Rząd Węgier oświadczył w czwartek, że stawia warunki udzielenia poparcia nowemu porozumieniu klimatycznemu UE. Oczekuje m.in. gwarancji, że wskutek porozumienia nie wzrosną ceny energii i żywności, a sprawcy największych zanieczyszczeń poniosą ich koszty.
Węgry a porozumienie klimatyczne
„Węgry zgadzają się z ambitnymi celami wyznaczonymi przez UE, ale nie możemy podpisać czeku in blanco. Cele klimatyczne do 2050 roku nie mogą spowodować wzrostu cen żywności i energii” – mówił na konferencji prasowej w Budapeszcie minister kierujący kancelarią premiera Gergely Gulyas. „Chcemy jasno powiedzieć, że sprawa klimatu jest jedną z najważniejszych w Europie i na świecie. (…) Węgry zgadzają się z celami klimatycznymi do 2030 roku i stopniowo spełniają wymagania, w przeciwieństwie np. do Francji czy Niemiec” – powiedział Gulyas. Podkreślił, że Węgry zredukowały swoją emisję dwutlenku węgla o 1/3 od 1990 roku, choć miały jednocześnie duży wzrost gospodarczy, i również obecnie rozwijają gospodarkę bez wzrostu emisji gazów cieplarnianych; na Węgrzech emisja wynosząca 6,3 tony rocznie na głowę mieszkańca jest znacznie niższa niż ok. 11 ton w Niemczech i Holandii oraz 20 ton w USA.
Gulyas oświadczył, że Węgry mogą poprzeć porozumienie klimatyczne UE, jeśli większość jego kosztów poniosą kraje i firmy odpowiadające za największe zanieczyszczenia, jeśli wszyscy poprą jednakowe cele i będą przestrzegać podjętych zobowiązań, a także jeśli UE wesprze uboższych członków.
Minister dodał, że realizacja celu neutralności klimatycznej do 2050 roku kosztowałaby Węgry 50 bln forintów (165 mld euro), co oznacza 170 tys. forintów (516 euro) rocznie na mieszkańca. Zaznaczył, że węgierscy obywatele nie mogą na siebie wziąć takiego ciężaru i jest nie do przyjęcia, aby to mieszkańcy Europy płacili za emisje prywatnych firm. Gulyas podkreślił, że bez energii nuklearnej nie da się osiągnąć neutralności klimatycznej.
W środę Komisja Europejska przyjęła Europejski Zielony Ład, czyli projekt unijnej strategii, która ma doprowadzić UE do neutralności klimatycznej w 2050 roku. W czerwcu Polska, Czechy, Węgry i Estonia zablokowały zapisy w tej sprawie. Premier Mateusz Morawiecki tłumaczył wówczas, że nie mógł się na nie zgodzić bez wyliczeń, ile będzie kosztowała transformacja energetyczna.
Polska Agencja Prasowa
Bodnar: Kwestie zmian klimatu i praw człowieka muszą być ze sobą łączone