Przyjęcie ustawy budżetowej Pentagonu przez Izbę Reprezentantów z zapisami poszerzającymi sankcje wobec Nord Stream 2, świadczy o determinacji USA. Są jednak zagrożenia, przez które te restrykcje mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
Czym są nowe sankcje wobec Nord Stream 2?
Ustawa budżetowa Pentagonu (National Defence Authorisation Act – NDAA) na 2021 rok jest dokumentem niezbędnym do funkcjonowania Stanów Zjednoczonych, ponieważ zawiera dokładne wytyczne finansowania i funkcjonowania sił zbrojnych. Poza tym w ustawie znajdują się zapisy „poboczne”, które bezpośrednio nie dotyczą wojska amerykańskiego, ale bezpieczeństwa narodowego USA samego w sobie, w tym regulacji dopuszczającej nałożenie sankcji ekonomicznych na Turcję za zakup rosyjskich systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej S-400, czy ustawy broniącej bezpieczeństwa energetycznego Europy, tzw. PEESA (Protecting European Energy Security Act). Dla Nord Stream 2 to właśnie ta część ustawy budżetowej jest kluczowa. Dzieje się tak dlatego, ponieważ rozdział ten zawiera poszerzone sankcje wobec bałtyckiego projektu. O samych technicznych zapisach ustawy można przeczytać w innym miejscu.
Marszałkowski: Jak nowe sankcje USA mogłyby utrudnić finał budowy Nord Stream 2 (ANALIZA)
Izba Reprezentantów przyjęła NDAA, teraz czas na Senat i podpis prezydenta USA. Poza ryzykiem dla samych prac konstrukcyjnych, ustawa ta niesie zagrożenie również dla firm ubezpieczeniowych, certyfikujących, reasekuracyjnych, itp. Wprowadzenie tych obostrzeń może uniemożliwić dalszą budowę gazociągu lub skomplikować jego oddanie do pracy operacyjnej , kiedy już zostanie ułożony, o czym także można przeczytać w BiznesAlert.pl.
Jakóbik: Nord Stream 2 będzie próbował przemknąć między kropelkami
Czy jest już za późno na poszerzenie sankcji USA wobec Nord Stream 2?
Jednak pojawiają się pewne wątpliwości odnośnie tego, czy sankcje USA zadziałają. W dyskusji o nowych sankcjach pojawiają się wątpliwości dotyczące ostatecznego ich wpływu na dalszy proces budowy i funkcjonowania operacyjnego Nord Stream 2. Głównym elementem tych dywagacji są zapisy zawarte w przegłosowanej ustawie NDAA, m.in o włączeniach zastosowania wobec podmiotów nieświadczących usług komercyjnych oraz agend rządowych państw unijnych, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii oraz Norwegii. Dodatkowo, nowe zapisy wymagają konsultacji z rządami wyżej wymienionych państw zanim sankcje zostaną zastosowane. Bez zmian została również możliwość odstąpienia od wymierzenia sankcji przez prezydenta USA w przypadku, gdy wymaga tego interes narodowy.
Oznacza to, że sankcje w ramach PEESA 2020 zostały przyjęte w takim brzmieniu, w jakim zostały skierowane do prac przez Kongres przez jego sponsorów w lipcu 2020 roku. Jednak pod wpływem lobbingu różnych grup interesu, zostało zawartych w niej kilka mechanizmów, które mogą doprowadzić do faktycznego spłaszczenia ich oddziaływania na Nord Stream 2.
Jednakże już teraz perspektywa wprowadzenia ewentualnych sankcji powoduje obawy firm, które jeszcze do niedawna realizowały budowę tego projektu. Świadczy o tym m.in mobilizacja praktycznie w całości floty pływającej jedynie pod banderą rosyjską. Nie widać statków czarterowanych od firm zachodnich, które wcześniej zapewniały zaopatrzenie statków układających gazociąg na dnie Bałtyku. Firmy rosyjskie, obawiając się sankcji, tworzą fikcyjne spółki, przepisując na nie swoje aktywa. Tak stało się w przypadku Akademika Czerskiego, barki Fortuna i części statków zaopatrzeniowych.
Zagrożeniem efektywności sankcji jest wyścig z czasem. Ustawa PEESA 2019 była wymierzona w dwa projekty Gazpromu: Nord Stream 2 oraz Turkish Stream. Kiedy trafiała do Senatu w maju 2019 roku, budowa Nord Stream 2 była zrealizowana w ponad 30 procentach natomiast Turkish Stream w około 60 procentach. Jednak ze względu na długi czas prac nad sankcjami, Rosjanie bez kłopotu i ryzyka sankcji zrealizowali ten drugi projekt do końca rękoma holendersko-szwajcarskiej spółki Allseas. Z Nord Stream 2 nie mieli tyle szczęścia, gdyż 21 grudnia 2019 roku po podpisaniu ustawy NDAA przez Donalda Trumpa, koncern Allseas poczuł się zagrożony faktycznym ryzykiem uderzenia Amerykanów i wycofał się z budowy, pozostawiając inwestycję ukończoną w około 94 procentach.
Podobnie może być z przepisami, które trafiły do Senatu na początku czerwca 2020 roku. Jednym z zapisów są restrykcje wobec podmiotów modyfikujących i modernizujących statki w celu przygotowania ich do dalszej budowy Nord Stream 2. Oczywiście wówczas był to ważny zapis, ponieważ dopiero zaczynały się prace dostosowujące Akademika Czerskiego. Niestety, znów ze względu na długi okres prac nad ustawą w Kongresie, i ten zapis wydaje się spóźniony. Akademik Czerski oraz barka Fortuna przeszły wszystkie modyfikacje w portach niemieckich.
Podsumowanie
Dotychczasowe sankcje amerykańskie wobec Nord Stream 2 w dużym stopniu spełniły zadanie, biorąc pod uwagę ponad roczny przestój budowy. Doprowadziły bez wcielania ich zapisów w życie do wycofania się większości zachodnich firm z fizycznej budowy gazociągu i konieczności znalezienia alternatywy w postaci ściągania na Bałtyk statków z każdego zakątka Rosji. Kolejne sankcje wiązałyby się z uderzeniem w firmy europejskie, a może nawet w instytucje poszczególnych państw unijnych, choć zapisy o zwolnieniach i wyłączeniach wspomniane wyżej, oraz o konsultacji z europejskimi sojusznikami, świadczą o tym, że Waszyngton szuka sposobu na uniknięcie sporów z Europą. NDAA z 2020 roku nie posiadała takich ustępów. Warto nadmienić, że uderzenie w spółki, które finansują projekt Nord Stream 2, jest możliwe do przeprowadzenia już teraz poprzez zastosowanie zapisów ustawy CAATSA z lipca, bo może ona działać retroaktywnie.
Rosjanie, nie posiadając relatywnych kontaktów biznesowych z Amerykanami, zwłaszcza w dziedzinie komercyjnego świadczenia usług morskich, teoretycznie nie czują presji wynikającej z zapisów nowych sankcji. Jednakże wykonują roszady właścicielskie i organizacyjne ze swoimi aktywami, co może wynikać z przezorności odnośnie kolejnych konsekwencji na horyzoncie, niż obawy przed ograniczeniami kredytowania z banków w USA, czy zablokowania działalności komercyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych, której firmy rosyjskie z branży morskiej i tak nie prowadzą. Sankcje amerykańskie wobec Nord Stream 2 są zatem kolejnym straszakiem, czymś w rodzaju broni nuklearnej w konflikcie zbrojnym, która ma straszyć, ale niekoniecznie zostanie kiedykolwiek użyta. Nie wiadomo jednak czy zostaną wprowadzone na czas ani czy uderzą w podmioty europejskie zaangażowane w ten sporny projekt.
Jakóbik: Nord Stream 2 będzie próbował przemknąć między kropelkami