Jakóbik: Nord Stream 2 może stać pusty przez Polaków

19 marca 2020, 07:30 Energetyka

Regulator niemiecki Bundesnetzagentur zdecydował, że PGNiG będzie mogło wyrazić opinię w toku postępowania w sprawie ewentualnego wyłączenia spornego Nord Stream 2 spod prawa unijnego dyrektywy gazowej. Dopóki sprawa będzie trwać, gazociąg nie będzie mógł słać gazu z Rosji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pioneering Spirit buduje Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2
Pioneering Spirit buduje Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2

Dyrektywa gazowa zrewidowana z inicjatywy Komisji Europejskiej między innymi dzięki wysiłkom Warszawy narzuca obowiązek dostosowania spornego gazociągu Nord Stream 2, który ma połączyć Niemcy i Rosję, do przepisów prawa unijnego: dopuszczać strony trzecie do przepustowości, wyznaczać operatora niezależnego od Gazpromu i stosować niedyskryminacyjne taryfy. Prawo obowiązuje wszystkie gazociągi, a derogacja przysługuje tym, które zostały ukończone przed wejściem w życie znowelizowanej dyrektywy, czyli 23 maja 2019 roku. Mimo to spółka Nord Stream 2 AG odpowiedzialna za gazociąg ubiega się o takie wyłączenie.

PGNiG będzie mógł wyrazić opinię w postępowaniu derogacyjnym Nord Stream 2. W międzyczasie Komisja Europejska musi zbadać zgodność projektu z prawem unijnym przed rozpoczęciem dostaw. Oznacza to, że bez zgody Brukseli nie będą mogły ruszyć dostawy przez Nord Stream 2, który i tak jest opóźniony w stosunku do pierwotnej daty uruchomienia dostaw zaplanowanej na koniec 2019 roku. Obecnie Nord Stream 2 AG mówi o końcu 2020 roku lub pierwszym kwartale 2021 roku. Brak decyzji Komisji może opóźnić dodatkowo samo uruchomienie dostaw. Podobnie może być w przypadku postępowania derogacyjnego z udziałem PGNiG, jeżeli Polakom uda się wyegzekwować zabezpieczenie w postaci zatrzymania dostaw do zakończenia sprawy. Tak było w przypadku sporu sądowego o wyłączenie odnogi Nord Stream 1 w Niemczech, czyli OPAL, który nie mógł być wykorzystywany przez Gazprom w większym stopniu na czas zabezpieczenia wywalczony przez PGNiG.

W takim scenariuszu sprawa sądowa będzie trwać, a Nord Stream 2 będzie stał pusty, obciążając budżet Nord Stream 2 AG w stu procentach należący do rosyjskiego Gazpromu. Fakt, że dyrektywa gazowa daje prawo do derogacji projektom innym, niż Nord Stream 2, sugerowałaby, że Rosjanie mogą przegrać sprawę, ale będą prawdopodobnie używać argumentów o dyskryminacji i szyciu „lex Nord Stream 2” pod jeden, konkretny projekt, który nie podoba się autorom regulacji. Faktycznie jednak to Gazprom chce utrzymać uprzywilejowaną pozycję na rynku europejskim, która skończyła się wielokrotnie nadużyciami wobec klientów potwierdzonymi formalnie w toku śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej, na przykład przy realizacji dostaw gazu do Polski w ramach niesławnego kontraktu jamalskiego.

PGNiG zaopiniuje próbę wyłączenia Nord Stream 2 spod dyrektywy gazowej