Reuters podał, że Transneft, operator sieci ropociągów w Rosji, miał otrzymać roszczenia jakościowe z tytułu dostaw ropy naftowej w czasie kryzysu chlorkowego z ubiegłego roku od europejskich firm (ENI, Shell, Glencore, Trafigura, PKN Orlen i BP) na łączną kwotę miliarda dolarów. Ma to być znacznie więcej, niż szacował to wcześniej rosyjski koncern. Transnieft zaprzecza informacjom Reutersa i nazywa tę agencję nieprofesjonalną.
Roszczenia warte miliard dolarów?
Transnieft przekazał portalowi RBK informację, że ze wszystkimi firmami „istnieje konstruktywny dialog w ramach możliwej kwoty wypłat odszkodowań zatwierdzonych przez zarząd Transneft.
30 stycznia Reuters, powołując się na „liczne źródła w firmach naftowych, przemyśle i na rynku ropy”, a także o własne szacunki, poinformował, że roszczenia mogą wynieś 30-40 dolarów za baryłkę czyli prawie miliard dolarów. Reuters przypomniał, że łączny wolumen zanieczyszczonej ropy wyniósł około pięć miliardów ton. Agencja podała, że Transneft zarezerwował 23 miliardy rubli, a więc 371 milionów dolarów, aby zrekompensować tę ropę. Spółka poinformowała wcześniej, że szacowany koszt rekompensat za brudną ropę wynosi 15 dolarów za baryłkę. Reuters wskazał, że jedyną firmą, która zgodziła się skomentować dane, którymi dysponowała agencja, była włoska Eni. Potwierdziła jednak tylko złożenie wniosku, ale nie podała agencji konkretnych kwot.
Transneft zwrócił na to uwagę, podkreślając, że Reuters nie otrzymał komentarzy od firm wymienionych w wiadomościach i „pospiesznie rozpowszechniał nieprawdziwe informacje”, a redakcja Reuters została nazwana „nieprofesjonalną”.
Z kolei agencja Argus cytuje przedstawiciela Transnieftu Igora Demina, który podkreśla, że prowadzony jest konstruktywny dialog ze wszystkimi firmami w ramach możliwej kwoty wypłat odszkodowań zatwierdzonych przez PJSC Transneft. – Transneft uważa kwotę utworzonej rezerwy za rozsądną i wystarczającą do zrekompensowania potwierdzonych faktycznych wydatków – powiedział Demin.
„Embargo na informacje dla Reutersa”
– Firma nakłada zakaz na dostarczanie jakichkolwiek danych tej nieprofesjonalnej agencji i zaleca podobne działania swoim partnerom – poinformował Transneft. Rosjanie nie podają jednak, że Reuters zapytał o wspominane szacunki rosyjskiego operatora, ale koncern nie odpowiedział agencji.
Warto także dodać, że Transnieft prowadził najtrudniejsze rozmowy o rekompensatach z Rosnieftem, największym producentem ropy w Rosji, który ma również udziały w rafinerii w Niemczech. Rosnieft i Transnieft publicznie atakowali się, obwiniając siebie nawzajem o kryzys chlorkowy.
Kryzys chlorkowy
Zanieczyszczona ropa jest bardzo trudna do sprzedania, ponieważ jedynym sposobem, aby rafinerie mogły ją wykorzystać jest zmieszanie z dobrą jakościowo ropą w proporcji od jednego do 10, a nawet więcej, w zależności od zawartości chlorków organicznych w ropie.
Przypomnijmy, że 19 kwietnia podana została informacja, że zanieczyszczona ropa płynie rurociągiem Przyjaźń przez Białoruś w kierunku zachodnim. W surowcu zostało wykryte przekroczenie norm chlorków organicznych. Ukraińska Ukrtransnafta czasowo wstrzymała tranzyt surowca. Później zrobiły to białoruski operator Homeltransnafta oraz polski PERN. Polski operator wznowił odbiór 9 czerwca.
RBK/Reuters/Argus/Bartłomiej Sawicki