Prof. Agnieszka Legucka, analityczka ds. Rosji w PISM, w wywiadzie udzielonym Gazeta.pl tłumaczy główną motywacje Niemiec stojącą za gazociągiem Nord Stream 2.
– (…) Niemcy uważają, że związanie Putina wielką rurą i kontraktami gazowymi spowoduje, że on będzie pod kontrolą. To wynika z doświadczeń Niemiec z integracji europejskiej: dziś nikt sobie nie wyobraża konfliktu między Niemcami a Francją, a przecież przez wieki to była podstawa kolejnych wojen. EWG, a potem Unia związały te kraje gospodarczo i konflikt zniknął. Jak rozmawiam z niemieckimi ekspertami, to oni uważają, że dzięki Nord Stream takie kraje jak Polska i Ukraina będą lepiej chronione. (…) Uważają, że Niemcy będą pełnić rolę żyranta dla niepewnego kontrahenta, czyli robią tę rurę, żeby zapewnić Europie stabilne dostawy rosyjskiego gazu i występować w roli tego najsilniejszego, któremu Putin nie będzie fikał. Mówią innym krajom tak: jeśli wy będziecie mieli z Putinem pojedyncze kontrakty gazowe, to on będzie – jeśli zechce – zakręcał kurek, raz jednym, raz drugim, żeby coś wymóc, a jak Europa będzie dostawać gaz przez Nord Stream za naszym niemieckim pośrednictwem, to Putin musiałby kurek nam zakręcić, a przecież Niemcom tego nie zrobi. Ten gaz w pewnym sensie będzie już niemiecki, a nie bezpośrednio od Putina – mówi Legucka.
W opinii ekspertki, takie myślenie jest naiwne. – Oni (Niemcy – przyp. red.) się na tym przejadą. Niemiecka gospodarka będzie bazowała na tanim rosyjskim gazie, bo przecież oni całą energetykę chcą przejściowo przestawić na gaz, dopóki nie da się korzystać wyłącznie z odnawialnych źródeł energii. I za 10 lat się od gazu rosyjskiego uzależnią, wtedy Rosjanie powiedzą: no dobrze, to teraz – jak już zamknęliście elektrownie jądrowe i węglowe – chcemy od was to i to, a poza tym płaćcie więcej. – tłumaczy.
Gazeta.pl