icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: PGNiG nie pomoże Rumunii, a ta póki co Mołdawii

Rosyjski Łukoil chce wycofać się z poszukiwań gazu w Rumunii. Polski PGNiG nie wszedł na tamtejszą koncesję. Kolejni partnerzy wycofują się ze złóż na rumuńskim szelfie Morza Czarnego. To zła wiadomość dla Mołdawii, której nowa prezydent chciałaby prowadzić politykę proatlantycką – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Inwestorzy opuszczają Rumunię

Kommiersant donosi, że Łukoil zamierza wycofać się z jedynego projektu wydobywczego na szelfie rumuńskim i szuka kupca na 87,8 procent akcji koncesji Trident. Stracił sześć mld rubli na ostatnim odwiercie. Zasobność tamtejszego złoża jest szacowana na 30 mld m sześc. Łukoil nie zaangażował się w kolejną koncesję proponowaną przez Rumunów, czyli Rapsodię. Teraz może mieć problem ze sprzedażą aktywów rumuńskich przez niskie ceny węglowodorów i kryzys gospodarczy. Najbardziej prawdopodobny kupiec to państwowy Romgaz. Także Romgaz przejął udziały w koncesji Neptun Deep oferowanej na sprzedaż po wycofaniu się stamtąd amerykańskiego Exxon Mobil, którą w przeszłości interesował się między innymi PGNiG. Zwolennicy jego zaangażowania w wydobycie w Rumunii przekonywali, że należy rozpocząć tam prace, zanim zrobi to konkurencja w postaci Łukoila. Ostatecznie Polacy zrezygnowali z zaangażowania w Neptun Deep. Rząd rumuński poinformował o tym w listopadzie 2020 roku.  – Pojawiające się oferty są analizowane pod kątem warunków akwizycji, potencjału produkcyjnego aktywów i ich dopasowania do portfolio spółki. Nie ujawniamy jednak szczegółów tego procesu i nie wypowiadamy się na temat konkretnych aktywów – przekazało PGNiG w komentarzu dla BiznesAlert.pl. Również włoskie ENI i rosyjski Rosnieft obecne na szelfie rumuńskim nie odniosły sukcesu, a Włosi wycofali się z koncesji. Za to Turcy znaleźli na swej części tamtejszego szelfu złoże szacowane na 320 mld m sześc., które chcą eksploatować od 2023 roku. Opóźnienie wydobycia z szelfu pod kontrolą Rumunii z pierwotnie planowanego przedziału czasowego w 2020-2022 roku ma według Ośrodka Studiów Wschodnich związek z niekorzystnymi regulacjami podatkowymi oraz kryzysem cen węglowodorów i przyspieszeniem polityki klimatycznej. Byłaby to powtórka scenariusza z niedoszłej rewolucji łupkowej w Polsce. Instytucje rządowe spierały się o kształt opodatkowania wydobycia gazu łupkowego przez trzy lata, przesypiając okres dużego zaangażowania firm wydobywczych w Europie Środkowo-Wschodniej i znalazły rozwiązanie w postaci podatku węglowodorowego dopiero kiedy dobra passa się skończyła, a inwestorzy zaczęli opuszczać koncesje łupkowe.

Opóźnienie eksportu gazu z Rumunii to wyzwanie dla jej współpracy gazowej z Mołdawią. Te kraje planowały rozpocząć dostawy rumuńskiego gazu na rynek mołdawski dzięki Gazociągowi Rumunia-Mołdawia powstałemu w sierpniu 2020. Co ciekawe, w ostatnich wyborach prezydenckich w Mołdawii wygrała proatlantycka kandydatka Maia Sandu. Nie można jednak oczekiwać, że problemy eksploatacji na szelfie rumuńskim oraz inne wyzwania na drodze do uniezależnienia Mołdawii od gazu rosyjskiego zostaną przełamane przez nową prezydent z przeszłością na stanowisku szefa rządu w Kiszyniowie. – Wobec bardzo ograniczonych kompetencji prezydenta zwycięstwo byłej premier ma przede wszystkim znaczenie wizerunkowe. Wzmocni ono proeuropejską opozycję w Mołdawii i będzie sprzyjało dalszej mobilizacji jej elektoratu – pisze Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich. Droga do zmiany politycznej w Mołdawii będzie jeszcze długa. Według Międzynarodowej Agencji Energii tylko około 20 procent zapotrzebowania na energię Mołdawii jest realizowane z zasobów krajowych. Mołdawia importuje większość ropy i gazu. Całe zapotrzebowanie na gaz w wysokości 2,9 mld m sześc. w 2018 roku jest pokrywane z importu, głównie z Rosji. Tymczasem to paliwo odpowiada za około połowę energii pierwotnej w miksie energetycznym Mołdawii. Umowa gazowa Gazprom-Moldovagaz obowiązuje do końca 2020 roku i zawiera cenę w wysokości 173-175 dolarów za 1000 m sześc. To obniżka z 235 dolarów w 2019 roku wynikająca ze spadku cen węglowodorów na rynku. Moldovagaz ubiegała się o obniżkę cen gazu do 100 dolarów za 1000 m sześc. Wyzwaniem pozostaje jednak fakt, że ta firma należy w 51 procentach do Gazpromu.

Kolejne lekcje dla Polski

Los koncesji rumuńskich i zależność Mołdawii od Gazpromu pokazuje jak istotne jest powiększanie bazy surowcowej na potrzeby projektów mających dać dywersyfikację dostaw gazu. Z tego powodu Polacy muszą stale powiększać wydobycie ze złóż norweskich, uzupełniając je zakupami u partnerów jak Aker BP czy Norske Shell i w ten sposób wypełnić przepustowość gazociągu Baltic Pipe mającego rozpocząć pracę w październiku 2022 roku. Musi powstać na czas, żeby plany dalszej dywersyfikacji dostaw gazu do Polski nie stanęły pod znakiem zapytania jak mołdawskie. Rezerwacja około 8,2 mld m sześc. rocznie jego mocy była podstawą do ostatecznej decyzji inwestycyjnej duńskiego Energinet.dk oraz polskiego Gaz-System. Zależność Mołdawii od Gazpromu pokazuje ponadto jak ograniczoną politykę gazową mogłaby prowadzić Polska bez projektów dywersyfikacyjnych jak wspomniany gazociąg z Norwegii czy gazoport w Świnoujściu. To także przesłanka do rozważań jak skończyłaby się dzika liberalizacja rynku gazu w Polsce na wzór czeski, która mogłaby doprowadzić do przejęcia aktywów gazowych między innymi przez Gazprom.

Jakóbik: Gaz a kryzys polityczny. Mołdawska lekcja dla Baltic Pipe

Rosyjski Łukoil chce wycofać się z poszukiwań gazu w Rumunii. Polski PGNiG nie wszedł na tamtejszą koncesję. Kolejni partnerzy wycofują się ze złóż na rumuńskim szelfie Morza Czarnego. To zła wiadomość dla Mołdawii, której nowa prezydent chciałaby prowadzić politykę proatlantycką – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Inwestorzy opuszczają Rumunię

Kommiersant donosi, że Łukoil zamierza wycofać się z jedynego projektu wydobywczego na szelfie rumuńskim i szuka kupca na 87,8 procent akcji koncesji Trident. Stracił sześć mld rubli na ostatnim odwiercie. Zasobność tamtejszego złoża jest szacowana na 30 mld m sześc. Łukoil nie zaangażował się w kolejną koncesję proponowaną przez Rumunów, czyli Rapsodię. Teraz może mieć problem ze sprzedażą aktywów rumuńskich przez niskie ceny węglowodorów i kryzys gospodarczy. Najbardziej prawdopodobny kupiec to państwowy Romgaz. Także Romgaz przejął udziały w koncesji Neptun Deep oferowanej na sprzedaż po wycofaniu się stamtąd amerykańskiego Exxon Mobil, którą w przeszłości interesował się między innymi PGNiG. Zwolennicy jego zaangażowania w wydobycie w Rumunii przekonywali, że należy rozpocząć tam prace, zanim zrobi to konkurencja w postaci Łukoila. Ostatecznie Polacy zrezygnowali z zaangażowania w Neptun Deep. Rząd rumuński poinformował o tym w listopadzie 2020 roku.  – Pojawiające się oferty są analizowane pod kątem warunków akwizycji, potencjału produkcyjnego aktywów i ich dopasowania do portfolio spółki. Nie ujawniamy jednak szczegółów tego procesu i nie wypowiadamy się na temat konkretnych aktywów – przekazało PGNiG w komentarzu dla BiznesAlert.pl. Również włoskie ENI i rosyjski Rosnieft obecne na szelfie rumuńskim nie odniosły sukcesu, a Włosi wycofali się z koncesji. Za to Turcy znaleźli na swej części tamtejszego szelfu złoże szacowane na 320 mld m sześc., które chcą eksploatować od 2023 roku. Opóźnienie wydobycia z szelfu pod kontrolą Rumunii z pierwotnie planowanego przedziału czasowego w 2020-2022 roku ma według Ośrodka Studiów Wschodnich związek z niekorzystnymi regulacjami podatkowymi oraz kryzysem cen węglowodorów i przyspieszeniem polityki klimatycznej. Byłaby to powtórka scenariusza z niedoszłej rewolucji łupkowej w Polsce. Instytucje rządowe spierały się o kształt opodatkowania wydobycia gazu łupkowego przez trzy lata, przesypiając okres dużego zaangażowania firm wydobywczych w Europie Środkowo-Wschodniej i znalazły rozwiązanie w postaci podatku węglowodorowego dopiero kiedy dobra passa się skończyła, a inwestorzy zaczęli opuszczać koncesje łupkowe.

Opóźnienie eksportu gazu z Rumunii to wyzwanie dla jej współpracy gazowej z Mołdawią. Te kraje planowały rozpocząć dostawy rumuńskiego gazu na rynek mołdawski dzięki Gazociągowi Rumunia-Mołdawia powstałemu w sierpniu 2020. Co ciekawe, w ostatnich wyborach prezydenckich w Mołdawii wygrała proatlantycka kandydatka Maia Sandu. Nie można jednak oczekiwać, że problemy eksploatacji na szelfie rumuńskim oraz inne wyzwania na drodze do uniezależnienia Mołdawii od gazu rosyjskiego zostaną przełamane przez nową prezydent z przeszłością na stanowisku szefa rządu w Kiszyniowie. – Wobec bardzo ograniczonych kompetencji prezydenta zwycięstwo byłej premier ma przede wszystkim znaczenie wizerunkowe. Wzmocni ono proeuropejską opozycję w Mołdawii i będzie sprzyjało dalszej mobilizacji jej elektoratu – pisze Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich. Droga do zmiany politycznej w Mołdawii będzie jeszcze długa. Według Międzynarodowej Agencji Energii tylko około 20 procent zapotrzebowania na energię Mołdawii jest realizowane z zasobów krajowych. Mołdawia importuje większość ropy i gazu. Całe zapotrzebowanie na gaz w wysokości 2,9 mld m sześc. w 2018 roku jest pokrywane z importu, głównie z Rosji. Tymczasem to paliwo odpowiada za około połowę energii pierwotnej w miksie energetycznym Mołdawii. Umowa gazowa Gazprom-Moldovagaz obowiązuje do końca 2020 roku i zawiera cenę w wysokości 173-175 dolarów za 1000 m sześc. To obniżka z 235 dolarów w 2019 roku wynikająca ze spadku cen węglowodorów na rynku. Moldovagaz ubiegała się o obniżkę cen gazu do 100 dolarów za 1000 m sześc. Wyzwaniem pozostaje jednak fakt, że ta firma należy w 51 procentach do Gazpromu.

Kolejne lekcje dla Polski

Los koncesji rumuńskich i zależność Mołdawii od Gazpromu pokazuje jak istotne jest powiększanie bazy surowcowej na potrzeby projektów mających dać dywersyfikację dostaw gazu. Z tego powodu Polacy muszą stale powiększać wydobycie ze złóż norweskich, uzupełniając je zakupami u partnerów jak Aker BP czy Norske Shell i w ten sposób wypełnić przepustowość gazociągu Baltic Pipe mającego rozpocząć pracę w październiku 2022 roku. Musi powstać na czas, żeby plany dalszej dywersyfikacji dostaw gazu do Polski nie stanęły pod znakiem zapytania jak mołdawskie. Rezerwacja około 8,2 mld m sześc. rocznie jego mocy była podstawą do ostatecznej decyzji inwestycyjnej duńskiego Energinet.dk oraz polskiego Gaz-System. Zależność Mołdawii od Gazpromu pokazuje ponadto jak ograniczoną politykę gazową mogłaby prowadzić Polska bez projektów dywersyfikacyjnych jak wspomniany gazociąg z Norwegii czy gazoport w Świnoujściu. To także przesłanka do rozważań jak skończyłaby się dzika liberalizacja rynku gazu w Polsce na wzór czeski, która mogłaby doprowadzić do przejęcia aktywów gazowych między innymi przez Gazprom.

Jakóbik: Gaz a kryzys polityczny. Mołdawska lekcja dla Baltic Pipe

Najnowsze artykuły