Tylko ktoś naiwny mógłby uważać, że pandemia koronawirusa w jakikolwiek sposób wstrzymała strategiczne międzynarodowe spory. Kiedy świat przygotowuje się na kryzys, poszczególni gracze chcą zdobyć przewagę nad konkurencją, i nie inaczej jest w przypadku wdrażania sieci 5G. Okazuje się, że Unia Europejska ma plany na ciekawe manewry na tym polu – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Spór o 5G
5G to technologia, który wprowadzi Internet na nieznany dotąd poziom – ma ona umożliwić transformację całych gospodarek dzięki tzw. internetowi rzeczy – łatwiejsze (i bardziej opłacalne) będzie tworzenie samochodów autonomicznych, inteligentnych domów, sieci elektroenergetycznych i dalszego uzależnienia naszej egzystencji od świata wirtualnego. Ta wysublimowana technologia jest obiektem pożądania największych mocarstw ze względu na potencjał jaki ze sobą niesie – nie tylko dlatego, że firmy, które otrzymają kontrakty na ich wdrażanie (jak chiński Huawei, Nokia czy Ericsson) zarobią miliardy dolarów, a same gospodarki staną się dzięki nim bardziej konkurencyjne, ale również dlatego, że istnieją sposoby, by wykorzystywać dane przesyłane w ramach 5G do kradzieży danych osobowych, a nawet szpiegostwa na rzecz rządów. Było to powodem poważnego konfliktu między Waszyngtonem a Pekinem o koncern Huawei, który miałby być wykorzystywany właśnie w takim celu. Mimo protestów Amerykanów, kolejne państwa nawiązywały współpracę w chińskim gigantem. W ostatnich tygodniach jednak w tej kwestii zaczęło się coś zmieniać.
Huawei vs. Europa
Spór o Huawei i 5G trwa od wielu miesięcy, a Europa stanowi swoiste pole napięć między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. – Europa po prostu nie zdołała w żaden sposób przeanalizować i skoordynować tej kwestii. Innymi słowy, suwerenne decyzje zostały przekazane operatorom telekomunikacyjnym – mówił prezydent Francji Emmanuel Macron jeszcze w zeszłym roku. Niepodważalnym faktem jest to, że w kwestii wdrażania technologii 5G, Europa pozostaje w tyle za Chinami, Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i Japonią. UE jest bardzo rozdrobnionym rynkiem z wieloma operatorami oraz różnymi krajowymi standardami i procedurami bezpieczeństwa. Wspólnota utraciła wpływ na ustanawianie międzynarodowych wymogów. Intensywna konkurencja jest dobra dla konsumentów, ale sprawia, że na inwestycje pozostaje mniej gotówki. Dzięki ogromnemu rynkowi wewnętrznemu obejmującemu osiemset milionów użytkowników, niewielkiej liczbie operatorów sieci w Chinach i obfitym środkom z banków państwowych, Huawei szybko stał się światowym gigantem. Jego technologia jest kompatybilna z innymi systemami i często, choć nie zawsze, jest znacznie tańsza niż u konkurencji. Jeden z południowoeuropejskich ministrów telekomunikacji powiedział, że chińska firma ustala niższe ceny niż jej konkurenci, nawet o 30 procent. Dzięki temu Huawei zdobył około 30 procent kontraktów na wdrażanie sieci 5G na całym świecie.
CNBC: Chiny z chęcią przejmą słabszą konkurencję przy wdrażaniu 5G
Europa w defensywie
Państwa Unii Europejskiej są pod nieustanną presją ze strony Chin, których technologia jest najtańsza i najbardziej zaawansowana, oraz ze strony Stanów Zjednoczonych, które podkreślają, że współpraca z Huawei wiąże się z miliardowymi kontraktami dla firmy, która może przyczynić się do szpiegostwa na rzecz Pekinu. W odpowiedzi Komisja Europejska przygotowuje ciekawe rozwiązanie. Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji Unii Europejskiej, zasugerowała w wywiadzie dla Financial Times, że kraje powinny rozważyć objęcie udziałów w firmach, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo przejęcia przez chińskie podmioty. – Nie mamy żadnych problemów ze państwami działającymi jako uczestnicy rynku, jeśli zajdzie taka potrzeba – jeśli zapewniają udziały w spółce, jeśli chcą zapobiec tego rodzaju przejęciu – powiedziała Vestager. Eksperci zaznaczają słabszą pozycję Unii Europejskiej w konkurencji z Chinami i Stanami Zjednoczonymi na tym polu. – Powiedziałbym, że Europa jest podatna na zagrożenia, ponieważ pozostaje w tyle za Chinami i USA zarówno pod względem wzrostu gospodarczego, jak i innowacji. Chiny od dawna stosują zasadę „kupisz szybciej niż zbudujesz” i na pewno dostrzegą nowe możliwości w gorszej sytuacji rynkowej dla ich konkurencji – powiedział CNBC Neil Campling, dyrektor ds. technologii, mediów i badań telekomunikacyjnych w firmie Mirabaud Securities. Zauważył on, że miało to już miejsce w przypadku europejskich producentów gier przejętych przez Chiny – Supercell i Midea.
Plany Komisji Europejskiej
Europejska komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager ma nie tylko pomysł na uniknięcie przejęcia europejskich firm przez chińskie. Zgodnie z jej planem, Europa powinna zrobić krok do przodu. Jej zdaniem państwa członkowskie Unii Europejskiej powinny nabywać udziały w firmach działających na ich terytorium. Czy oznacza to, że powinniśmy spodziewać się europejskiego giganta, który mógłby połknąć Huawei? – Nie sądzę, żeby potrzebny był europejski potentat. Nokia i Ericsson są wystarczająco silne – powiedział Leif Johansson, były prezes Ericssona. Połączenie szwedzkiego koncernu z fińską Nokią jego zdaniem byłoby niekorzystne dla konkurencji i pozostawiłoby monopol na niektórych rynkach, zwłaszcza w sytuacji, w której Huawei zostałby wykluczony z niektórych przedsięwzięć. Z drugiej strony Unia Europejska przekazała już około 700 milionów euro na badania i rozwój 5G, co przynosi korzyści obu europejskim firmom. Mogłoby to znacznie zwiększyć wsparcie w następnym siedmioletnim budżecie i rozszerzyć je na rozwiązania przemysłowe, które pozwolą na stymulowanie popytu. Przelewanie tanich pożyczek dla Nokii i Ericssona prawdopodobnie naruszałoby przepisy Światowej Organizacji Handlu. UE może się jednak wycofać. Margrethe Vestager, unijny działacz antymonopolowy, poparła holenderską propozycję nowych narzędzi konkurencji w celu ograniczenia działalności zagranicznych przedsiębiorstw subsydiowanych przez państwo.
Pomimo pandemii koronawirusa trwa intensywna konkurencja o europejski rynek 5G – najbardziej atrakcyjny rynek na świecie. Wiązać się ona będzie z poważnymi dylematami – o przyszłość i warunki sojuszu transatlantyckiego, tak utrudnianego przez administrację Donalda Trumpa, czy pytaniem o współpracę z Chinami, których oferta byłaby najatrakcyjniejsza, gdyby nie poważne polityczne ryzyko, które ze sobą niesie. Unia Europejska ma możliwość zrobienia kroku do przodu i stania się podmiotem, a nie przedmiotem rozgrywek pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Nie wiemy jednak, czy sama zdecyduje się na taki krok.