Z początkiem tego roku w Danii zostały rozpoczęte prace budowlane elementów gazociągu Baltic Pipe łączącego złoża gazu w Norwegii z Polską. Ruszyły już przygotowania do montażu rurociągu podmorskiego w cieśninie Mały Bełt na Morzu Bałtyckim, położonej między duńskimi wyspami Ærø i Fionią a Półwyspem Jutlandzkim. Tym samym mimo, że projekt został zatwierdzony przez rząd duński w 2018 roku, dopiero teraz rozgorzała szersza debata o sensie przedsięwzięcia w ojczyźnie Hamleta.
Mniej emisji CO2
Torben Brabo, prezes operatora sieci przesyłowej części gazowej w Danii, firmy Energinet wyjaśnia na stronie operatora, a także głównych serwisów informacyjnych w Danii sens realizacji tej inwestycji. Długość gazociągu na terenie Danii, a właściwie długość duńskiego odcinka Korytarza Norweskiego liczy 210 km.
Brabo podkreśla, że projekt niesie ze sobą korzyści dla Polski i Danii oraz pozostałych krajów Unii Europejskiej. – Uczestnicząc w tym projekcie, pomagamy Polsce zredukować emisję CO2 w szybki i wyraźny sposób. Polska jest obecnie głównym konsumentem węgla, a ponieważ gaz emituje znacznie mniej CO2 niż węgiel korzystna byłaby w Polsce zamiana węgla na gaz – powiedział. Duńczyk dodaje, że ostrożne szacunki pokazują, iż gdyby tylko 10 procent przepustowości Baltic Pipe przeznaczyć na zastąpienie węgla gazem, to emisje CO2 zmniejszyłoby się o 1,1-2,2 mln ton rocznie. – Jednocześnie Polska chce uniezależnić się od rosyjskich dostaw gazu – dodaje Brabo. Jednocześnie zwrócił uwagę, że zmiana miksu energetycznego Polski jest korzystna dla klimatu.
Duńczyk podkreśla także zalety wynikające z partycypowania Danii przy Baltic Pipe, – Odbiorcy gazu w Danii będą mieli większe bezpieczeństwo dostaw, ponieważ nowy gazociąg zapewni dostęp do większej liczby źródeł dostaw w Europie. Dla wielu jest rzeczą oczywistą, że w gniazdku znajduje się energia elektryczna, a w rurach gaz, ale wymaga to logistyki, utrzymywania zapasów i radzenia sobie w sytuacji, w której jedno ze źródeł zaopatrzenia przestanie działać. Na przykład, teraz importujemy gaz z Niemiec, ponieważ przebudowywane jest pole Tyra na Morzu Północnym – argumentuje Brabo.
@BalticPipe_PL now
i) Preparation at the North Sea West Coast (recieving terminal)
ii) Offshore belt crossings, https://t.co/dbaRqMC1qm
iii) Pipelines being laid in Sjælland (picture) pic.twitter.com/euM82NF8XJ— Torben Brabo (@TorbenBrabo) June 25, 2020
Korzyści dla Danii
Wymienia ona także wymierne korzyści dla Duńczyków. Baltic Pipe oznacza nowe dochody z tytuł taryf i przesyłu surowca przez terytorium duńskie. – Na przykład duńskie firmy, które są dużymi odbiorcami gazu, mogłyby zaoszczędzić setki tysięcy koron rocznie, ponieważ odbiorcy gazu z Polski i Europy Środkowej będą łożyć na istniejący duński system przesyłu gazu za pomocą taryf – wskazał.
Duńczyk wyjaśnia, że Energinet stara się być jak najbardziej transparenty. – W Energinet organizowaliśmy spotkania obywatelskie, spotkaniami z interesariuszami, przeprowadzaniem wywiadów, uczestnictwem w debatach i wieloma innymi. Otrzymaliśmy ponad 300 odpowiedzi na konsultacje i odbyliśmy spotkania z około 500 właścicielami gruntów. Tylko w tym roku projekt był omawiany w mediach ponad 300 razy – powiedział Duńczyk.
Koszty
Brabo powiedział, że całkowity koszt gazociągu szacowany jest się na 12–16 mld duńskich koron. Dania wyda na ten projekt ok. 6,5 mld duńskich koron. – Projekt jest opłacany w 100 procentach przez użytkowników gazociągu poprzez taryfy – czyli odbiorców gazu w Polsce i Europie Wschodniej. Energinet ma już umowy z użytkownikami na pokrycie kosztów. Zaprzeczył on jednocześnie informacjom, że każdy z Duńczyk dokłada 2000 koron do projektu.
Miejsce gazu w czasie zielonej transformacji
Duńczyk przyznaje, że budowa gazociągu przesyłającego paliwo kopalne w świecie zielonej transformacji może wydawać, że niezrozumiałe, jednak trzeba być realistą. – Podobnie jak reszta UE, Polska musi przejść zieloną transformację. – Przejście na 100 procent energii odnawialnej w krótkim okresie nie jest po prostu realną alternatywą w Polsce, gdzie węgiel jest niezbędny, aby Polacy mogli produkować ciepło i energię elektryczną. Można powiedzieć, że Polaków nie stać na model duński, aby zmienić system energetyczny na zielony. Przechodzą oni transformację w stronę gazu, odchodząc od węgla na gaz ziemny, który jest tani i sprzyja redukcji emisji CO2 – dodaje Duńczyk.
Argumentuje on, że nawet gdyby Dania pomogła Polsce w budowie energetyki słonecznej i wiatrowej, nie byłoby to wystarczające, ponieważ polska sieć nie jest jeszcze gotowa od odbioru i dystrybucji dużych ilości energii z nowych systemów słonecznych i wiatrowych. Jednocześnie potrzebne jest stabilne źródło energii, aby uzupełnić wiatr i słońce w dni, kiedy nie ma wiatru czy dostatecznej ilości energii ze słońca. – . W Danii mamy liczne międzynarodowe połączenia elektroenergetyczne z naszymi sąsiadami w UE, które zapewniają nasze stabilne dostawy energii – wskazał.
– Polska jest już na dobrej drodze w rozwoju sektora wiatrowego, ale sfera finansowa nie pozwala, aby Polska przechodziła bezpośrednio z węgla na wiatr i energię słoneczną. To zajmuje lata przygotowań. Warto pamiętać, że w Danii potrzebowaliśmy na to co najmniej 25-30 lat. Gaz ziemny w obecnej formie ma być stopniowo wycofywany, ale przez wiele lat nadal będzie głównym źródłem energii w wielu miejscach w Europie – powiedział.
Brabo przyznaje, że Baltic Pipe, podobnie jak reszta duńskiego i europejskiego systemu energetycznego, musi dążyć do celu neutralności klimatycznej w 2050 roku. – Jest to ogromne wyzwanie całego sektora energetycznego, ale jednocześnie trwa szybki rozwój. Jest zatem zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy gaz, który będzie działał w europejskim systemie gazowym w 2050 roku będzie surowcem, w którym CO2 będzie eliminowane, magazynowane lub wykorzystywane do innych celów. Norwegowie, którzy dostarczą gaz na potrzeby Baltic Pipe, starają się, aby gaz ziemny był neutralny – podkreślił prezes.
Opracował na podstawie Energinet Bartłomiej Sawicki