanowisko na wrześniowy szczyt ONZ) już 18 krajów członkowskich zdecydowało się poprzeć zapis, zgodnie z którym Wspólnota w 2050 roku ma osiągnąć neutralność klimatyczną. Oznacza to, że w połowie wieku UE ma pochłaniać tyle samo gazów cieplarnianych, co emitować. Ambitniejszych celów klimatycznych nie chce poprzeć jednak 10 krajów, w tym Polska. A decyzja w tym wypadku musi być jednomyślna.
Jak powiedział DGP wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, dzisiaj jest za wcześnie na taki krok. Z kolei przedstawiona przez Komisję ocena złożonego przez Polskę projektu krajowego planu na rzecz energii i klimatu (KPEiK) potwierdza krytyczne opinie na temat tego dokumentu wysuwane już wcześniej przez polskie organizacje społeczne.W ocenie organizacji ekologicznych zaprezentowany w styczniu polski projekt KPEiK przewidywał nieadekwatnie niskie redukcje emisji gazów cieplarnianych, co głównie wynika z planów utrzymania głębokiej zależności polskiej energetyki od paliw kopalnych, w tym przede wszystkim węgla, z którego w 2030 roku ma być nadal wytwarzane 60 proc. energii (to także założenia projektu Polityki Energetycznej Państwa do 2040 r., która wciąż nie została zatwierdzona). Zapisany w projekcie KPEiK cel dotyczący udziału odnawialnych źródeł energii, który miałby wynieść zaledwie 21 proc. w 2030 roku, również był oceniany jako zbyt niski i nieuwzględniający posiadanego przez Polskę potencjału. Organizacje społeczne krytykowały także polski projekt KPEiK za zbyt mało ambitne cele dotyczące efektywności energetycznej oraz słabe zapisy dotyczące ograniczania emisji w sektorach transportu i rolnictwa.
W ocenie Komisji zadeklarowane przez poszczególne państwa cele dotyczące udziału odnawialnych źródeł w miksie energetycznym nie sumują się do unijnego celu wynoszącego 32 procent OZE w 2030 roku. Dlatego kilku krajom, które postawiły sobie szczególnie niskie cele OZE, Komisja zaleca ich podwyższenie. Polska, zdaniem Komisji, powinna w 2030 roku. wytwarzać z odnawialnych źródeł co najmniej 25 a nie 21 procent energii. Co istotne, Komisja zaleca również Polsce osiągnięcie piętnastoprocentowego celu OZE wyznaczonego na 2020 rok, (według wszelkich prognoz cel ten nie zostanie osiągnięty).
Polskie plany przewidujące zwiększenie efektywności energetycznej o 23 procent są w ocenie KE zbyt skromne. Komisja zaleca Polsce ponowne ich przeanalizowanie i zaplanowanie dodatkowych działań, które przyniosą większe oszczędności energii.Komisja zwraca również uwagę, że w polskim projekcie KPEiK brakuje wykazu stosowanych obecnie subsydiów dla paliw kopalnych i planu ich wycofania. Ostateczna wersja planu będzie musiała zostać uzupełniona o te elementy.
KE zaleca, by Polska zwiększyła cel udziału OZE do co najmniej 25 proc. w 2030 roku