Fedorska: Gdzie powstanie europejska dolina krzemowa? Niemcy już są w grze

21 maja 2021, 07:35 Cyberprzestrzeń

Komisarz do spraw rynku wewnętrznego Thierry Breton oraz wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Margrethe Vestager prowadzą rozmowy z globalnymi koncernami, takimi jak Intel czy Samsung, proponując im lokalizację nowych zakładów na terenie Europy. Najbardziej korzystna z punktu widzenia niemieckiego przemysłu byłaby ich lokalizacja w samych Niemczech – pisze Aleksandra Fedorska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.

Układ scalony chipa. Fot. Freepik
Źródło: freepik

Z powodu niedoboru układów scalonych w pierwszej połowie 2021 roku nie da się zbudować od dwóch do czterech milionów samochodów. Brakuje głównie chipów do elektronicznych komponentów, takich jak oscylatory, mikrosterowniki i tachografy. Ze względu na ten problem producenci aut, tacy jak Volkswagen, Ford, Nissan lub Honda, od początku roku zmuszeni byli wielokrotnie zatrzymywać swoje taśmy produkcyjne. Koncerny samochodowe zaczynają nawet częściowo rezygnować z cyfrowych elementów wyposażenia. Przykładowo, od maja bieżącego roku model Peugeot 308 ma zostać wyposażony w tachograf analogiczny zamiast cyfrowego.

Brak wystarczającej ilości chipów uderza dotkliwie w niemiecką gospodarkę, bo jest ona oparta głównie o produkcję zaawansowanych maszyn i urządzeń, które bez układów scalonych nie mogą funkcjonować. Niemiecka prasa zwraca uwagę na fakt, że jeszcze trzy dekady temu niemieckie firmy odgrywały ważną rolę w światowej produkcji chipów. Chodzi tu głównie o Siemensa, który wycofał się z tej gałęzi gospodarki w 2000 roku, uznając ją za nieopłacalną. Cały dział związany z chipami został wyodrębniony ze struktur koncernu i od tego czasu operuje samodzielnie pod nazwą Infineon. Firma, będąca obecnie jedynym większym producentem chipów w Niemczech, specjalizuje się w elektronice samochodowej.

Wycofanie się niemieckich i wielu innych europejskich firm z masowej produkcji układów scalonych sprawiło, że większość produkcji znajduje się obecnie w Stanach Zjednoczonych i Azji. Wkład europejskich firm na tym rynku nie przekracza nawet 10 procent.

Unia Europejska zapowiedziała, że będzie wspierać europejską produkcję układów scalonych a europejskie firmy mają do 2030 roku osiągnąć 20 procent udziału w światowym rynku. Komisarz do spraw rynku wewnętrznego Thierry Breton oraz wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Margrethe Vestager prowadzą rozmowy z globalnymi koncernami, takimi jak Intel czy Samsung, proponując im lokalizację nowych zakładów na terenie Europy.

Najbardziej korzystna z punktu widzenia niemieckiego przemysłu byłaby ich lokalizacja w samych Niemczech. Infineon rozbudowuje potencjał produkcyjny w Niemczech, o czym świadczą kolejne inwestycje w Dreźnie, ale swoją najnowszą fabrykę firma otwiera w austriackim Villach.

Tymczasem zainteresowanie Niemcami wyraził amerykański gigant technologiczny Intel, który ogłosił, że nie wyklucza budowy fabryk w tym kraju. Jednocześnie Amerykanie oczekują, że strona niemiecka dofinansuje te inwestycje sumą dopowiadającą 40 procent kosztów. Wiele wskazuje na to, że budowa i wyposażenie takich zakładów będą kosztować łącznie nawet 80 miliardów dolarów. Niemcy będą mogły prawdopodobnie liczyć na wsparcie Brukseli, lecz nie zmienia to faktu, że 32 miliardów dolarów to olbrzymia suma.

Produkcję chipów w Niemczech popiera amerykański koncern Dell, który produkuje komputery i serwery także Polsce. W rozmowie z niemiecką gazetą „Handelsblatt” szef firmy Michael Dell komentował z zadowoleniem niemieckie plany dotyczące zwiększenia krajowej produkcji chipów. Dell ma nadzieję, że dzięki fabrykom w Europie jego firma będzie miał łatwiejszy dostęp do tych obecnie deficytowych elementów.

Mniej spektakularna w porównaniu z Intelem jest natomiast inwestycja Boscha w Dreźnie. Ma tam do końca br. ruszyć produkcja półprzewodników, które mają być instalowane w samochodach elektrycznych i hybrydowych. Ostatnio rozpoczęto tam już całkowicie zautomatyzowane wytwarzanie prototypów. Bosch zainwestuje w Dreźnie miliard euro i stworzy tam 700 nowych miejsc pracy. Jest to już kolejna inwestycja high-tech w tym regionie, nazywanym często „Silicon Saxony”, w nawiązaniu do boomu tej branży w saksońskiej stolicy.