icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

NIK miażdży ustawę o cenach energii: Doraźna, na szybko, ceny i tak rosną

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) stwierdziła, że ustawa o cenach energii elektrycznej działała tylko w 2019 roku i miała charakter doraźny. – Dokument miał spełnić obietnice rządu o braku wzrostu cen energii, ale został przygotowany w pośpiechu. W konsekwencji jego przygotowanie było niezgodne z zasadami legislacji. Odbyło się to bez konsultacji z podmiotami podlegającymi regulacjom ustawy, z niekompletną oceną jej skutków – podkreśla NIK.

Doraźnie, na szybko i bez rezultatów

Izba zaznacza, że minister odpowiedzialny za sprawy energii nie zapobiegł skokowemu wzrostowi cen energii elektrycznej. – Stało się tak mimo konsekwentnej polityki Unii Europejskiej ograniczania emisji CO2 i świadomości jej skutków dla polskiej energetyki. Ceny uprawnień do emisji CO2 wciąż rosły, w konsekwencji musiały też rosnąć ceny energii wytwarzanej z paliw kopalnych. Ustawa o cenach energii elektrycznej działała tylko w 2019 roku i miała charakter doraźny – czytamy w raporcie.

Zdaniem NIK, ustawa została przygotowana w pośpiechu. – W konsekwencji jej przygotowanie było niezgodne z zasadami legislacji, bez konsultacji z podmiotami podlegającymi regulacji ustawy, z niekompletną oceną jej skutków – podkreśla.

Z analizy wynika, że na cenę wytwarzania energii elektrycznej w Polsce główny wpływ mają ceny węgla kamiennego i brunatnego oraz cena uprawnień do emisji CO2. NIK skontrolowała ministerstwo klimatu i środowiska, Urząd Regulacji Energetyki (URE), Zarządcę Rozliczeń oraz przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną. Kontrola objęła okres od pierwszego stycznia 2016 roku do 30 czerwca 2020 roku.

NIK pisze, że w urzędach ministra właściwego do spraw energii funkcjonowały komórki odpowiedzialne za przygotowywanie rozwiązań systemowych i prowadzenie analiz systemowych rynku energii elektrycznej. – Nie było jednak informacji, świadczących o działaniach, których efektem byłoby gromadzenie wyników analiz, w tym dotyczących zjawisk kształtujących cenę energii elektrycznej w Polsce. NIK jako nierzetelne oceniła nieprowadzenie w latach 2016-2020 cyklicznych analiz rynku energii. W ocenie NIK zaniechanie systematycznego monitorowania zdarzeń na rynku energii mogło przyczynić się do zbyt późnego podjęcia inicjatywy ustawodawczej odnośnie ustawy o cenach energii – czytamy.

Tymczasem w drugiej dekadzie XXI w. Unia Europejska konsekwentnie dążyła do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W 2015 r. Parlament Europejski przyjął dyrektywę ograniczającą podaż uprawnień do emisji CO2 (weszła w życie w 2018 roku), która spowodowała wzrost cen uprawnień do emisji CO2,a to doprowadziło do wzrostu cen energii elektrycznej wytwarzanej z paliw kopalnych.

Źródło: CIRE.PL

 

NIK podkreśla, że minister energii otrzymywał wiele sygnałów dotyczących wzrostu cen energii m.in. od prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Poinformował on o skali żądanego przez czterech przedsiębiorców pełniących funkcję tzw. sprzedawców z urzędu podniesienia cen energii od 30 do 35 procent.

Średnia kwartalna cena sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w Polsce (zł/MWh). Źródło: Urząd Regulacji Energetyki

 

Minister energii we wrześniu 2018 roku rozpoczął pracę nad ustawą mającą ochronić krajowych odbiorców przed podwyżkami opłat w 2019 roku. – Jednak projekt ustawy nie został upubliczniony w Wykazie Prac Legislacyjnych Rady Ministrów. Powodem była konieczność szybkiego wejścia w życie regulacji objętych projektem oraz przyjętego trybu procedowania. Projekt ustawy o cenach jak i wniesiona do niego poprawka, za zgodą premiera, były procedowane w trybie odrębnym. Oznaczało to, że żaden z tych dokumentów rządowych nie został skierowany do uzgodnień resortowych ani konsultacji publicznych. Żaden z nich nie był też opiniowany przez Radę Legislacyjną przy Prezesie Rady Ministrów, Stały Komitet Rady Ministrów, komisję prawniczą, Prezesa URE czy inny właściwy kompetencyjnie podmiot. Żadna ze spółek obrotu energią nie uczestniczyła w jakiejkolwiek formie w pracach nad pierwotnym projektem ustawy – wylicza NIK.

– Sejm przyjął ustawę 28 grudnia 2018 roku. Od tego czasu ustawa była czterokrotnie nowelizowana. Pierwszy raz już po niespełna dwóch miesiącach. Ostatni – w lipcu 2019 roku, czyli po pół roku jej obowiązywania. Pierwsze dwie i ostatnia nowelizacje procedowane były jako projekty poselskie. Oznaczało to, że nie przeprowadzono Oceny skutków regulacji ani konsultacji z opinią publiczną i zainteresowanymi podmiotami. Trzecia procedowana była przez Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. W ocenie NIK świadczy to nie tylko o nierzetelnym przygotowaniu pierwszego projektu i kolejnych nowelizacji, ale również o braku przestrzegania zasady stabilności i pewności regulacji prawnych dla podmiotów objętych tymi regulacjami – czytamy.

NIK

 

Izba zwraca uwagę również na koszty wprowadzenia ustawy. – Ogółem koszty wdrożenia ustawy wyniosły blisko 24 mln zł. Natomiast koszty finansowe poniesione przez trzy spółki obrotu stanowiły blisko 47 mln zł. Koszt wypłat z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny wyniósł 4,5 mld zł – zaznacza.

Na końcu raportu znajdziemy wnioski. NIK podsumowuje, że konsekwentne stwarzanie warunków do ograniczenia wytwarzania energii ze źródeł wysokoemisyjnych pozwoli na stabilizację cen przy zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej.

Cały raport można znaleźć tutaj.

Najwyższa Izba Kontroli/Jędrzej Stachura

NIK zgłosi do prokuratury odejście od węgla w Ostrołęce

 

 

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) stwierdziła, że ustawa o cenach energii elektrycznej działała tylko w 2019 roku i miała charakter doraźny. – Dokument miał spełnić obietnice rządu o braku wzrostu cen energii, ale został przygotowany w pośpiechu. W konsekwencji jego przygotowanie było niezgodne z zasadami legislacji. Odbyło się to bez konsultacji z podmiotami podlegającymi regulacjom ustawy, z niekompletną oceną jej skutków – podkreśla NIK.

Doraźnie, na szybko i bez rezultatów

Izba zaznacza, że minister odpowiedzialny za sprawy energii nie zapobiegł skokowemu wzrostowi cen energii elektrycznej. – Stało się tak mimo konsekwentnej polityki Unii Europejskiej ograniczania emisji CO2 i świadomości jej skutków dla polskiej energetyki. Ceny uprawnień do emisji CO2 wciąż rosły, w konsekwencji musiały też rosnąć ceny energii wytwarzanej z paliw kopalnych. Ustawa o cenach energii elektrycznej działała tylko w 2019 roku i miała charakter doraźny – czytamy w raporcie.

Zdaniem NIK, ustawa została przygotowana w pośpiechu. – W konsekwencji jej przygotowanie było niezgodne z zasadami legislacji, bez konsultacji z podmiotami podlegającymi regulacji ustawy, z niekompletną oceną jej skutków – podkreśla.

Z analizy wynika, że na cenę wytwarzania energii elektrycznej w Polsce główny wpływ mają ceny węgla kamiennego i brunatnego oraz cena uprawnień do emisji CO2. NIK skontrolowała ministerstwo klimatu i środowiska, Urząd Regulacji Energetyki (URE), Zarządcę Rozliczeń oraz przedsiębiorstwa obrotu energią elektryczną. Kontrola objęła okres od pierwszego stycznia 2016 roku do 30 czerwca 2020 roku.

NIK pisze, że w urzędach ministra właściwego do spraw energii funkcjonowały komórki odpowiedzialne za przygotowywanie rozwiązań systemowych i prowadzenie analiz systemowych rynku energii elektrycznej. – Nie było jednak informacji, świadczących o działaniach, których efektem byłoby gromadzenie wyników analiz, w tym dotyczących zjawisk kształtujących cenę energii elektrycznej w Polsce. NIK jako nierzetelne oceniła nieprowadzenie w latach 2016-2020 cyklicznych analiz rynku energii. W ocenie NIK zaniechanie systematycznego monitorowania zdarzeń na rynku energii mogło przyczynić się do zbyt późnego podjęcia inicjatywy ustawodawczej odnośnie ustawy o cenach energii – czytamy.

Tymczasem w drugiej dekadzie XXI w. Unia Europejska konsekwentnie dążyła do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W 2015 r. Parlament Europejski przyjął dyrektywę ograniczającą podaż uprawnień do emisji CO2 (weszła w życie w 2018 roku), która spowodowała wzrost cen uprawnień do emisji CO2,a to doprowadziło do wzrostu cen energii elektrycznej wytwarzanej z paliw kopalnych.

Źródło: CIRE.PL

 

NIK podkreśla, że minister energii otrzymywał wiele sygnałów dotyczących wzrostu cen energii m.in. od prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Poinformował on o skali żądanego przez czterech przedsiębiorców pełniących funkcję tzw. sprzedawców z urzędu podniesienia cen energii od 30 do 35 procent.

Średnia kwartalna cena sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w Polsce (zł/MWh). Źródło: Urząd Regulacji Energetyki

 

Minister energii we wrześniu 2018 roku rozpoczął pracę nad ustawą mającą ochronić krajowych odbiorców przed podwyżkami opłat w 2019 roku. – Jednak projekt ustawy nie został upubliczniony w Wykazie Prac Legislacyjnych Rady Ministrów. Powodem była konieczność szybkiego wejścia w życie regulacji objętych projektem oraz przyjętego trybu procedowania. Projekt ustawy o cenach jak i wniesiona do niego poprawka, za zgodą premiera, były procedowane w trybie odrębnym. Oznaczało to, że żaden z tych dokumentów rządowych nie został skierowany do uzgodnień resortowych ani konsultacji publicznych. Żaden z nich nie był też opiniowany przez Radę Legislacyjną przy Prezesie Rady Ministrów, Stały Komitet Rady Ministrów, komisję prawniczą, Prezesa URE czy inny właściwy kompetencyjnie podmiot. Żadna ze spółek obrotu energią nie uczestniczyła w jakiejkolwiek formie w pracach nad pierwotnym projektem ustawy – wylicza NIK.

– Sejm przyjął ustawę 28 grudnia 2018 roku. Od tego czasu ustawa była czterokrotnie nowelizowana. Pierwszy raz już po niespełna dwóch miesiącach. Ostatni – w lipcu 2019 roku, czyli po pół roku jej obowiązywania. Pierwsze dwie i ostatnia nowelizacje procedowane były jako projekty poselskie. Oznaczało to, że nie przeprowadzono Oceny skutków regulacji ani konsultacji z opinią publiczną i zainteresowanymi podmiotami. Trzecia procedowana była przez Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. W ocenie NIK świadczy to nie tylko o nierzetelnym przygotowaniu pierwszego projektu i kolejnych nowelizacji, ale również o braku przestrzegania zasady stabilności i pewności regulacji prawnych dla podmiotów objętych tymi regulacjami – czytamy.

NIK

 

Izba zwraca uwagę również na koszty wprowadzenia ustawy. – Ogółem koszty wdrożenia ustawy wyniosły blisko 24 mln zł. Natomiast koszty finansowe poniesione przez trzy spółki obrotu stanowiły blisko 47 mln zł. Koszt wypłat z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny wyniósł 4,5 mld zł – zaznacza.

Na końcu raportu znajdziemy wnioski. NIK podsumowuje, że konsekwentne stwarzanie warunków do ograniczenia wytwarzania energii ze źródeł wysokoemisyjnych pozwoli na stabilizację cen przy zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej.

Cały raport można znaleźć tutaj.

Najwyższa Izba Kontroli/Jędrzej Stachura

NIK zgłosi do prokuratury odejście od węgla w Ostrołęce

 

 

Najnowsze artykuły